Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
To kto się obraził i za co?
Autor Wiadomość
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
  Wysłany: Sro Cze 17, 2009 5:13 pm   To kto się obraził i za co?

Nie wiem, czy tylko ja zaobserwowałam, że podczas organizacji ślubów/wesel/wieczorów panieńskich i kawalerskich rozmaite pierdoły urastają do rangi potwarzy i plam na herbie, obraz na całe życie itd. Nie wiem, czy wynika to z dużego stresu i ogroma "gafogennych" sytuacji, czy z tego, że każdy z nas w taki dzień (nawet, gdy to nie nasz ślub, tylko kogoś bliskiego) chciałby czuć się niesamowicie ważny i uhonorowany, więc plamka na widelcu przynosi mu osobisty afront... Jakoś przy każdej tego typu uroczystości znajdą się pokrzywdzeni, obrażeni, nie tu posadzeni, nie tym winem uraczeni, za późno zaproszeni lub tacy, których kwiatki wylądowały nie w tym bagażniku. Tutaj możemy się na takie osoby pożalić :>

To, moje drogie, o co były fochy na waszych ślubach/weselach lub tych, na których byłyście?

Żeby zacząć:

Mój ślub i wesele:

1. koleżanka, którą prosiliśmy o zrobienie zaproszeń i która przeciągała to w taką nieskończoność, że zabraliśmy swój projekt do firmy. Co prawda nie obraziła się jakoś wprost, ale była chyba tym nieco zdegustowana.

2. moja babcia, która koniecznie i za wszelką cenę chciała nam kupić gotowe obrączki, potem dała stare ruskie złoto, a potem poczuła się bardzo obrażona, że je przetopiliśmy (chociaż nie ukrywaliśmy, że to zrobimy). Do dzisiaj kręci nosem, że mogliśmy nosić to złoto od niej...

Śluby i wesela przyjaciół/rodziny:

3. koleżanki, które obraziły się na jedną z nich, że w odpowiedzi na pytanie o prezent ślubny odpowiedziała "wolimy kopertę" (zbierali na samochód)

4. rodzina męża koleżanki, która w zamieszaniu zapomniała pocałować go w kościele :P

5. kolega, który nie został zaproszony na wesele innego kolegi. Gdy się dowiedział, że inny kolega z narzeczoną, których wiózł autem, jest zaproszony, wyrzucił ich na poboczu (był styczeń) :P

6. koleżanki, które nie angażowały się w organizację panieńskiego swojej przyjaciółki, obraziły się na organizatorkę w dniu panieńskiego, że nikt ich życzeń i pomysłów nie uwzględnił (chociaż z nikim się nimi nie podzieliły).

7. kolega, który aby zamanifestować swoje zdegustowanie faktem bycia niezaproszonym na wesele przyszedł na ślub przyjaciela we flaneli i łaził po całym kościele, zaczepiając ludzi, by mu rozmienili 50 zł (!), bo chce dać prezent.

8. koleżanka z mojego panieńskiego, która wycofała się na dzień przed panieńskim i żądała zwrotu składki (dawno wydanej)

9. siostra koleżanki-przyszłej panny młodej, która autorytatywnie podczas spotkań organizacyjnych oznajmiła, że nie będzie striptizera. Przyjaciółki wiedziały, że młoda wręcz o tym marzy, skutkiem czego striptizer został w końcu wynajęty (ale ile było o to wojen, to mała głowa)

I tak dalej, i tak dalej...

Ja nigdy nie pojmę, dlaczego ludzie tak reagują. Przeżyłam swoje wesele i ślub i wiem, jak to jest, ale nawet jako panienka miałam dużo zrozumienia dla młodych par, które nie są w stanie zadowolić wszystkich... a ostatecznie tego dnia to oni są najważniejsi. Jestem zwolenniczką teorii, że młodym dużo się wybacza, nawet rozmaite potknięcia i gafy. Tymczasem ludzie zachowują się, jakby to życzenia gości/rodziny/znajomych miały być uwzględnianie w pierwszej kolejności i na pierwszym miejscu.

No ale może ja jestem nienormalna, bo uważam, że ci ludzie zachowują się nienormalnie?
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
evelinka 


Wiek: 37
Dołączyła: 06 Lut 2008
Posty: 554
Skąd: ja to mogę wiedzieć?
Wysłany: Sro Cze 17, 2009 5:43 pm   

Myślę podobnie :) Więc nie jesteś samotna w swojej nienormalności :smile:

Z tego co kojarzę u nas, to największą obrazą był fakt, że córkę chrzestnej Maćka zaprosiliśmy bez osoby towarzyszącej. Nie pomagały tłumaczenia, że wszystkie osoby w podobnym do jej wieku zapraszamy same. Nawet w tygodniu przed ślubem były próby przekonania nas do zmiany zdania. No i w ostateczności rodzina chrzestnej całe wesele była "nie w sosie".

Jak mi się jeszcze coś przypomni, to dopiszę.
 
 
truskawka_ja 

Dołączyła: 26 Lut 2008
Posty: 781
Skąd: ...
Wysłany: Sro Cze 17, 2009 6:24 pm   

Tissaia, ubawilam sie setnie czytajac Twoje historie. :mrgreen:

Nas z racji tego, ze mieszkamy za granica wiele atrakcji omija. Duzo rzeczy zalatwiaja za nas Rodzice. Jedyne co w tej chwili mi sie przypomina to pewna moja ciocia, starsza schorowana kobieta wymusila bez mala na mojej mamie zaproszenie na wesele (przygotowalismy dla niej zaproszenie na slub). Przez kilka tygodni nie mozna bylo uzyskac od niej potwierdzenia czy bedzie. W zeszlym tygodniu wreszcie stwierdzila, ze nie przyjdzie bo zle sie czuje. :lol:

Wiecej "kwiatkow" bedzie pewnie po weselu. :)
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Cze 17, 2009 7:15 pm   

Ja pamiętam jak narzeczona świadka strzeliła focha na Naszym weelu, bo świadek ośmielił się zatańczyć ze świadkową, która była bez pary. Praktycznie zmusiła go do opuszczenia wesele na końcu strzelając megafocha, bo swiadkowa ośmieliła sie na pożegnanie dac świadkowi całusa w policzek - nie raczyła sie pożegnac z Nami. Drugiego focha strzelili rodzice mojego męża, których nie było przy powitaniu na sali - dodam, że przyjechali chyba z pół godziny po Naszym przyjeździe, bo oddalili sie po ślubie w nieznznym kierunku nic nikomu nie mówiąc, ani dokąd, ani kiedy wrócą - czekaliśmy jak kołki na środku sali z 10 minut, w końcu podjeliśmy decyzję, że zaczynamy bez nich....

Więcej fochów nie pamietam, poza licznymi obrazami mojej teściowej, której większośc pomysłów na Nasze wesele konsekwentnie torpedowaliśmy :)
_________________

 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Cze 17, 2009 9:11 pm   

U nas chyba najbardziej problematyczny był dziadek, który kompletnie nie akceptował listy gości z mojej strony. Nie rozumiał dlaczego zapraszamy taką masę znajomych, a nie zapraszamy najbliższej rodziny. Przy czym najbliższej w jego mniemaniu, bo myślał o swoich kuzynach i ich dzieciach. Czyli obrażał się o nie zapraszanie ludzi, których ja na oczy nie widziałam, a nawet moi rodzice widzieli ich kilka razy w życiu, podczas gdy przy znajomych, których obecność na weselu całkowicie negował ja się praktycznie wychowałam i prawie na wszystkich bez wyjątku mówię ciociu i wujku. Pamiętam nawet taką rozmowę, którą rozpoczęłam, żeby udobruchać dziadka. Pytam: Dziadziuś, ale kogo nie ma na tej liście, kto wg ciebie powinien się pojawić? W odpowiedzi usłyszałam: A co ja ci będę mówił jak i tak nie znasz! :| W końcu wysunął argument, który nas powalił. Bo on ma zobowiązania, bo on wszędzie był zawsze zapraszany, a sam nie mógł wyprawić wesela z prawdziwego zdarzenia swojej córki (bo był stan wojenny) i teraz chciałby to nadrobić. Za nic nie dało się wytłumaczyć, że teraz to nie jego zobowiązania i to nie on robi wesele.
_________________
 
 
sistermonn 
:)


Wiek: 42
Dołączyła: 17 Lip 2007
Posty: 905
Skąd: Łódź - Górna
Wysłany: Czw Cze 18, 2009 6:33 am   

Jeden z większych fochów strzeliłam ja :oops: Dzień przed ślubem.
Wizja ustawienia winietek przez Teściową nie pasowała do wizji którą z mężem ustalaliśmy dwa dni. Były łzy, tupanie nogą i finalnie ostateczne starcie z Teściami.
Jak się potem okazało i tak część gości (o których cały bój się toczył) przemieszała winietki i usiedli tak jak chcieli.
Za to jeśli chodzi o Teściową to była ona jednym wielkim fochem na samym weselu. I tak jej już pozostało. :evil:
 
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Cze 18, 2009 7:10 am   

sistermonn napisał/a:

Za to jeśli chodzi o Teściową to była ona jednym wielkim fochem na samym weselu :evil:


Z tego co pamiętam, to przed weselem chyba też? :lol:

Mój brat też się popisał przy rozstawianiu winietek. Wszystko było wcześniej ustalone, tablica z rozkładem gości dwa dni wisiała w kuchni, a on przy rozstawianiu winietek obraził się, że źle siedzi i nie będzie miał się z kim na weselu napić. Była draka nie z tej ziemii. Nawet moja teściowa zrobiła oczy jak spodki i próbowała go jakoś udobruchać. Nie udało się. :roll:
_________________
 
 
sistermonn 
:)


Wiek: 42
Dołączyła: 17 Lip 2007
Posty: 905
Skąd: Łódź - Górna
Wysłany: Czw Cze 18, 2009 7:20 am   

EwaM napisał/a:
sistermonn napisał/a:

Za to jeśli chodzi o Teściową to była ona jednym wielkim fochem na samym weselu :evil:


Z tego co pamiętam, to przed weselem chyba też? :lol:


Dokładnie tak :) Ale to były takie małe "foszki" w porównaniu do tego co miało miejsce na weselu.

Sorki za OT
 
 
 
magda26 
Żona i mama :)


Wiek: 43
Dołączyła: 26 Lut 2007
Posty: 338
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Cze 18, 2009 8:07 am   

Jeśli chodzi o nasze wesele to moja chrzestna (na co dzień super kobitka i wspaniała ciocia) w dwóch sytuacjach dała nam popalić:
- pierwsza to ta, że nie zaprosiłam na wesele mojej jednej kuzynki ( jej tato - brat mojego taty, rozwiódł się jakieś 10 lat temu i od tego czasu nie miałam z nią prawie żadnego kontaktu, w ogóle z całą rodziną przestała utrzymywać kontakt, nawet z babcią). Nie chciałam jej zapraszać, a moja ciocia cały tydz wydzwaniała do mojego taty i co dzień była awantura i mój płacz, zamiast cieszenia się przygotowywaniami do ślubu były rodzinne awantury i wypominania.
- druga to taka, że moja chrzestna pogniewała się , że jej nie zaprosiłam na poprawiny, co było zupełną bzdurą bo ją zapraszałam. Poprawiny mieliśmy w domu i była tylko najbliższa rodzina. Po pierwszej godzinie poprawin telefon i odzywa się wujek i mówi mi jaka to jestem podła i w ogóle, że własnej chrzestnej nie poprosiłam. Na moją odpowiedź, że na pewno zapraszałam powiedział, że jestem niepoważna i się rozłączył...i znów łzy i popsuty humor na kilka godzin. Także moja kochana ciocia zadbała o moje łzy - szkoda, że to nie były łzy szczęścia.
Dodam, że ten wspaniały wujek jako jedyny skrytykował jedzenie i stwierdził, że na początku daliśmy lepszą wódkę a jak się ludzie troszkę spili to gorszą...inny wujek jak to usłyszał to stwierdził, że chyba byli na różnych weselach.
Teraz wesele ma mój brat, ciekawe co tym razem wymyślą...

edit: usunełam powtórzoną treść postu.
Pusiak
_________________


Ostatnio zmieniony przez Pusiak Czw Cze 18, 2009 8:23 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Tajgete 
żona swojego męża :)


Wiek: 40
Dołączyła: 24 Mar 2008
Posty: 833
Skąd: Kolumna
Wysłany: Czw Cze 18, 2009 9:29 am   

U nas również najbardziej obrażoną osobą (oprócz mojej mamy, która chociaż jest kochana, to jest potworny nerwus i miała tysiące małych fochów, na szczęście bardzo krótkich) była ciocia S. siostra mojego nieżyjącego dziadka, która tak naprawdę zaprosiliśmy jedynie dlatego, że mieszka z moją babcią (nie ma dzieci i jest wdową lat 81, więc dziadek przed śmiercią zabrał ją do siebie). Punkty obrażenia były dwa:

1) Mój dziadek miał jeszcze jedną siostrę - J., z którą 30 lat temu mocno się posprzeczał o pierdoły i do samej śmierci się nie pogodzili. Ciotka (którą widziałam na oczy przelotnie na mieście i do pogrzebu nawet nie wiedziałam jak wygląda) mówiła mu per "pan", na pogrzeb przyszła w oscentacyjnie czerwonych ciuchach, a na zaproszenie na konselację odpowiedziała "ja wystarczająco dużo zrobiłam, że przyszłam". Otóż moja ciocia S. jest bardzo obrażona (na tyle, że chyba nie przyjdzie na wesele mojego brata) o to, że nie zaprosiliśmy nikogo z tamtej części rodziny. Nie ważne dla niej jest to, że my ich w ogóle nie znamy, że oni nas nie zaprosili, a do tego - że rodzeństwo cioteczne moich rodziców nie kwalifikuje się dla mnie jako "najbliższa rodzina" :zly:

2) Brat mojej mamy miał żonę. Miał, bo od ponad roku są po rozwodzie (pozew złożyła ona, ale moim zdaniem - wina jest jego). Ani ja, ani najbliżsi nie widzimy powodu, by zmieniać swoje układy z byłą ciotką, ale ciocia S. jest zupełnie innego zdania. A dowiedzieliśmy się o tym, gdy jak zwykle poszliśmy tłumnie się uczesać (była bratowa mojej mamy jest właścicielką zakładu fryzjerskiego, zresztą moim zdaniem fantastycznego; moja fryzura ślubna np. była prezentem od niej). Dowiedziałam się, że się "płaszczymy" i powinniśmy się "bardziej szanować" i zmienić zakład fryzjerski, skoro ona zmieniła sobie męża. :old

3) Inne dalsze i bliższe ciotki (np. siostra mojego drugiego dziadka, dalsza kuzynka mojej mamy) są na mnie poobrażane, że nie zaprosiłam ich nawet na ślub. Oj... nasłucham się na ślubie brata, nasłucham... I nie biorą pod uwagę, że ja mając ponad 100 osób zaproszonych na wesele i ponad 50 na sam ślub nie miałam już głowy na pamiętanie np. o liczącym 7 osób rodzonym i przyrodnim rodzeństwie dziadka i ich rodzinach... :zly:
_________________
 
 
Audiolka 


Wiek: 39
Dołączyła: 25 Kwi 2008
Posty: 2581
Skąd: Uć
Wysłany: Czw Cze 18, 2009 10:50 am   

Brat i bratowa mojego małża.....bo nie poprosiliśmy go na świadka i usadziliśmy z dala od nas....a to ostatnie zrobiłam z premedytacją i jeśli miałabym to zrobić znowu to bez wahania.
Sami sobie byli winni tym jak nas potraktowali przy zapraszaniu, chociaż powiem szczerze ze jak rozmieszczałam gdzie kto ma siedzieć to w pierwszej wersji siedzieli bardzo blisko, ale po naszym spotkaniu gdzie usłyszałam ,że nie przyjdą na wesele bo brat nie jest świadkiem i wszystkim o tym będą mówić....
Złość spotęgowało też to, ze brat mojego S nie jest chrzestnym naszego dziecka, ale moje dziecko nie będzie żadna kartą przetargowa miedzy rodziną.
 
 
niesia2708 
Kociara :)


Wiek: 38
Dołączyła: 10 Cze 2008
Posty: 2700
Skąd: Piotrków/Tomaszów
Wysłany: Czw Cze 18, 2009 11:01 am   

U nas wszystko przed nami.Ale już widzę fochy teściowej,że nie zapraszamy dzieci rodzeństwa ciotecznego męża (w to wchodzą dzieci chrzestej i chrzestego).Ale po co mamy zapraszać kogoś kogo nie znamy :?
_________________

 
 
 
Karolka_23 


Wiek: 43
Dołączyła: 28 Kwi 2008
Posty: 162
Skąd: Zgierz
Wysłany: Czw Cze 18, 2009 11:26 am   

niesia2708 napisał/a:
U nas wszystko przed nami.Ale już widzę fochy teściowej,że nie zapraszamy dzieci rodzeństwa ciotecznego męża (w to wchodzą dzieci chrzestej i chrzestego).Ale po co mamy zapraszać kogoś kogo nie znamy :?

To tak samo jak u nas, nie zapraszamy dzieci chrzestnego mojego PM, bo on prawie ich nie zna, a teściowa twierdzi, że tak nie wypada.
A najlepsze jest to, że nie chciała, żebyśmy nie prosili dwóch braci jej świętej pamięci męża bo jakieś XXX lat temu pokłóciła się z ich córkami, ale trzeciego mamy zaprosić :!: totalny idiotyzm.
Dobrze, że chociaż mój PM ma swój rozum i na szczęście tak nie robimy :super:
Może skończy się tak, że sama nie przyjdzie z tego powodu na wesele :?:
Jeszcze jedno co mi się przypomniało to to, że na poprzednim weselu swojego syna wyszła z wesela na dwie godziny, nie mówiąc nic nikomu, a potem tłumaczyła się tym, że pojechała napić się herbaty bo niby nie było :o
Wystarczyło po prostu poprosić kelnera...
Ciekawa jestem co u nas wymyśli...
_________________
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 12:55 pm   

EwaM napisał/a:
Pytam: Dziadziuś, ale kogo nie ma na tej liście, kto wg ciebie powinien się pojawić? W odpowiedzi usłyszałam: A co ja ci będę mówił jak i tak nie znasz! :|


Boskie, można by to na dowcip przerobić :D

Rany, myślałam, że tylko ja takich ludzi znam... a po opowieściach widzę, że historie są jeszcze bardziej kuriozalne. Macie rację, to jest śmieszne, jak się o tym czyta z boku, gorzej, jak ktoś z taką sfochowaną osobą musi przebywać, starać się ją udobruchać i co najgorsze, zabawiać na weselu.

Co do starszych osób, mojej babci nijak nie dało się wytłumaczyć, dlaczego rozsadziliśmy gości tak, że koło nas (państwa młodych) siedzą świadkowie i przyjaciele, a rodzina na skrzydłach razem z rodzicami (miało to ten plus, że każdy z gości był uhonorowany, bo albo miał blisko do młodych, albo do którychś z rodziców, więc nikt się nie czuł samotny i wyrzucony na koniec stołu). W końcu ONA z racji starszeństwa powinna siedzieć niemalże zaraz obok panny młodej! Ech :/

A awantura z winietkami to chyba standard na każdym weselu - moja teściowa w sobotę rano stwierdziła, że jednak ustawienie jej się nie podoba (sama je rozstawiała ze mną i moją mamą dzień wcześniej), dowiedziałam się o tym siedząc u fryzjera z wałkami na głowie... na szczęście nikogo nie przesadzała, a goście i tak byli zadowoleni ze swoich miejsc. Więc nie wiem, o co jej chodziło, zapewne atak paniki z powodu stresu. Ale telefon o 12 w sobotę pod suszarką "trzeba jechać na salę i przestawiać winietki!!!" - bezcenny...
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
Martita 
Mamunia Jasiunia:)


Wiek: 42
Dołączyła: 16 Lis 2005
Posty: 294
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 2:48 pm   

To ja Wam powiem coś "od drugiej strony" :)

Niedługo będzie wesele mojej przyjaciółki. Owszem, zdaję sobie sprawę z tego, że to JEJ DZIEŃ i wogóle..ale...

Zostałam poproszona na świadkową. Byłam w siódmym niebie..w końcu najlepsza przyjaciółka... Już zaczęłam szukać kiecki na ten dzień, obmyślać plan wieczoru panieńskiego..po czym dostałam mail, ze niestety musi zmienić świadka..ponieważ ja jestem rozwódką, a to nie podoba się jej mamie...

Ok. Rozumiem, że to jej decyzja i mama jest dla niej najważniejsza..ale..ja też mam swoje uczucia. Ktoś może mi zarzucić, że jeśli to prawdziwa przyjaźń to powinnam zrozumieć..i owszem - rozumiem (prawie) ale to nie zmienia faktu, że jest mi bardzo przykro i tego nic nie jest w stanie zmienić.

Nowa świadkowa usilnie chciała, żebym brała udział w przygotowaniach wieczoru panieńskiego..ale ja już nie mam jakoś na to ochoty. Właściwie z kilku powodów. Po pierwsze wiem, że będąc w ciąży i czując się tak jak teraz nie zabawię tam długo, po drugie plan jest taki, żeby wynająć stadninę koni...a mnie nie bardzo stać na to...a po trzecie dostałam propozycję pracy w okresie do samego wesela, więc musiałam coś wybrać i w momencie kiedy świadkiem nie jestem i potrzebuję pieniędzy wybrałam pracę, a co się z tym wiąże..nie dam rady fizycznie zjawić się w Łodzi na tym wieczorze.

Podsumowując..ja się poczułam niefajnie :smile: , a teraz pewnie Ona poczuje się tak jeśli nie będzie mnie na tym wieczorze...i napewno pomyśli, że robię to złośliwie...

No cóż...życie.
_________________
 
 
 
temidaaa 
w ciągłym biegu...


Dołączyła: 29 Maj 2008
Posty: 541
Skąd: :)
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 3:07 pm   

Martita napisał/a:
ze niestety musi zmienić świadka..ponieważ ja jestem rozwódką, a to nie podoba się jej mamie...

i znów te "urocze" przesądy i zdanie rodziców najważniejsze w organizacji uroczystości. Nie dziwię Ci się, że zrobiło Ci się przykro, każdy by się tak poczuł. Jeśli to faktycznie najlepsza przyjaciółka, to powiedz jej wprost dlaczego może Cię nie być na wieczorze i powinna to zrozumieć, a już w żadnym razie nie powinna mieć pretensji.
 
 
Audiolka 


Wiek: 39
Dołączyła: 25 Kwi 2008
Posty: 2581
Skąd: Uć
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 5:45 pm   

Martita :) ja byłam świadkiem na ślubie w 6 miesiącu ciąży (młoda koniec 8 ;P i strasznie żałuję bo się tylko umęczyłam.
A oczywiście goście niektórzy się krzywo patrzyli jak już zobaczyli ze jestem dubel.
 
 
Martita 
Mamunia Jasiunia:)


Wiek: 42
Dołączyła: 16 Lis 2005
Posty: 294
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 6:44 pm   

Oczywiście, że ciąża zmienia postać rzeczy..natomiast wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży :)
_________________
 
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 8:15 pm   

Martita napisał/a:
Zostałam poproszona na świadkową. Byłam w siódmym niebie..w końcu najlepsza przyjaciółka... Już zaczęłam szukać kiecki na ten dzień, obmyślać plan wieczoru panieńskiego..po czym dostałam mail, ze niestety musi zmienić świadka..ponieważ ja jestem rozwódką, a to nie podoba się jej mamie...


I wiecie co, czegoś takiego nie rozumiem. Nie rozumiem, jak jedynym argumentem przeciw twojej osobie może być twój stan cywilny. Nie rozumiem, jak można dać kogoś skrzywdzić z powodu przesądu. Dać się urobić i zmolestować mamie, która poza przesądem nie ma racjonalnego powodu, żeby kazać córce zmienić świadka :/

Żeby nie było, że gadam po próżnicy: mój teraz już mąż ma brata. Brat nie został świadkiem, chociaż pełnoletni, kawaler, nie było przeszkód formalnych. Ale oni nie mają zbyt dobrego kontaktu i na dodatek żaden z nich za bardzo tego nie chciał. Świadkiem został przyjaciel z liceum. Żebyście wiedziały, ile było pytań "no, a skoro świadkową jest siostra Kasi, to świadkiem pewnie brat Rafała...?", ile dziwnych spojrzeń, ile komentarzy. Teściowa jeździła po głowie raz jednemu, raz drugiemu, żeby tego świadka przeforsować. Nie było dyskusji: małżonek postawił twardo sprawę, świadek wybrany, poproszony, on nie zmieni zdania, choćby miała mu matka wszystkie włosy z głowy wyrwać. Teściowa zrezygnowała, ludzie trochę pogadali, pomyśleli swoje i tyle. Żaden wielki dramat.

Nie wolno dawać się szantażować czyimś fochem!

Przykra sprawa, że przyjaciółka Marity dała się tak zaszantażować. Że zrobiła jej przykrość swoją zmianą decyzji. Czytajcie to, przyszłe panny młode i wyciągnijcie wnioski.
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
EwaM 


Wiek: 41
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Cze 19, 2009 9:30 pm   

A mnie się wydaje, że zupełnie inaczej by sprawa wyglądała, gdyby koleżanka spotkała się z Martitą lub przynajmniej zadzwoniła do niej i szczerze z nią porozmawiała, zamiast wysyłać maila jak tchórz. :evil:
_________________
 
 
Martita 
Mamunia Jasiunia:)


Wiek: 42
Dołączyła: 16 Lis 2005
Posty: 294
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Cze 20, 2009 10:01 am   

Spotkac się nie mogła, bo mieszka tymczasowo w Angli.. dla mnie to niewiele by zmieniło. Nie do końca trafia do mnie tłumaczenie, że mama nie życzyła sobie mnie na świadka z powodu mojego stanu cywilnego. Nie docierają do mnie tłumaczenia, że teraz jest bardzo wierzącą osobą i to dlatego (bo jakoś nie przeszkadzało jej wspólne mieszkanie jej córki z facetem przed ślubem). Nawet to, że powiedziała, że jeśli ja będę jednak świadkiem to jej nie będzie na tym ślubie... Ja bym nie pozwoliła mojej mamie na taki szantaż. Jeden jej foch popsuł tak wiele...
_________________
 
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Cze 20, 2009 1:42 pm   

Martita napisał/a:
Nie docierają do mnie tłumaczenia, że teraz jest bardzo wierzącą osobą i to dlatego (bo jakoś nie przeszkadzało jej wspólne mieszkanie jej córki z facetem przed ślubem).


I bardzo słusznie. Osoby bardzo wierzące nie powinny dawać posłuchu zabobonom, a Katechizm i prawo kanoniczne nie nakładają restrykcji na stan cywilny świadka. To, że świadek powinien być stanu wolnego to tylko i wyłącznie przesąd.
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
temidaaa 
w ciągłym biegu...


Dołączyła: 29 Maj 2008
Posty: 541
Skąd: :)
Wysłany: Nie Cze 21, 2009 4:48 pm   

Martita napisał/a:
jest bardzo wierzącą osobą i to dlatego (bo jakoś nie przeszkadzało jej wspólne mieszkanie jej córki z facetem przed ślubem).

no to już w ogóle nie rozumiem, śmieszne to jest. Taka wierząca i nie powiedziała, że nie życzy sobie mieszkania razem przed ślubem? Sorry Martita, ale ja na Twoim miejscu mocno bym się zastanowiła czy to jest prawdziwa przyjaciółka... A poza tym dziewczyna sama powinna zdecydować, kto ma być świadkiem, bo to będzie osoba pełniąca bądź co bądź dość istotną funkcję :-?
 
 
Yoanna 
mamuśka


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 1441
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Cze 21, 2009 10:44 pm   

Pozwoliłam sobie wkleić moje "niezadowolenie" z zachowania przyszłej żony znajomego:

Otóż narzeczona naszego znajomego zaprosiła mnie na swój panieński (widziałyśmy się kilka razy, całkiem dobrze nam się rozmawiało i...). Podczas proszenia nas na wesele ona powiedziała, ze zażyczyła sobie striptizera i już go sobie wybrała na necie- najfajniejszego jakiego znalazła za 500zł... organizacją jej panieńskiego zajmuje się koleżanka ze studiów i siostra Młodego...zaprosiła ok 15 koleżanek i chyba tylko po to żeby zrzuciły się na jej idealny wieczór :evil: To mnie trochę wkurzyło bo nie jest mi bliską osobą...później dowiedziałam się że składka wyniesie 60zł na 12 dziewczyn. Przyszła panna młoda nawet palcem nie kiwnie tylko wymyśla co jeszcze by chciała mieć, np welonik lub różki... jakby tego było mało dostałam od niej na GG link do firmy na allegro która zajmuje się nadrukami na koszulki na wieczory panieńskie :zly: :!: :!: :!:
_________________
 
 
asiulek82 


Dołączyła: 08 Paź 2008
Posty: 257
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Cze 22, 2009 11:36 pm   

Jejku, niezłe historie... jak to ludzie lubia sobie nawzajem życie urozmaicać :wink:
U nas na szczęście jak dotąd fochów nie było... no może tylko taki (też związany z głupim przesądem) babci mojego narzeczonego na samym początku przygotowań do wesela - że jak ślub będzie w maju to ona nie przyjdzie. Ja maj uwielbiam, to mój najukochańszy miesiąc i zdenerwowałam się trochę... może bym się nawet spierała, ale bałam się że nie wyrobimy się z przygotowaniami, więc tematu nie drążyłam.
_________________
 
 
darling 


Wiek: 40
Dołączyła: 14 Kwi 2009
Posty: 181
Skąd: lodz
Wysłany: Wto Cze 23, 2009 8:39 am   

My jesteśmy właśnie w trakcie zapraszania gości na wesele i już udało nam się dokonać obrazy majestatu. Niezadowolona (do tego stopnia, że może być nieobecna na weselu) jest siostra cioteczna mojego taty, ponieważ nie zaprosiliśmy jej syna. No niby to mój kuzyn, ale ostatnio widziałam go na komunii mojego brata, czyli jakieś 15 lat temu! :o Nie chcę zapraszać obcych ludzi na wesele i moi rodzice to uszanowali i zrozumieli. Żałuję, że inni nie potrafią. Ciekawe ile jeszcze takich małych lub większych nieprzyjemności nas czeka...
_________________
 
 
Agnieszka19 


Dołączyła: 27 Paź 2006
Posty: 1715
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Cze 23, 2009 9:54 am   

U nas też się nie obeszło bez fochów.
Zafundował nam go kamila kuzyn. Chodziło o zaproszenie. My z mężem przyjeliśmy zasadę że na zaproszeniu piszemy nazwisko obu osób zaproszonych tylko jeżeli są po zaręczynach lub jeśli oboje są naszymi znajomymi i oboje byliby zaproszeni gdyby nie byli razem.
Ponieważ nie wiedzieliśmy że Kamila kuzyn się zaręczył mimo iż był z tą dziewzcyna już długo napisaliśmy tak jak wszystkim :imię i z os. Tow.
Po kilku dniach dostaje wiadomość na gg że on nie przyjdzie bo nie zdązy sobie znaleść osoby towarzyszącej do tego czasu a i jego narzyczona się na to nie zgadza!
Mnie sczeka opadła tym bardziej że jak ich zapraszalismy i dowiedzieliśmy się ze się zareczyli to ich przeprosiłam i powiedziałam że my o tym nie wiedzieliśmy. i niby wszystko było ok. A tu taki klops... Z resztą nie odzwyamy się do siebie do tej pory- takie to zawzięte!
_________________


Nasz dzień 26.04.2008
 
 
 
Ambrozja 


Dołączyła: 06 Lis 2008
Posty: 1434
Skąd: Katowice
Wysłany: Wto Cze 23, 2009 9:56 am   

Darling, my mamy podobną sytuację! Postanowiłam nie zapraszać żadnych moich kuzynów, bo po prostu nie mam z nimi kontaktu. W zamian za to zaprosiliśmy więcej znajomych. Ostatnio dziadek powiedział mi, że w związku z tym, że nie zaprosiłam reszty jego wnuków to on nie przyjdzie. Jednak pozostaję nieugięta, jeśli ma przyjść tylko dlatego że zaprosiłam kuzynów, a nie ze względu na mnie to lepiej niech w ogóle nie przychodzi. Bardzo nie lubię jak mnie ktoś tak szantażuje :evil:
Dodam, że z kuzynostwem nie utrzymuję żadnych kontaktów.
_________________
Kobiety są niewolnicami tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom - Bolesław Prus
Ostatnio zmieniony przez Ambrozja Wto Cze 23, 2009 9:57 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
tulipan87 
w pełni rozkwitu...


Wiek: 36
Dołączyła: 29 Sty 2009
Posty: 827
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Cze 23, 2009 9:59 am   

Agnieszka19 napisał/a:
Ponieważ nie wiedzieliśmy że Kamila kuzyn się zaręczył mimo iż był z tą dziewzcyna już długo napisaliśmy tak jak wszystkim :imię i z os. Tow.

Ludzie potrafią być naprawde drobiazgowi. W życiu nie pomyślałabym żeby obrazić się o coś takiego!
_________________
 
 
temidaaa 
w ciągłym biegu...


Dołączyła: 29 Maj 2008
Posty: 541
Skąd: :)
Wysłany: Wto Cze 23, 2009 10:31 am   

Agnieszka19 napisał/a:
dowiedzieliśmy się ze się zareczyli to ich przeprosiłam i powiedziałam że my o tym nie wiedzieliśmy

rany :o Przeprosiliście i ok, skąd mogliście wiedzieć. Ale pewnie zdaniem niektórych, to teraz przed zapraszaniem gości, trzeba się udać do jasnowidza albo od progu pytać czy może przypadkiem wczoraj wieczorem się ktoś nie zaręczył :roll:
 
 
DotiUslu 


Wiek: 39
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 19
Skąd: Lodz/Tilburg
Wysłany: Sro Cze 24, 2009 2:18 pm   

u mnie...foch cioci ze zaprosilam jej corke (18 lat) na wesele bez osoby towarzyszącej, za to zaprosilam inną kuzynkę (25 lat) z facetem (narzeczonym).
_________________
 
 
ppola 
Birdwoman


Wiek: 41
Dołączyła: 05 Wrz 2008
Posty: 2189
Skąd: Kanzas
Wysłany: Pią Cze 26, 2009 9:46 am   

U nas zona jednego z kuzynow strzelila focha i poszla, bo ten tanczyl z inna dziewczyna - notabene kuzynką, do domu miala 14 km spotkali ja w polowie drogi goscie wracajacy juz z wesela kilka godzin pozniej.
_________________

Obudź się Gość :D
 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Cze 26, 2009 12:46 pm   

tulipan87 napisał/a:
Ludzie potrafią być naprawde drobiazgowi. W życiu nie pomyślałabym żeby obrazić się o coś takiego!


Ja też nie. Co więcej, zapraszał nas na komunię mój cioteczny brat i też wpisał "z os. tow.", chociaż komunia była tydzień przed naszym ślubem. Pewnie z rozpędu, a zresztą jakie to ma znaczenie?

Cytat:
U nas zona jednego z kuzynow strzelila focha i poszla, bo ten tanczyl z inna dziewczyna


a tego to już kompletnie nie rozumiem, w końcu partner na weselu nie jest przywiązany łańcuchem, ja tam sobie nie wyobrażam tańczenia przez circa 10 godzin z jedną osobą. Już nie mówiąc o tym, że jeśli na weselu są inne znane nam osoby, to też można by z nimi zatańczyć, a jeśli ktoś przyszedł bez partnera, to z taką osobą nawet wypada, żeby jej nie było przykro. To ludzie chorobliwie przyklejeni do swoich drugich połówek według mnie zachowują się nie na miejscu...
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
Darusia1910 

Dołączyła: 26 Mar 2009
Posty: 6
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Lip 10, 2009 1:29 pm   

Jeju.. niektorzy ludzie to nie wiedza o co sie czepiac... Nam do wesela zostalo poltora miesiaca i jak narazie jest jedna osoba ktora ma wielkiego focha... :kwasny: to osoba jest tata mojego P. Obrazil sie o to ze siostra jego mamy czyli jego chrzestna i jej syn nie zostali zaproszeni. Mimo ze wczesniej wiedzial o tym i jeszcze bral od nas zaproszenie na sam slub dla nich bo my nie moglismy pojechac do nich. I jakos wtedy nie mial nic przeciwko.Jednak po miesiacu mu sie przypomnialo cos i powiedzial ze jesli ich nie bedzie to jego tez nie bedzie.. Ile to probowalismy go jakos udobruchac ale nic to nie daje. ciagle twierdzi ze jego i jego zony nie bedzie. Nie dosc ze na slub cywilny nie przyjechal (bralismy go w anglii) mimo ze tak obiecal ze bedzie top w koncu doszedl do wniosku ze go nie stac na to zeby bilety kupic a ttdzien po naszym cxywilnym w gory na urlop pojechal. no i jeszcze my mu bilety chcielismy kupic ale on nie chcial. Jakos przezylismy ale teraz to juz nie takie proste.. Bo slub koscielny to dla nas co innego... ma wieksze znaczeniue.. Czasem mamy wrazenie ze on specjalnie chce nam schrzanic ten dzien....
_________________

 
 
Misiak87 
Misiakomamusia:)


Wiek: 36
Dołączyła: 13 Lis 2007
Posty: 1983
Skąd: okolice Łodzi
Wysłany: Nie Wrz 27, 2009 12:48 pm   

Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
_________________
 
 
wioleta1979 


Wiek: 44
Dołączyła: 12 Mar 2009
Posty: 41
Skąd: Aberdeen/Łódź
Wysłany: Nie Wrz 27, 2009 3:10 pm   

Ciekawe czy u mnie na weselu też jakieś fochy będą. Choć z tego co tu czytam to ciężko będzie przebić niektóre osoby :)
_________________

 
 
Bella 
misiowa żona

Wiek: 40
Dołączyła: 04 Maj 2008
Posty: 849
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Wrz 27, 2009 8:10 pm   

i ja też ;) ale, żeby nie było OT to mogę powiedzieć, że u mnie pewnie będą jakieś fochy w rodzinie, niestety...


Misiak nie martw sie na pewno jej przejdzie ;) niektórzy ludzie niestety tak mają, że lubią strzelić focha i wtedy każdy powód jest dobry :wink:
_________________
Ostatnio zmieniony przez Bella Nie Wrz 27, 2009 8:12 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kati 


Dołączyła: 23 Lut 2004
Posty: 3262
Skąd: :)
Wysłany: Nie Wrz 27, 2009 8:16 pm   

Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
_________________

 
 
 
szaraczarownica 
zgryźliwy tetryk


Wiek: 39
Dołączyła: 15 Mar 2008
Posty: 1429
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Wrz 27, 2009 8:58 pm   

Kati napisał/a:
Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---

Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
_________________

 
 
Hatifnatka 


Wiek: 40
Dołączyła: 10 Mar 2007
Posty: 948
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Wrz 27, 2009 9:19 pm   

Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
_________________
Ostatnio zmieniony przez Hatifnatka Nie Wrz 27, 2009 9:22 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
caixa 

Dołączyła: 06 Sty 2008
Posty: 1076
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Wrz 29, 2009 1:35 pm   

U nas fochów raczej nie było. U znajomej podobno obraziła się ciotka, że źle siedzi. Na początku wesela 15 minut po tym jak młodzi weszli na salę ogłosiła im, że się to jej nie podoba i czy nie da się coś z tym zrobić. Biedna młoda całe wesele się martwiła :(
 
 
martitka 


Wiek: 38
Dołączyła: 12 Gru 2008
Posty: 441
Skąd: :-)
Wysłany: Wto Wrz 29, 2009 5:09 pm   

A u nas focha miała moja babcia - mama mojego taty. Właściwie ona ma zawsze o coś pretensje, ale nie myślałam, że można byc tak upierdliwym... Obraziła się, że tuż po wysiądnięciu z auta pod kościołem nie przedstawiliśmy jej osoby rodzinie mojego męża (jak tylko otworzyłam drzwi to podeszła i tego zażadałą...) Oczywiście tego nie zrobiłam, bo niby dlaczego? Na weselu "suszyła" już o to głowę mojej mamie, a jak ta powiedziała, że też nie zamierza jej przedstawic to powiedziała, że sama się przedstawi ;P gdybyście zobaczyli, jak wszyscy po kilku sekundach "rozmowy" nagle musieli iśc do wc, na taras, zatańczy, etcetera ;)

Ta sama babcia obraziła się również, że nie została zaproszona na "poprawiny" - tzn spotkanie niedzielne z przyjezdnymi goścmi prze ich odjazdem + moimi chrzestnymi, chociaż sama od tygodni trąbiła, że jedzie w niedzielę na wycieczkę do Kazimierza...

A ile takich sytuacji jeszcze będzie miało miejsce z jej strony - nie wiem. Na razie jest obrażona, nie pozwoliła do siebie dzwonic i przychodzic - ot klasyczny foch ;P
 
 
 
słonko 
projektant - amator


Wiek: 41
Dołączyła: 19 Kwi 2007
Posty: 2226
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Wto Wrz 29, 2009 7:07 pm   

U nas właściwie obeszło się bez fochów. Jedynie niektórzy członkowie rodziny komentowali, że zaproszenia wręczali za nas w dużej większości moi rodzice, bo my mieszkaliśmy wówczas w Irlandii, albo podczas wizyt wykorzystywaliśmy króciutkie okazje, żeby wpaść do kogoś na chwilkę i wręczyć. Uznaliśmy, że lepsze to niż wysyłka pocztą. Ale niektórzy byli nieusatysfakcjonowani, bo oczekiwali, że na zapraszanie, to się specjalnie zapowiemy tak, żeby cały dzień przesiedzieć.
_________________
Ostatnio zmieniony przez słonko Wto Wrz 29, 2009 7:08 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
emi2210 


Wiek: 41
Dołączyła: 06 Gru 2008
Posty: 15
Skąd: ok. Łodzi
Wysłany: Wto Wrz 29, 2009 7:54 pm   

Moja cała rodzina (12 osób) została zaproszona na wesele do miejscowości Lubaczów (ponad 300 km), mieliśmy wynajętego busa z kierowcą. Jadąc tam nie spodziewaliśmy się, że "nasz" kierowca dostanie miejsce do spania czy jedzenie. Nikt na ten temat nie wspominał. W związku z tym wynajęliśmy mu pokój w hotelu gdzie odbywało się wesele. On we własnym zakresie załatwił sobie jedzenie. Po przyjeździe na salę weselną został zaproszony przez młodego (chrześniak mojej mamy) i jego mamę do kuchni na ciepły posiłek. I się zaczęło.... wobec moich rodziców poleciały nie miłe słowa ze strony rodziców młodej.... że jesteśmy bezczelni bo tak wykorzystujemy sytuację by całą rodziną "się nachlać i jeszcze obcych sprowadzać". Wesele odbyło się ponad 3 lata temu... do chwili obecnej nie mamy z nimi kontaktu (nawet zdjęć nie widzieliśmy)
 
 
Martuś i Jaruś 


Dołączyła: 30 Sty 2008
Posty: 531
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Sro Wrz 30, 2009 9:05 am   

Dziewczyny niestety tak zazwyczaj jest że ktoś wyjdzie niezadowolony z wesela, szczególnie jak chodzi o miejsce na sali i to zarówno jak są winietki i jak ich nie ma - bo zawsze tak czy siak można usiąść w miejscu nie zadawalającym wszystkich. Na naszym weselu na pewno były takie przypadki ale nie dochodziły do nas takie uwagi, słyszeliśmy jednak że jednemu wujkowi z męża strony przekręciliśmy imię a właściwie ja to zrobiłam ale cóż zdarza się i chyba przy 130 osobach można to zrozumieć.
_________________


 
 
darling 


Wiek: 40
Dołączyła: 14 Kwi 2009
Posty: 181
Skąd: lodz
Wysłany: Sro Wrz 30, 2009 12:46 pm   

U nas też jedna osoba narzekała na miejsce, choć głośno tego nie powiedziała. No skąd miałam wiedzieć, że kamierzysta akurat tam przyczepi reflektor :? Poza tym nie smakowało jej wino, a sama pewnie wypiła ze dwie butle. oczywiście jej nie żałuje, ale po co te komentarze.
_________________
 
 
dominiqsz 

Wiek: 40
Dołączyła: 21 Sty 2007
Posty: 1224
Skąd: Aleksandrów Ł.
Wysłany: Pią Paź 02, 2009 6:38 am   

Po weselu mojej siostry pewien wujo opowiadał wszem i wobec, że wesele było tak źle zorganizowane że nawet schabowego nie było ( co było oczywiście nie prawdą) ... W odpowiedzi na zarzuty "wuja" na moim weselu został on na moje życzenie obdarowany przez kucharkę (znajomą rodziny) schabowym wielkości dużego płaskiego talerza zapiekanym z serem i pomidorami ... Sama osobiście dopilnowałam żeby został on w całości zjedzony ... :roll:
_________________
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 42
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 02, 2009 7:09 am   

dominiqsz napisał/a:
schabowym wielkości dużego płaskiego talerza zapiekanym z serem i pomidorami ... Sama osobiście dopilnowałam żeby został on w całości zjedzony


bo zemsta jest słodka :)
_________________

 
 
 
Bella 
misiowa żona

Wiek: 40
Dołączyła: 04 Maj 2008
Posty: 849
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 11:01 am   

Pusiak napisał/a:
dominiqsz napisał/a:
schabowym wielkości dużego płaskiego talerza zapiekanym z serem i pomidorami ... Sama osobiście dopilnowałam żeby został on w całości zjedzony


bo zemsta jest słodka :)


a jaka pożyteczna :smile: następnym razem zanim zacznie kogoś oczerniać może się trochę zastanowi :)
_________________
 
 
skalimonka 
żona skalimona


Wiek: 38
Dołączyła: 05 Gru 2008
Posty: 2003
Skąd: UK
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 8:47 pm   

Az strach sie bac, co ludzie wymyslaja... ale po co sie przejmowac cudzymi fochami...
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl