Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

Sprawy ślubno-weselne - Wesele-nie powtórz błędu!

Asia - Pon Lut 09, 2004 2:22 pm
Temat postu: Wesele-nie powtórz błędu!
Wszystkie pewnie byłyśmy na róznych weselach, na których pewne rzeczy nam sie podobały, inne nie. Swoje wesele trudno jest ocenić obiektywnie, dlatego ich opisy nie sa miarodajne. Proponuję byśmy opisały rzeczy, które nam sie nie podobały na innych weselach. Może przyszłe Pary łode nie powtórzą tych błędów.
Nie wiem czy wybrałam dobre miejsce na ten post. Pewnie będzie tu mowa o różnych elementach wesela, wiec nie wiedziałam gdzie go wkleic. Jeśłi adm uzn, że należy umieścić go w innym miejscu, to prosze o przesunięcie.

Zaczynam temat:

Na jednym z wesel był oddzielny stół z ciastem i owocami. Prawie wszystko na nim zostało, bo goście raczej nie podchodzili.

NA innym weselu Panna Młoda miała troszkę za długąsuknię i jej dolny brzeg dotykał podłogi. Efekt był taki, że bardzo szybkodół sukni był koloru podłogi. Myślę, że te z nas. które będą miały gorset ze spódnicą muszą na to zwrócić uwage, bo jeśłi spódnica nie jest idealnie dopasowana w pasie, to na pewno w tańcu się troszkę obniży.

Madlen_ - Pon Lut 09, 2004 3:10 pm

Suknia powinna być troszkę krótsza niż nam się wydaje, halki się obniżają i efekt jest taki jak pisała Asia.
niuniab - Pon Lut 09, 2004 7:59 pm

Na weselu mojej koleżanki kamerzystą (amatorem) był jej wujek. Po jakimś czasie wujek się źle poczuł i poszedł się położyć. Kamerę w swoje ręce wziął jego syn i zamiast filmować państwa młodych i gości, zaczął kręcić swoją narzeczoną. Efekt był taki, że moja koleżanka praktycznie nie ma filmu ze swojego wesela.
gosia - Pon Lut 09, 2004 8:20 pm

U mojej koleżanki bardzo podobnie kolega Kręcił jej wesele i tak jej nagrał
że wszystko sie trzesie cos strasznego, i wszystko jest ciemne, nic nie mozna obejrzec
no i teraz jest zła że nie wzieła profesjonalnego kamerzysty. Moim zdanie nie ma
co oszczędzac na takich rzeczach bo to jest pamiatka do konca życia :?

Edyta - Pon Lut 09, 2004 8:39 pm

mnie generalnie nie podobaja sie wesela gdzie na podlodze sa polozone kafelki - strasznie nogi po tym bola

no i ostatnio bylam na weselu gdzie panna mloda miala za krotka spodnice i bylo widac kolo

olenka - Wto Lut 10, 2004 11:08 am

Ja byłam na weselu gdzie kuchnia nie zdązyła podac jednego posiłku. Było ustalone, że ma byc podany przed odjazedem busa z goścmi i nie zdażyli.....

A w czerwcu na weselu młodzi nie mieli czasu posłuchac orkiestry (wzieli z polecenia) i pani tak wyła ze hej. w koncu ojciec młodego poprosił ja grzecznie aby przestała spiewac:)

I tak samo jak pisała Asia ciasta na osobnym stole :( ile sie tego stołu naszukałam (uwielbiam ciasta) pozatym nie chciało mi sie latac przez pól sali i ani owoców ani ciasta nie skosztowałam

A i jeszce jedno. Ostatnio w sierpniu byłam na weselu w Magnoli k/Aleksandrowa. Podany był pierwszy posiłek ziemniaczki, suróweczki i mięska. Z tym ze mieska było wyliczone co do sztuki. Schabowy, i jakies tam inne z moerlami, żurawina i czym jeszcze. jak juz mam zjesc to normalnego schaba bez udziwnien. Nie dostałam bo było po jednym na osobe:) a same schaby juz poszły
Dlatego jakos do końca nie jestem przekonana co do restauracji (ale to juz mój problem), bałabym sie ze goscie wyszli by głodni, zawyczaj to tak wyglada główka sałaty do dekoracji i piec plasterków wedliny :)

Madlen_ - Wto Lut 10, 2004 11:12 am

Oleńko z tymi "schabami" niekoniecznie tak musi być wszędzie...u mnie było wszystkiego - ile gości i na dokładkę też nie brakowało.
mischelle22 - Wto Lut 10, 2004 11:15 am

A ja byłam na wspaniałym weselu u "Dembskiego".
Było to wesele Laureny i Ice'a.
Był oddzielny stół tzw.wiejski gdzie było piwko, smalec, ogórki kiszone i chleb.
I stół ten opustoszał pierwszy :)

Asiek - Wto Lut 10, 2004 11:16 am

olenka napisał/a:
Dlatego jakos do końca nie jestem przekonana co do restauracji (ale to juz mój problem), bałabym sie ze goscie wyszli by głodni, zawyczaj to tak wyglada główka sałaty do dekoracji i piec plasterków wedliny :)


Miałam wesele w restauracji i jedzenia było pod dostatkiem, nie wspomnę ile zostało...
Jak później oglądałam film to kwiczałam : "Tego nie spróbowałam, ani tego...".
Łza mi się w oku kręci :cry:

Edyta - Wto Lut 10, 2004 11:27 am

olenka napisał/a:
A w czerwcu na weselu młodzi nie mieli czasu posłuchac orkiestry (wzieli z polecenia) i pani tak wyła ze hej. w koncu ojciec młodego poprosił ja grzecznie aby przestała spiewac:)



mnie tez sie cos przypomnialo - odnosnie zespolu

moja kuzynka na swoim weselu zamowila sobie goscia z telewizji (disco polo) - Tarzana Boy

i chyba chciala zrobic nim furore

no niestety - nie slyszalam gorszego zespolu (2 facetow) - okropnie wyli, zwlaszcza przy piosenkach gdzie w oryginale spiewaja kobiety!!!!!

cos okropnego!!!

na dodatek mial byc jeszcze wodzirej i wokalistka - tydzien przed weselem wyjechali nad morze i tyle!!!!

nie wyobrazam sobie takiej sytuacji!!!! :evil:

Asia - Wto Lut 10, 2004 11:31 am

galionka napisał/a:
Oleńko z tymi "schabami" niekoniecznie tak musi być wszędzie...u mnie było wszystkiego - ile gości i na dokładkę też nie brakowało.


To zależy na pewno od ceny, jaką młodzi płaca za wesele. Ja równiez byłam na weselu w restauracji, gdzie wszystkiego było "na styk" , a byłam tez na takim, na którym jesdzenia było dużo. Cena za osobę na tych dwóch weselach bardzo się różniła. Niektóre restauracje kuszą klientów ceną 80 - 90 - zł, od osoby - niestety za te pieniądze na pewno nie będzie wystawnie. Wtedy musi być wyliczona ilość kotletów, a rano na stołach zostają pustki.
Jak ktoś chce, by było lepiej musi zapłacić więcej.
Wydaje mie się Panny Młode, ktore płacą 140-150 zł mogą spać spokojne.

Madlen_ - Wto Lut 10, 2004 11:32 am

Wiem, że napewno tak jest w Mazowieckim, że są policzone "sztuki" do obiadu a cana 110-120zł. :roll:
olenka - Sro Lut 11, 2004 11:27 am

Dziewczyny ja nie twierdze, ze tak musi byc. Ale bywa... ja nie bede miała tego problemu:) mam kucharke znajoma i na pewno nie bedzie na styk:)
Asiek - Pią Lut 27, 2004 6:48 pm

Byłam na dwóch weselach gdzie stoły z jedzeniem były w jednym pomieszczeniu, a tańce w drugim. Nie podobało mi się to, bo jak ktoś z gości siedział gdzieś w rogu lub na końcu stołu to pójście "na tańce" to już była cała wyprawa. Po za tym nie czuje się tej atmosfery wesele, jak nie widać tańczących.
Dlatego szukając sali weselnej wiedzieliśmy, że MUSI to być jedna sala (z parkietem do tańców).

Asia - Sob Lut 28, 2004 2:44 am

Asiek napisał/a:
Byłam na dwóch weselach gdzie stoły z jedzeniem były w jednym pomieszczeniu, a tańce w drugim. Nie podobało mi się to, bo jak ktoś z gości siedział gdzieś w rogu lub na końcu stołu to pójście "na tańce" to już była cała wyprawa. Po za tym nie czuje się tej atmosfery wesele, jak nie widać tańczących.
Dlatego szukając sali weselnej wiedzieliśmy, że MUSI to być jedna sala (z parkietem do tańców).


W pełni popieram. Dla mnie równiez BARDZO ważne było, by sala była jedna.

Asiek - Nie Lut 29, 2004 8:03 pm

Panie z salonu sukien powiedziały mi, że ryż sypany na Młodych często pozostawia białe smugi na ciemnych garniturach Panów Młodych. Kiepsko to wygląda, zwłaszcza jak Młodzi prosto spod kościoła jadą do fotografa.:?

P.S. Nie mieliśmy tego problemu, bo Mąż miał jasny garnitur, a goście obrzucili nas pieniędzmi. :mrgreen:

Edyta - Nie Lut 29, 2004 8:05 pm

Nie przepadam za ryzem, bo nie raz widzialam jak pozostawal we wlosach i nawet na rzesach
kryszka - Pon Mar 01, 2004 3:22 am

Ale z tymi pieniążkami to też trzeba uważać. Byleby goście nie rzucali dużymi monetami, bo można sobie guza nabić. :wink:


A ryż żeby nie brudził trzeba wcześniej dobrze opłukać. :) Tylko jak to gościom powiedzieć?

Edyta - Pon Mar 01, 2004 11:12 am

kryszka napisał/a:
A ryż żeby nie brudził trzeba wcześniej dobrze opłukać. :) Tylko jak to gościom powiedzieć?


a moze wystarczy powiedziec zeby nie rzucali :wink:

bo cos mi sie wydaje , ze nie kazdemu bedzie chcialo sie go plukac

filmowiec - Sob Mar 20, 2004 4:30 pm

gosia napisał/a:
U mojej koleżanki bardzo podobnie kolega Kręcił jej wesele i tak jej nagrał
że wszystko sie trzesie cos strasznego, i wszystko jest ciemne, nic nie mozna obejrzec
no i teraz jest zła że nie wzieła profesjonalnego kamerzysty. Moim zdanie nie ma
co oszczędzac na takich rzeczach bo to jest pamiatka do konca życia :?



wiadomo ze osoby ktore swiadcza uslugi z tzw videofilmowania jest zupelnie inaczej przygotowana (tzn powinna byc to zalezy od podejscia do kleinta) do pracy i tymbardziej ze jest ona na weselu tylko po to zeby filmowac a po 2 mysle ze ma zupelnie inny sprzet niz powiedzmy wujek amator...

Asiek - Sob Mar 20, 2004 5:24 pm

Edyta napisał/a:
kryszka napisał/a:
A ryż żeby nie brudził trzeba wcześniej dobrze opłukać. :) Tylko jak to gościom powiedzieć?

a moze wystarczy powiedziec zeby nie rzucali :wink:
bo cos mi sie wydaje , ze nie kazdemu bedzie chcialo sie go plukac


Byłam na ślubie, gdzie młoda dziewczyna (koleżanka, siostra, kuzynka młodych?) rozdawała oczekującym na wyjście młodej pary papierowe rożki z ryżem w środku.
Może to jest pomysł, aby ktoś bliski przygotował ryż do sypania? Może być wcześniej przepłukany, żeby nie brudził ubrań. :hmm :

lesia - Sob Mar 20, 2004 11:05 pm

A ja zdecydowanie wole ziemniaczki i makaron od ryzu :lol: .
dagmara - Nie Mar 21, 2004 12:04 am

Czy ci goście mają coś z głową i nie wiedzą że ryżem się sypie do góry, a pieniążki rzuca pod nogi. :lol:
marchefka - Pią Mar 26, 2004 3:46 pm

Rzecz miala miejsce podczas podziekowania rodzicom Mlodych:
Mama mlodej ma amputowana noge, wiec nie moze tanczyc. orkiestra zagrala "Cudownych rodzicow mam" i zaprosila rodzicow i mlodych do tanca. Oczywiscie zatanczyli tylko mlodzi i rodzice mlodego. Mnie sie w tym momencie zrobilo przykro, wiec wyobrazam sobie, jak smutno musialo byc rodzicom mlodej
marchefka

Madlen_ - Pią Mar 26, 2004 3:58 pm

marchefka napisał/a:
Rzecz miala miejsce podczas podziekowania rodzicom Mlodych:
Mama mlodej ma amputowana noge, wiec nie moze tanczyc. orkiestra zagrala "Cudownych rodzicow mam" i zaprosila rodzicow i mlodych do tanca. Oczywiscie zatanczyli tylko mlodzi i rodzice mlodego. Mnie sie w tym momencie zrobilo przykro, wiec wyobrazam sobie, jak smutno musialo byc rodzicom mlodej
marchefka


Nie powinno tak być....mogli zagrać ale wszyscy powinni siedzieć, żeby nie było głupio...

tweety - Pią Mar 26, 2004 8:30 pm

To rzeczywiście niezbyt przyjemne :(
Kiwax - Pon Lip 12, 2004 1:52 pm

Edyta napisał/a:
mnie generalnie nie podobaja sie wesela gdzie na podlodze sa polozone kafelki - strasznie nogi po tym bola


U nas sa wszędzie kafelki na sali i szczerze mówiąc dopiero teraz zaczynam się martwić jak to będzie bo jest ślisko....

Kiwax - Pon Lip 12, 2004 2:00 pm

Asia napisał/a:
galionka napisał/a:
Oleńko z tymi "schabami" niekoniecznie tak musi być wszędzie...u mnie było wszystkiego - ile gości i na dokładkę też nie brakowało.

Wydaje mie się Panny Młode, ktore płacą 140-150 zł mogą spać spokojne.



Ja płacę 100PLN od osoby ale menu jest takie, że nikt nie może wyjśc głodny. Na pierwszy obiad np. bedzie niestety tradycyjnie rosół (nie przeforsuję tego z mamami) a na drugie devollaie, schaby, coś tam faszerowane i jeszcze jakieś coś pieczonego, do tego frytki i ziemniaczki, kapustka i surówki. Mięsa będą stały na stołach dopóki nie zarządzimy odwrotu. Jesli zabraknie będą donoszone. Jesli zostanie - zabieramy jak i wszystko inne do domu.

Później ma być barszcz w chlebie, flaczki, kluski sląskie i kasza do gulaszu i coś jeszcze.

Osobny chłopski stół, stół z herbatą i kawą (mozna pić do woli), na stołach sałatki, półmiski serowe, ryba po grecku, mięsa pieczone i jakies rolady i cała masa innych rzeczy.

Słuchając opinii ludzi, którzy robili tam jakiekolwiek imprezy - nikt nie narzekał. Tak więc niekoniecznie w restauracji musi być mizernie i ubogo :)

Asia - Pon Lip 12, 2004 5:17 pm

Kiwax napisał/a:
Asia napisał/a:
galionka napisał/a:
Oleńko z tymi "schabami" niekoniecznie tak musi być wszędzie...u mnie było wszystkiego - ile gości i na dokładkę też nie brakowało.

Wydaje mie się Panny Młode, ktore płacą 140-150 zł mogą spać spokojne.

Ja płacę 100PLN od osoby ale menu jest takie, że nikt nie może wyjśc głodny.
Słuchając opinii ludzi, którzy robili tam jakiekolwiek imprezy - nikt nie narzekał. Tak więc niekoniecznie w restauracji musi być mizernie i ubogo :)


Warto zwrócić uwagę nie tylko na różnorodność menu, ale równiez na ilość poszczególnych dań. W ubiegłym roku byłam na weselu, gdzie było wiele dań, wszystko ładnie podane, ale niestety wszystkiego było bardzo mało. Około godziny 2 w nocy półmiski były prawie puste.
Co ciekawe, Młodzi uważają, że skoro nikt nie narzekał to znaczy , że było ok.

To czy na stołach jest mizernie i ubogo nie zależy chyba od tego, czy wesele jest w restauracji czy też w remizie. Decydujące znaczenie ma tutaj ilość i jakość jedzenia, a co za tym idzie ilość przeznaczonych na jego zakup środków.
Ważne jest pewnie ile restauracja chce na danym weselu zarobić. Może być pewnie tak, że zarobek jest mały i wtedy za 100 zł. jest dużo dobrego jedzonka. Albo przeciwnie - duży zarobek, a więc maleńkie porcje. Dlatego warto przeanalizowac menu pod względem ilościowym.

Kiwax - Wto Lip 13, 2004 2:06 pm

Asiu, na tej sali (wiem z reliacji kilku osób) nie można narzekać ani na małą ilśc jedzenia, ani na małą róznorodność ani na to, że brzydko podane.

Po weselu jeszcze powiem dokładnie jak było a może i wkleję fotki stołów :) Powaga, lubię widzieć jak wyglądają ładnie nakryte stoły i zawsze jakieś foto lub kawałek filmu takiej treści robię :)

Na stołach będą materiałowe, białe serwetki zamiast papierowych (do wycierania ust) i granatowe na białym obrusie pod talerze. Chleb też będzie na białych serwetkach w koszyczku a nie na talerzach.

Asia - Wto Lip 13, 2004 2:15 pm

Kiwax napisał/a:
Po weselu jeszcze powiem dokładnie jak było a może i wkleję fotki stołów :) Powaga, lubię widzieć jak wyglądają ładnie nakryte stoły i zawsze jakieś foto lub kawałek filmu takiej treści robię :)


Wklej koniecznie, zawsze można się czegoś nauczyć. :D

Ja równiez zwracam uwagę na nakrycie stołu: serweteczki, świece, kwiatki itp. Była u mnie kiedyś na kolacji babcia mojego M. i powiedziła później, że jeszcze nigdy nie widziła tak ładnie nakrytego stołu :D .

Kiwax - Wto Lip 13, 2004 2:26 pm

no ja też mam świra na punkcie nakrywania do stołu. Mama mi to wbiła do głowy. To i dekorowanie potraw. I nikt mi nie wmówi, że na eleganckim stole moga byc papierowe serwetki. Papierowe są dobre na grilla, ale nie na przyjęcie weselne ani zadne inne uroczyste.

Asiu, poproszę o kilka fotek stołów (je niesety tym razem nie zrobię ;) ) i serio, wkleję je tu :)

just_Kate - Sro Lip 14, 2004 4:26 pm

Kiwax - pieszesz że na początku przyjęcia będą u Ciebie podawane m. in. devollaie, ostatnio słyszałam że trzeba z nimi uważać, bo można się masłem pochlapać (u mnie też będą), nie martwisz się tym?


Poza tym, jeśli chodzi o błędy popełniane w czasie wesel, to ja też parę pamiętam.
:arrow: należy się z orkiestrą zgadać koniecznie, aby z kelnerami ustalali, kiedy podawane są posiłki, bo byłam na weselu, na którym dj swoje, goście tańczą, a na stołach barszczyk zupełnie wystygł

:arrow: pamiętajcie o tym, aby była jedna osoba (np. świadek czy rodzic), który będzie pilnował kelnerów, tak na wszelki wypadek. My na ww. weselu sami musieliśmy prosić o sztućce, chleb, a ciasta to w ogóle nie zobaczyliśmy :(

:arrow: jeśli planujecie długi welon, dobrze jest też mieć drugi, krótki, widziałam wesele, na którym młoda przez całe wesele miała długi welon albo owinięty wokół ręki, albo podwiązany i podpięty agrawkami. Wyglądało to mało ciekawie, i pewnie jej także nie było w tym wygodnie.

tyle na razie mi się przypomniało

Kiwax - Sro Lip 14, 2004 4:43 pm

just_Kate napisał/a:
Kiwax - pieszesz że na początku przyjęcia będą u Ciebie podawane m. in. devollaie, ostatnio słyszałam że trzeba z nimi uważać, bo można się masłem pochlapać (u mnie też będą), nie martwisz się tym?



Nie martwię się o to, przcież masło wypływa po rozkrojeniu na talerz. Poza tym będą serwetki, które między innymi służą do tego, zeby połozyć je na kolanach. A że będą z materiału to będą bardziej trwałe.

marchefka - Sro Lip 14, 2004 7:39 pm
Temat postu: Do just Kate
hej, przeczytalam twojego maila z tymi rzeczami, na ktore trzeba uwazac i troche mi sie wlos na glowie zjezyl.
Przepraszam bardzo, ale co to za dj czy orkiestra, ktora sama nie wie, ze ma sie z kucharkami dogadac? Nas takie rzeczy zupelnie nie interesowaly, bo z jakij niby okazji? To juz naprawde bylby calkowity brak profesjonalizmu ze strony ludzi, ktorych zatrudnilismy.
Nie wyobrazam tez sobie takiej sytuacji, kiedy to kelnerzy nie wykonuja nalezycie swoich obowiazkow (bo pzeciez oni od tego sa, zzeby dbali o sztucce, serwetki, zmiane swiec w swiecznikach i tego typu rzeczy, ze nie wspomne o pytaniu, czy ktos nie ma ochoty na herbate czy kawe.) U nas chwilami nawet niektorzy goscie mieli pretensje, ze sobie zostawili pol kawy, poszli potanczyc, a w miedzyczasie kelnerzy zabierali im te zimna. Ale takie potkniecie kelnerowi moge wybaczyc - natomiast takiego, ze nie robi tego , co do niego nalezy - nie.
Nie wiem, jakbym postapila w podobnej sytuacji jako osoba placaca za taka obsluge - najprawdopodobniej odmowiolabym wyplacenia calosci kwoty, poniewaz obsluga nalezycie nie wykonala swoich zadan.
marchefka

suhotnikowa - Pon Lip 19, 2004 10:39 pm

Hmm... Fajny pomysł z tym topic'iem 8) 8)
Byłam na kilku weselach i to co "rzuciło" mi się w oczy to:

:arrow: na kilku weselach panie młode miały odsłonięte plecy i niestety białe ślady po ramiączkach od stroju kąpielowego...troszku "śmiesznie" to wygladało...

:arrow: wiem, że w niektórych lokalach należy "pilnować" kelnerów/kelnerek, tzn. były na dwóch weselach sytuacje, że osobiście widziałam wystawioną jakąś potrawę, do końca wesela nie została ruszona, a na poprawinach nie było jej, bo rzekomo "została zjedzona"... :twisted: :evil: a na pewno nikt z gości, ani rodziny nie ruszył jej, ani nie wziął do domu...

SaraLee - Pon Lip 19, 2004 11:34 pm

U nas kelner i kucharka zgarnęli całe ciasto, jakie zostało - a trochę tego było. Dodatkowo, chcieli wziąć 15 kg owoców, ale ponieważ tego już nie zdierżyłam, powiedziałam im, że mają mi te owoce zapakować. I jedzenie, jakie zostało, też. ?al mi tylko wspaniałych babeczek mojej mamy :|
AgnieszkaG. - Sro Lip 21, 2004 2:28 pm

Przerażające jest to co piszecie o weselach oraganizowanych w restauracjach ale przyznaję że rzeczywiście z reguły niska cena= mało jedzenia. Dlatego właśnie organizuję wesele na sali Pracowniczego Ogródka Działkowego, gdzie sama decyduję o ilości jedzenia (tyle ile dostarczę np. schabu do upieczenia tyle zostanie podane). Owszem ma to swoje minusy: nie mam gwarancji co do uczciwości kucharek i trzeba tego dopilnować, najeździć się, pozwozić, ale chyba warto.
Co do uwag na temat błędów podczas wesel: nie należy przesadzać z menu (zwłaszcza jeśli samemu kupuje sie produktu na posiłki). Byłam na weselu gdzie było chyba wszystko: od rosołu (to rozumiem), przez pizze i frytki, do 15 rodzajów ciasta, ciasteczek (nie przesadzam). Nie muszę chyba mówić że zostało tego mnóstwo!!! Szkoda pieniędzy!

Asia - Sro Lip 21, 2004 3:45 pm

Agnieszko, o tym co zostanie podane można zdecydowac samemu zarówno w restauracji, jak i na sali. Jest to jedynie kwestią pieniedzy, jakie chcemy na jedzenie przeznaczyć. Zgadzam się z tym, że za małą kwotę nie uda się suto zastawić stołów. Po prostu się nie uda, nawet przy najuczciwszym zespole przygotowującym wesele -obojętnie czy w restauracji czy na sali.
just_Kate - Sro Lip 21, 2004 5:54 pm

Marchefka - co do dj'a - to był to znajomy młodych, więc być może nie był profesjonalistą, a co do kelnerów - być może też nie byli profesjonalistami, choć powinni... natomiast byli bardzo mili
W każdym bądź razie - zawsze lepiej być przygotowanym na wszelkie okoliczności...

niuniab - Sob Lip 24, 2004 9:27 pm

My chcieliśmy po życzeniach, przed kościołem, zrobić zbiorowe zdjęcie wszystkich gości, ale w tym stresie zapomnieliśmy powiedzieć gościom żeby zostali. I część gości nie czekając na resztę pojechała już do lokalu. Efekt jest taki, że na zdjęciu jest tylko mała część wszystkich zaproszonych :(
edmunda - Pią Sie 13, 2004 2:39 pm

ostatnio byłam na weselu koleżanki, której ustawicznie opadał gorset os sukni. wyobraźcie sobie jak to komiczna sytuacja, kiedy panna młoda mysli tylko o tym, aby jej krągłości nie wypłyneły;) tak więc nie odchudzać się zbytnio przed ślubem. a na pewno nie po ostatniej przymiarce;)
just_Kate - Sro Sie 18, 2004 11:57 pm

Edmunda - swięta racja, sama byłam świadkiem, jak w salonie panie krawcowe z przerażeniem patrzynyły na przyszłą młodą na ostatniej przymiarce, kiedy okazało się że 6 kg schudła i wszystko na niej wisiało...

natomiast w drugą stronę też nie należy przesadzać, ja sama byłam nieco zawiedziona tym, że mój super gorsecik był notorycznie zgięty w talii (domyślcie się od czego ) :?
zupełnie mi się nie chciało odchudzać.... :(

Anion - Pon Sie 30, 2004 5:05 pm

Chciałam Wam zwrócić uwagę na pewien szczegół: według mnie bardzo istotny, choć może się wydawać mały, wręcz błahy :)
Jeśli na obiad planujecie rosół z makaronem, to koniecznie dopilnujcie, żeby ów makaron nie był w zbyt długich nitkach. Gości bardzo to krępuje, a jak jeszcze kamerzysta kręci te "zmagania" to wogóle odechciewa się jeść!

artnow - Wto Sie 31, 2004 11:01 am

Ja jeszce dorzuce swoje 3 grosze.

Bylem na weselu gdzie byly podane same wymyslne potrawey i takie malo tradycyjne jak na wesele - np zupa krem z zielonego groszku zamiast rosolu itp rzeczy.

Moim zdaniem akurat wesela nie ma co udziwniac bo ani sie tym nikt nie najadl ani nie byl zachwycony - a wrecz przeciwnie.

Anion - Wto Sie 31, 2004 2:28 pm

BARDZO WA?NE!!! Jesli goście wręczają wiązankę kwiatów złożoną z lilii to najlepiej niech od razu przejmie ją świadek. Lilie strasznie brudza białą sukienkę swoim ciemnopomarańczowym pyłkiem. Nie da się tego potem ani zetrzeć ani w żaden inny sposób usunąć i skutecznie popsuje Wam to humor.
Asiek - Wto Sie 31, 2004 3:50 pm

Jak już mowa o kwiatach to pamiętajcie, żeby uważać na farbowaną bibułę przy kwiatach.
Myszkapl wspominała, że pobrudziła tak swoją sukienkę ślubną zaraz po pierwszym tańcu (jak zbierali wiązanki z podłogi). :? Znam też jeszcze inny przypadek, gdy panna młoda pobrudziła gorset sukni taką mokrą, różową bibułą przy przyjmowaniu kwiatów podczas życzeń... :smut:

just_Kate - Sro Wrz 01, 2004 12:48 pm

no to jeszcze jedno a propos brudzenia sukni - uważajcie, gdy będziecie zakładać suknię, a będziecie już po makijażu. Ja mimo że uważałam to i tak lekko ubrudziłam suknię, na szczęście dało się to wytrzeć wilgotną szmatką...
cukiereczek:) - Pią Wrz 03, 2004 11:32 am

masz racje!!

choc przyznam ze namierzylam sie tyle sukni ze nauczylam sie juz je zakladac tak aby nie ubrudzic:)

>>>nie zalujcie pieniazkow na dobry makijaz moj trzymal sie do samego rana bez poprawiania i nie myslalam zeby po barszczyku:) isc do laznienki i usteczka poprawic:P

tynencia - Wto Wrz 07, 2004 2:00 pm

Byłam na jednym weselu i nie podobało mi się to że młoda para kiedy podano tort wzięła sobie po kawałku i zaczęli jeść a nie pomyśleli o tym żeby najpierw poczęstować rodziców. Napewno taki gest byłby miły dla rodziców. ja takiego błedu nie popełnię.
just_Kate - Wto Wrz 07, 2004 10:12 pm

tynencia - taki jest zwyczaj np. w Stanach, pierwszym kawałkiem tortu młodzi się 'karmią', a dopiero później zanoszą tort przede wszystkim rodzicom, no i reszcie gości. :D

Można też roznoszenie tortu zostawić obsłudze. My zrobiliśmy to razem ze świadkami. I chyba nikt nie miał nam za złe, że nie biegliśmy z tym tortem najpierw do rodziców. :)

Mia - Sro Wrz 08, 2004 10:29 am

Tynencia; już bez przesady z tymi rodzicami, w końcu to Młodzi są najważniejsi na weselu i to wokół nich powinno się wszystko kręcić.
Ania - Sro Wrz 08, 2004 10:41 am

A ja uważam że Tynencia w pewnym stopniu ma rację, wydaje mi się że to ładny gest jak młodzi sami ukroją tort dla rodziców, to jest takie jakby wyróżnienie i okazanie szacunku.

A czy u nas też młodzi karmią się pierwszym kawałkiem, byłam na tylu weselach ostatnio a jakoś mi ten moment z głowy wyleciał.

Magdzia - Sro Wrz 08, 2004 11:26 am

Tak, ale nie mozna niepodzielenie sie totem traktowac w kategori bledu-nie powtorz :!:
Ania - Sro Wrz 08, 2004 11:31 am

Magdzia napisał/a:
Tak, ale nie mozna niepodzielenie sie totem traktowac w kategori bledu-nie powtorz :!:


Dokładnie tak i dlatego napisałam że w pewnym stopniu.

monicleo - Sro Wrz 08, 2004 3:50 pm

tynencia napisał/a:
Byłam na jednym weselu i nie podobało mi się to że młoda para kiedy podano tort wzięła sobie po kawałku i zaczęli jeść a nie pomyśleli o tym żeby najpierw poczęstować rodziców. Napewno taki gest byłby miły dla rodziców. ja takiego błedu nie popełnię.

zawsze myslalam, ze para mloda rozdziela tort najpierw miedzy rodzicow, pozniej gosci - a dopiero na koncu siadaja i sie zajadaja...
dziwne zachowanie

Asiek - Sro Wrz 08, 2004 4:01 pm

Ania napisał/a:
A czy u nas też młodzi karmią się pierwszym kawałkiem, byłam na tylu weselach ostatnio a jakoś mi ten moment z głowy wyleciał.

My siebie nawzajem tortem nie karmiliśmy. 8)
Pierwsze kawałki kroiliśmy sami (dla rodziców). Później tort kroił kelner, a my roznosiliśmy go gościom. Tak sami z siebie. :)
Dla nas wzieliśmy tort na końcu.
Mieliśmy mało gości, więc nie było to jakoś uciążliwe roznoszenie tego tortu.

Ania - Sro Wrz 08, 2004 4:26 pm

No i według mnie tak powinno być jak mówi Asiek.

Jejku dla takiego łakomczucha jak ja to będzie wielka próba rozdać tort 90 osobom i dopiero na końcu samej go spałaszować :lol:

Magdzia - Sro Wrz 08, 2004 7:28 pm

Aniu, nie musisz rozdawac wszystkim gosciom, od tego sa kelnerzy i nikt nie bedzie mial ci tego za zle jak dasz tylko rodzicom. Ja nie latalam z talerzykami, uwazalam to za zupelnie zbedne, natomist pierwszy kawalek ukrojony wspolnie z mezem dalismy mojej mamie.
Asia - Sro Wrz 08, 2004 7:35 pm

Mnie podoba się pomysł, by Młoda Para rozdała gościom talerzyki z tortem. Wydaje mi się, to to ładny gest w stronę ludzi, ktorzy są naszymi gośćmi. U nas będzie dużo gości, ale chyba się na to zdecyduję.
Ewela - Sro Wrz 08, 2004 8:59 pm

Ja byłam na jednym weselu na którym Młoda Para rozdawała tort wszystkim gościom.Uważam to za bardzo ładny gest i sama też tak zamierzam. Młodzi rozdawali tort na waflach suchych i świetnie to wygłdało,można było zjeść do samego końca :lol:

Ups...chyba skrzywiłyśmy wątek.

Agniesia - Sob Paź 23, 2004 3:02 pm

Tak sobiie przeczytałam o tym wszystkim, co moze nie tak pójść.... i się przeraziłam!

A może wiecie jak się ustrzec tego :D

Ja do tej pory spotkałam się tylko z sytuacją, że na jednym weselu połowa osób nietańczyła. (mieli uzasadnienie, bo ktoś umarł wcześniej = ale z drugiej strony to było mi szkoda młodych, którzy chociaż się starali nie mogli nikogo zmusić do zabawy)

gosiaczek - Wto Paź 26, 2004 10:22 am

Różne rzeczy mi przychodzą do głowy.
I ostrożnie z fasonem sukni - obserwowałam sytuację, kiedy panna młoda chodziła wygięta biodrami w prawo, bo się spódnica nie mieściła między nią a mężem. A za długa suknia z kolei sprawiała kłopoty przy wchodzeniu po schodach.
Wspominałyście o jednej sali z tańcem i stołami. My akurat będziemy mieli dwie prawie osobne, ale orkiestra siedzi i w miejscu, z którego widać parę młodą. Bez tego - katastrofa.

Jeśli chodzi zaś o ryż... nie to, że brudzi czy zostaje we włosach i za gorsetem. W innych częściach świata ryż jest jak dla nas pszenica, a mnie nauczono, że chleb podnosi się z ziemi z ucałowaniem, a nie rzuca i depcze. :|

Kati - Wto Paź 26, 2004 1:23 pm

A w staropolskiej tradycji ryż jest szmbolem płodności i udanego małżeństwa... Dlatego właśnie sypie się go na ślubie.... :roll:
pipi - Wto Paź 26, 2004 1:41 pm

Nawet taki zawodnik sumo sypie przed walką ryżem, właśnie na szczęście.
Więc to raczej żadna profanacja ryżu. :mrgreen:

Asiek - Wto Paź 26, 2004 1:48 pm

gosiaczek napisał/a:
W innych częściach świata ryż jest jak dla nas pszenica, a mnie nauczono, że chleb podnosi się z ziemi z ucałowaniem, a nie rzuca i depcze. :|

Gosiaczku, wg mnie to porównanie jest mocno naciągane. :roll:
Twoja opinia, ale ja jej nie podzielam.
Szczerze, to nawet jakby ktoś sypał pszenicą młodą parę przez myśl by mi nie przyszło postrzegać tego jako profanacji chleba...

elza - Nie Sty 09, 2005 2:28 pm

Jeśli chodzi o weselne wpadki, to dwa lata temu miałam okazję być na przyjęciu organizowanym w remizie strażackiej. Przy stołach nie siedzieliśmy na krzesłach, ale były ławki. Wybraźcie sobie te komiczne sytuacje kiedy panie w wąskich i długich sukniach męczyły się aby przekroczyć ławkę i usiąść na swoim miejscu. Oczywiście możne było siadać lub wychodzić na parkiet inaczej. I wtedy, tak jak w kinie, musieliśmy przepraszać kilkanaście osób, aby wstały i wtedy my przemykaliśmy pomiędzy nimi a stołami.
Inną sprawą była nadmierna liczba gości. Dosłownie talerz przy talerzu!! Osoba, która zastawiała stoły przewidziała jakieś 20 cm przestrzeni dla jedego gościa. A ja miałam pecha i siedziałam obok pana, który był dość pokaźnych rozmiarów i naprawdę miałam problem!Przy stole byliśmy ścisnięci jak sardynki w puszczce.


Poza tym impreza była udana. Jedzienie super i orkiestra rewelacyjna.
pozdrawiam

just_Kate - Nie Sty 09, 2005 5:07 pm

elza napisał/a:
Jeśli chodzi o weselne wpadki, to dwa lata temu miałam okazję być na przyjęciu organizowanym w remizie strażackiej. Przy stołach nie siedzieliśmy na krzesłach, ale były ławki. Wybraźcie sobie te komiczne sytuacje kiedy panie w wąskich i długich sukniach męczyły się aby przekroczyć ławkę i usiąść na swoim miejscu. Oczywiście możne było siadać lub wychodzić na parkiet inaczej. I wtedy, tak jak w kinie, musieliśmy przepraszać kilkanaście osób, aby wstały i wtedy my przemykaliśmy pomiędzy nimi a stołami.
Inną sprawą była nadmierna liczba gości. Dosłownie talerz przy talerzu!! Osoba, która zastawiała stoły przewidziała jakieś 20 cm przestrzeni dla jedego gościa. A ja miałam pecha i siedziałam obok pana, który był dość pokaźnych rozmiarów i naprawdę miałam problem!Przy stole byliśmy ścisnięci jak sardynki w puszczce.


Poza tym impreza była udana. Jedzienie super i orkiestra rewelacyjna.
pozdrawiam


elza, jeśli chodzi o te ławki, to wg mnie jest właśnie urok wesela w takim miejscu. Ja też miałam przyjemność kiedyś w takim weselu brać udział, i zupełnie mi nie to przeszkadzało (tzn. nie spodziewałam się niczego innego).
Co innego z tą przestrzenią, wiem, że to potrafi skutecznie zniechęcić do jedzenia. No bo jak mam się cisnąć między 'sąsiadami' w trakcie posiłku, to wolę poczekać, aż oni pójdą tańczyć i będzie więcej miejsca. :wink:

Pusiak - Pon Lut 21, 2005 10:38 am

Anion napisał/a:
Chciałam Wam zwrócić uwagę na pewien szczegół: według mnie bardzo istotny, choć może się wydawać mały, wręcz błahy :)
Jeśli na obiad planujecie rosół z makaronem, to koniecznie dopilnujcie, żeby ów makaron nie był w zbyt długich nitkach. Gości bardzo to krępuje, a jak jeszcze kamerzysta kręci te "zmagania" to wogóle odechciewa się jeść!


Szczerze mówiąc to nie umawialiśmy się na ten temat z kamerzystą, ale na przykład fotograf od razu nam zapowiedział, że własnie z tego powodu zdjęć przy stole robił nie będzie, a jak będziemy chcieli miec gości na zdjeciach, to możemy zebrać jakąs grupkę i on wtedy na pewno zrobi :D

kryszka - Pon Lut 21, 2005 7:55 pm

U nas z makaronem to w ogóle był numer. Nasz kolega-kamerzysta jak zjadł rosołek to podszedł do nas z kamerą, a ja: "M., masz makaron w kąciku ust", do tego wymowny gest gdzie dokładnie. :lol: Oczywiście wszystko było nagrywane, a ja nawet nie wycięłam tego z filmu. :30:
rudka77 - Pią Mar 25, 2005 11:25 am

Ja ostatnio byłam na weselu gdzie salę gdzie siedzieli goście od kuchni dzieliła ściana z takim wielkim niby oknem załoniętym zasłoną. I jak na obiad kucharki zaczęły podsamażać czy podgrzewać kotlety to coś im się widocznie przypaliło bo przez okno poszedł gryzący dym. Wszyscy mieli łzy w oczach, nie dało się wytrzymać... okna ludzie pootwierali to sie zrobiło zimno jak w psiarni... To był jakiś koszmar, do dzisiaj mi sukienka śmierdzi. :lol:

Na innym znowu weselu na 160 osób na stołach para młoda poustawiała kartki z nazwiskami gdzie ma kto siedzieć. Przez 45 minut ludzie łazili bezsensu i szukali swoich nazwisk. Wreszcie zaczęli sami te kartki przekładać i zrobił się taki bałagan, że dostaliśmy zimny obiad... :roll:

Na pewnym ślubie z kolei, zanim młodzi odeszli od ołtarza to wszyscy goście wyładowali się w przejście między ławkami i młodzi nie mieli jak przejść... zrobił się tłok, ścisk... Także ja sugeruję aby jesli się da to ludzie wchodzili i wychodzili od zewnętrznej strony ławek, a od środka zablokować wyjście jakimiś wstążeczkami czy dekoracjami :D

Jak mi się coś przypomni to napisze :)

Pusiak - Czw Mar 31, 2005 10:12 am

rudka... tak szczerze to jesli chodzi o kartki z nazwiskami to nie rozumiem, jaki był problem, ktos swoje znalazł, obok pewnie siedział ktoś z rodziny, to mógł, zawołac i po krzyku, a 45 minut na tym spędzić to chyba musieli wyjatkowo wolno chodzić...
A co do wyjścia z kościoła, to goscie nie wykazali sie po prostu czyms w rodzaju grzeczności.... wiadomo, że najpierw kościół opuszcza nawą główna para młoda, a gościa stoją na miejscach i czekają....

szoko - Czw Mar 31, 2005 11:59 am

To z cyklu opuszczania kościoła przed parą młodą- widziałam jak państwo młodzi opuszczali zupełnie pusty kościół :shock: wszyscy widać strasznie się śpieszyli.

Natomiast na innym ślubie państwo młodzi byli tak zaaferowani że wstali gdy jeszcze grało Ave Maria i... poszli do wyjścia. Marsz weselny organista zdazył im zagrać jak juz wychodzili z kościła.

bajeczka - Czw Mar 31, 2005 12:10 pm

Boże kochany - o ilu rzeczach trzeba pamiętac. Chyba zacznę chodzic na sluby obcych ludzi zeby sie trochę "otrzaskać" z kolejnością czynności. :)
SaraLee - Czw Mar 31, 2005 1:22 pm

Zastanaiwa mnie jedno - skoro młodzi wychodzą pierwsi, to znaczy, że ustawiają się przed kościołem i czekają, aż ktoś wyjdzie i zazcnie ich obrzucać ryżem :noway: :?:
Trochę to dla mnie sztuczne...

just_Kate - Czw Mar 31, 2005 1:29 pm

SaraLee napisał/a:
Zastanaiwa mnie jedno - skoro młodzi wychodzą pierwsi, to znaczy, że ustawiają się przed kościołem i czekają, aż ktoś wyjdzie i zazcnie ich obrzucać ryżem :noway: :?:
Trochę to dla mnie sztuczne...


SaroLee, ja myślę, że można to rozsądnie zorganizować. - choć my tej części ślubu zupełnie zapomnieliśmy porozmawiać wcześniej:?
Tzn. wydaje mi się, że wystarczy gdy kilka zaprzyjaźnionych osób - np. koleżanek i kolegów wyjdzie dyskretnie z kościoła w czasie Ave Maria i poczeka na młodych przed - z ryżem, płatkami i czym-tam-chcecie. :wink: Ale trzeba się z tymi osobami umówić wcześniej. widzisz - z drugiej strony - gdyby goście wszyscy wyszli przed młodymi to faktczynie jakoś głupio potem samemu przez ten kościół gnać za nimi. :lol:

Może też być tak - jak było u mnie i widziałam tak na kilku innych ślubach - że posypuje się młodych po skończonym składaniu życzeń. - przed odjazdem. To naprawdę też ładnie wygląda. :)

Myślę że to wszystko zależy głównie od nas - jak i cała reszta. :wink:

SaraLee - Czw Mar 31, 2005 1:40 pm

Ja też myślę, że można to rozsądnie zorganizować - kiedy część gości czeka już przy wyjściu (tak było u mnie :) ) Take it easy :graba:
Kati - Czw Mar 31, 2005 5:12 pm

Fajnie wyglądało u mojej znajomej to całe zamieszanie... Oni wyszli pierwsi, potem ustawili się do życzeń, potem rzucono im pieniążki a na końcu jak schodzili po dłuuugich schodach obrzucono ich ryżem - fajny efekt to dało na zdjęciach, gdyż było już lekko ciemnawo :wink:
rudka77 - Czw Mar 31, 2005 8:48 pm

Pusiak napisał/a:
rudka... tak szczerze to jesli chodzi o kartki z nazwiskami to nie rozumiem, jaki był problem, ktos swoje znalazł, obok pewnie siedział ktoś z rodziny, to mógł, zawołac i po krzyku, a 45 minut na tym spędzić to chyba musieli wyjatkowo wolno chodzić...
A co do wyjścia z kościoła, to goscie nie wykazali sie po prostu czyms w rodzaju grzeczności.... wiadomo, że najpierw kościół opuszcza nawą główna para młoda, a gościa stoją na miejscach i czekają....


Nie musisz być złośliwa. Sala była dwupoziomowa, na górze 80 osób i na dole 80. Kartki małe, różne babki, ciotki ale najwięcej znajomych spoza rodziny którzy nie znali się wzajemnie ani cudzych tym bardziej nazwisk. Poza tym na gwałt co cwańsi zaczęli te kartki przekładać.
A jesli chodzi o sposób opuszczania kościoła to ja i Ty wiemy, że grzecznie jest wypuścić młodych i poczekac na miejscu i wyjść za nimi ale czy każdy to wie? To wątek o poradach jak uniknąć błędów. Być może akurat Twoja rodzina i znajomi są tego świadomi ale na weselu mieszają się różni ludzie i nie każdego grzeczności można być takim pewnym.
Nie wymyśliłam sobie tych historii na potrzeby tego wątku tylko opisuję konkretne sytuacje więc możesz sobie darować sarkazm.
Poza tym moim zdaniem kartki na stołach to w ogóle nie jest najlepszy pomysł bo na weselu ludzie chcą siedzieć w takim miejscu aby być otoczonym ludźmi z którymi chcą się bawić, ludźmi których lubią a być z dala od tych za którymi nie przepadają. Ja nie podjęłabym się usadzenia odgórnego tylu osób bo wesele to zabawa a nie przymus. W ogóle ta moda z kartkami mi się nie podoba. To dobre na bankiety.

joa - Pią Kwi 01, 2005 3:19 pm

rudka77 napisał/a:

moim zdaniem kartki na stołach to w ogóle nie jest najlepszy pomysł bo na weselu ludzie chcą siedzieć w takim miejscu aby być otoczonym ludźmi z którymi chcą się bawić, ludźmi których lubią a być z dala od tych za którymi nie przepadają. Ja nie podjęłabym się usadzenia odgórnego tylu osób bo wesele to zabawa a nie przymus. W ogóle ta moda z kartkami mi się nie podoba. To dobre na bankiety.



Własnie po to sa kartki, zeby uniknąć "rzucania" sie gosci na lepsze miejsca, zajmowania dla 5 znajomych /znajomi w koncu nie przyszli i zostaja "dziury"/ + ja osobiscie wiem kto z moich gości z kim chce sie bawic a z kim sie nie lubi.I po to sa kartki.Np. nie chcialabym, zeby przy jednym stole spotkali sie np. ludzie ze soba rozwiedzeni i przez to zle bawili.A tak mam na to wpływ i sadzam ich w 2 róznych krańcach sali i wszystko jest OK.
A zeby było wiadomo gdzie kto siedzi, bez zwiedzania sali, po to ustawia sie tablice z planem sali.O czym było
http://www.forum.wesele-l...ad.php?id=1255, w dziale o winietkach .

Kati - Pią Kwi 01, 2005 8:21 pm

Jak dla mnie kartki to słaby pomysł - nie chcę segregować gości :roll: Jakoś z mojego doświadczenia walki o miejsca nie pamiętam :?
kryszka - Pią Kwi 01, 2005 8:34 pm

Temat dotyczący winietek bardzo proszę jednak kontynuować we właściwym temacie: http://www.forum.wesele-l...hlight=winietki
rudka77 - Pią Kwi 01, 2005 9:48 pm

Aż tak dokładnie nie śledzę tego forum żeby znać tematy innych wątków. Opisałam sytuacje która miała miejsce w przeszłości. Poza tym nie zmieniam zdania co do usadzania gości, powiem więcej, uważam, że to brak taktu i bufonada.
Pozdrawiam

SaraLee - Sob Kwi 02, 2005 7:51 pm

REGULAMIN ŁÓDZKIEGO FORUM WESELNEGO

Zasady ogólne:

1. Zanim rozpoczniesz nowy wątek sprawdź czy nikt przed tobą nie pisał już kiedyś w tej sprawie. Do przeszukiwania forum najlepiej użyć polecenia "szukaj". Nie pytaj ponownie o to samo.
2. Każdy jest inny i ma różne doświadczenia. Nie stosuj przemocy słownej w dyskusjach. Szanuj pozostałych uczestników i ich poglądy.
3. Odpowiedzialność za treść postu spoczywa na jego autorze. Nie pisz nigdy tego, czego nie odważył(a)byś się powiedzieć rozmówcy twarzą w twarz.



Nie musisz śledzić uważnie forum, ale skoro nalezysz do jego uzytkowników, powinnaś stosować się do regulaminu.

Bartosz - Nie Kwi 03, 2005 10:53 am

W ubiegłym roku bylismy z moja narzeczona na ślubie, na ktorym para mloda, jeszcze zanim zupelnie wyszla z kościoła dostała w plecy pieniążkami, tak że częsć z nich wyladowała jeszcze na schodach. Nie było to zbyt grzeczne zachowanie...

Kobiety, nie musicie byc takie ironiczne dla Rudki. Czy tu zawiazało sie jakies towarzystwo uszczypliwosci dla niektorych?

Kati - Nie Kwi 03, 2005 8:29 pm

Bartosz napisał/a:

Kobiety, nie musicie byc takie ironiczne dla Rudki. Czy tu zawiazało sie jakies towarzystwo uszczypliwosci dla niektorych?


No co Ty :lol: czasem ktoś powie coś niefortunnego, ale bez przesadyzmu :wink:

rudka77 - Nie Kwi 03, 2005 10:42 pm

SaraLee napisał/a:
REGULAMIN ŁÓDZKIEGO FORUM WESELNEGO

Zasady ogólne:

1. Zanim rozpoczniesz nowy wątek sprawdź czy nikt przed tobą nie pisał już kiedyś w tej sprawie. Do przeszukiwania forum najlepiej użyć polecenia "szukaj". Nie pytaj ponownie o to samo.
2. Każdy jest inny i ma różne doświadczenia. Nie stosuj przemocy słownej w dyskusjach. Szanuj pozostałych uczestników i ich poglądy.
3. Odpowiedzialność za treść postu spoczywa na jego autorze. Nie pisz nigdy tego, czego nie odważył(a)byś się powiedzieć rozmówcy twarzą w twarz.



Nie musisz śledzić uważnie forum, ale skoro nalezysz do jego uzytkowników, powinnaś stosować się do regulaminu.


Przepraszam najmocniej ale nie zauważyłam abym złamała chociaż jeden punkt tego regulaminu. Bardzo proszę przeczytaj wypowiedzi cofając się o kilka do tyłu i sprawdź to sama. Myslałam, że forum jest miejscem wymiany mysli i daje możliwość swobody wypowiedzi. Jeśli w którymś punkcie się myle to bardzo proszę o sprowadzenie mnie na ziemię.

SaraLee - Nie Kwi 03, 2005 10:44 pm

rudka77 napisał/a:
Aż tak dokładnie nie śledzę tego forum żeby znać tematy innych wątków. Opisałam sytuacje która miała miejsce w przeszłości. Poza tym nie zmieniam zdania co do usadzania gości, powiem więcej, uważam, że to brak taktu i bufonada.
Pozdrawiam

Poza tym, nie emocjonuj się tak :)

Pusiak - Czw Kwi 07, 2005 8:35 am

rudka nie byłam ani złośliwa ani sarkastyczna, całkowicie błednie odczytałas moje intencje... nie znałam sytuacji, faktycznie w dwupoziomowej sali i przy ludziach wzajemnie sie nie znających znalezienie miejsca może sprawić problem, zwłaszcza osobom starszym. Ale tego nie było w Twoim pierwszym poście i stąd moje zastrzeżenia. I fakt, nie wszyscy musza byc grzeczni...
Basia - Sro Sie 31, 2005 11:44 am

Generalnie moje wpadki mialy miejsce tam, gdzie sprawami zajmowali sie tesciowie ;-)
Tak wiec orkiestra zgubila sie w lesie - przyjechali 2 godziny pozniej, glodni i zmeczeni. Tesciu im nie wytlumaczyl jak dojechac. Poza tym - podszedl mnie podstepem. Nie chcialam orkiestry, jeszcze tak wieloosobowej, calego jazzbandu, bo to duzy koszt, ale tesciu postawil mnie przed faktem dokonanym - powiedzial, ze juz im zaplacil. Po czym okazalo sie, ze placilismy dopiero po uroczystosci... Gdybym wiedziala, to bym mocniej oponowala na pewnym etapie... Poza tym - podjechalismy pod kosciol i stanelismy sobie z boku, przy bramie, zeby przywitac gosci - i co? Wszyscy staneli wokol nas i nikt nie kwapil sie do kosciola ;-) W koncu poszlismy, a goscie wataha za nami... Nie dzielilam rowno czasu pomiedzy gosci i troche wiecej czasu spedzalam z moja rodzinka, potem mialam wyrzuty sumienia. Wieczorem rozdzielilismy sie z mezem - kazde z nas indywidualnie zabawialo gosci i byl problem, kiedy trzeba bylo kogos pozegnac, bo ciagle sie szukalismy ... Ach i najlepsze - nikt mnie nie uczyl chodzenia w sukni - skutek: przed kosciolem maszerowalam jak zolnierz radziecki, mozna bylo ogladac spody moich butow (byl to odruch, zeby nie deptac sukni...).

Żaneta - Sro Sie 31, 2005 11:52 am

Basia napisał/a:
Generalnie moje wpadki mialy miejsce tam, gdzie sprawami zajmowali sie tesciowie ;-)
Tak wiec orkiestra zgubila sie w lesie - przyjechali 2 godziny pozniej, glodni i zmeczeni. Tesciu im nie wytlumaczyl jak dojechac. Poza tym - podszedl mnie podstepem. Nie chcialam orkiestry, jeszcze tak wieloosobowej, calego jazzbandu, bo to duzy koszt, ale tesciu postawil mnie przed faktem dokonanym - powiedzial, ze juz im zaplacil. Po czym okazalo sie, ze placilismy dopiero po uroczystosci...

No to niezlą niespodzinkę mieliście!!!! Teść Was po prostu wyrolowal!!

Basia napisał/a:
Wieczorem rozdzielilismy sie z mezem - kazde z nas indywidualnie zabawialo gosci i byl problem, kiedy trzeba bylo kogos pozegnac, bo ciagle sie szukalismy ...


I to zaraz po ślubie musialaś szukać męża? Szybko uciekl!!! :lol: :lol: :lol: :lol:
?artuję!!!!!!

Basia napisał/a:
Ach i najlepsze - nikt mnie nie uczyl chodzenia w sukni - skutek: przed kosciolem maszerowalam jak zolnierz radziecki, mozna bylo ogladac spody moich butow (byl to odruch, zeby nie deptac sukni...).


:? :? :? :?

pipi - Czw Wrz 01, 2005 9:45 am

Basia ja szłam jak kaczka kołysząc się na boki, to chyba lepiej jak żołnierz, ale nie będę się spierać :lol:
Calinka - Czw Wrz 01, 2005 9:52 am

Dziewczynki naprawdę tak źle się chodzi? A jak z tańcem? No to juz się boję, bo myslałam, że moim problemem będą buty na obcasie w których nie umiem chodzić, a jeszcze kiecka się będzie plątać, to już w ogóle tragedia :smut:
Żaneta - Czw Wrz 01, 2005 9:59 am

Calinka napisał/a:
Dziewczynki naprawdę tak źle się chodzi? A jak z tańcem? No to juz się boję, bo myslałam, że moim problemem będą buty na obcasie w których nie umiem chodzić, a jeszcze kiecka się będzie plątać, to już w ogóle tragedia :smut:


Calinko! Ja nie mialam problemu z chodzeniem,ale przy tańcu to faktycznie jest problem!!!!
Ja już się obrócilam,a sukienka dopiero się za mną ciągnęla!!!!!

Kot - Czw Wrz 01, 2005 10:00 am

ja właśnie między innymi z tego powodu nie lubię sukien z trenami
wszystkiemu co się ciągnie mówię NIE :!:

pipi - Czw Wrz 01, 2005 10:04 am

No więc widać że to zależy od osoby bo mnie w tańcu to akurat się podobało :mrgreen:
A z chodzeniem to mi chyba uraz został bo godzinę wcześniej wygrzmociłam się w parku bo nadepnęłam sobie na rąbek sukni :lol: .
Nie przejmujcie się tak wszystkim, później jest z czego się pośmiać, naprawdę nawet z kaczkowatego chodzenia po kościele :wink:

Calinka - Czw Wrz 01, 2005 10:12 am

pipi napisał/a:

Nie przejmujcie się tak wszystkim, później jest z czego się pośmiać

Racja, zapamiętam sobie :wink:

Basia - Czw Wrz 01, 2005 11:04 am

Jasne, przynajmniej bylo potem duzo smiechu, ze szlam jak na wojne... ale to tylko najblizsi zauwazyli, mama i siostra, reszcie, mam nadzieje, umknelo... aha i jeszcze w kosciele - ja mowilam glosno i wyraznie, ze kosciol dudnil, a Misia nie bylo slychac zupelnie prawie. Ja mam dosc donosny glos i jakos tak zgral sie z mikrofonem... Poza tym nie podchodzcie do mikrofonu za blisko - lepiej chyba jak jest za cicho, niz jak sie ryknie na caly kosciol ;-)
I jeszcze jedno - ruszylismy do oltarza i wiecie co? Nie wiedzielismy jak sie trzymac. Pod reke? Za reke? Wiec z tego wszystkiego szlismy po prostu obok siebie. Dopiero rozpaczliwe gesty mojej siostry przywolaly nas do porzadku gdzies juz w polowie drogi i wzielismy sie pod reke...

Kasiawka - Czw Wrz 01, 2005 11:17 am

Swojego slubu jeszcze nie miałam :D ,a le moja siostra:...
podczas zakładania obrączek, mój szwagier po nałożeniu obrączki pocałował rękę- obrączkę siostrze, więc moja siostra po nałożeniu mężowi obrączki też chciała całować jego rękę, tylko my świadkowie widzieliśmy całą akcję szarpania rąk, tzn. szwagier nie chciał dopuścic do pocałowania swojej ręki i nie dopuścił. ech ta moja siostra ta była dopiero zestresowana. :mrgreen:

Pusiak - Wto Wrz 06, 2005 10:07 am

W stresie człowiek nie myśli, tylko działa odruchowo :) Mam nadzieję, że ja nie wywine jakiejś głupoty :) A co do chodzenia na obcasach to własnie się przyuczam :)
pawel.musaszi - Pią Wrz 30, 2005 6:04 pm

Może to co napisze wyda sie oczywiste, ale moi znajomi ten błąd popełnili! Zapłacili kamerzyscie całą kwotę przed wprowadzeniem poprawek do filmu!!!Efekt był taki, że kamerzysta strasznie się ociągał z tymi poprawkami i nie był już taki milusiński. Naszczęście wszystko dobrze sie skończyło. Ale marał jest taki, że płacimy po usłudze, a nie przed!
gosiaczek - Wto Paź 04, 2005 11:08 am

szoko napisał/a:

Natomiast na innym ślubie państwo młodzi byli tak zaaferowani że wstali gdy jeszcze grało Ave Maria i... poszli do wyjścia. Marsz weselny organista zdazył im zagrać jak juz wychodzili z kościła.


Sytuacja odwrotna: Ave Maria odegrano, padaja pierwsze akordy Marsza... a do młodych startuja z życzeniami rodzice, drudzy rodzice, jakies ciocie.... Organista zupełnie nie zainteresowany tym co sie dzieje na dole skończył grać i żegna sie ze śpiewakiem. Wśród gości rośnie napięcie, Młodzi czekają przed ołtarzem, aż może znów zagra. Na to wszystko na środek wychodzi zakonnik i mało serdecznie zachęca:"No wychodźcie, na co czekacie". Wychodzą, bo cóż mają robić. Kurtyna



[ Dodano: Wto Paź 04, 2005 11:17 am ]
KasiaK napisał/a:
Swojego slubu jeszcze nie miałam :D ,a le moja siostra:...
podczas zakładania obrączek, mój szwagier po nałożeniu obrączki pocałował rękę- obrączkę siostrze, więc moja siostra po nałożeniu mężowi obrączki też chciała całować jego rękę, tylko my świadkowie widzieliśmy całą akcję szarpania rąk, tzn. szwagier nie chciał dopuścic do pocałowania swojej ręki i nie dopuścił. ech ta moja siostra ta była dopiero zestresowana. :mrgreen:


Też pocałowałam obrączke meża, po jej nałożeniu. Nie z rozpędu, podpatrzyłam na innym ślubie i bardzo mi się ten gest spodobał. Nie ćwiczyłam wczesniej i troche się obawiałam, czy dam radę :) Tyle że mąż się ze mną nie szarpał, bo umówilismy to wcześniej

Pusiak - Czw Paź 06, 2005 9:13 pm

No cóż... i organista zawalił sprawę i Ci co składali życzenia.... tyle powiem :)
Kasiawka - Pią Paź 21, 2005 1:44 pm

gosiaczek napisał/a:
Też pocałowałam obrączke meża, po jej nałożeniu. Nie z rozpędu, podpatrzyłam na innym ślubie i bardzo mi się ten gest spodobał. Nie ćwiczyłam wczesniej i troche się obawiałam, czy dam radę :) Tyle że mąż się ze mną nie szarpał, bo umówilismy to wcześniej


no własnie co innego sie umówić, a co innego jak ktos nie wie co sie dzieje i wychodzi z tego jakieś szarpanie :mrgreen:

Kot - Sro Paź 26, 2005 10:10 am

U nas nie było szarpaniny :wink: Nam ślubu udzielał cudowny ksiądz, dzięki niemu nie musieliśmy się wcale zastanawiać co i jak robić. Kiedy poprosił nas do ołtarza, złożyliśmy przysięgę i nadszedł czas obrączek ksiądz powiedział do Kuby by po włozeniu obrączki na moją rękę pocałował ją, a do mnie bym pocałowała ją przed założeniem jej na rękę męża.

A następnie zanim oddaliliśmy się od ołtarza ksiądz powiedział, że teraz jest czas by małżonek pocałował po raz pierwszy swą właśnie poślubioną żonę :30:

Kasiawka - Sro Paź 26, 2005 10:31 am

U mnie na weselu gafę popełnili rodzice.

Mój teść ma na imie Ignacy, a moja mama całe wesele mówiła do niego Izydor, co więcej podsłuchał tego tato i też całe wesele do niego mówił Izydor, a nad ranem coś mu się pomyliło i powiedział do niego Igor. :roll: :mrgreen:

Teraz rodzina męza śmieje się i sami na niego mówia Izydor.

rorrim - Pon Lis 07, 2005 1:03 pm

Znaczącym błędem, na ostatnim weselu na jakim się bawiłam, było to, że gościom zaserwowano aż 4 gorące posiłki do północy. Wesele rozpoczęło się ok. 18.30. Nie można było tego przejeść i panie kelnerki z większością nietkniętych potraw wracały na zaplecze.... :|
Natomiast po dwunastej był tort (niestety niezbyt smaczny) i ostatni posiłek - gorący barszczyk pojawił się dopiero ok. 3 nad ranem. Uważam, że spokojnie można było jedną z potraw przenieść na później, kiedy to goście po szaleństwach parkietu chętnie wzmocniliby się czymś ciepłym przed dalszymi hulankami :mrgreen:

karmelcia - Pon Lis 07, 2005 4:41 pm

Kiwax napisał/a:
Ja płacę 100PLN od osoby ale menu jest takie, że nikt nie może wyjśc głodny.

Kochana gdzie płacisz takie pieniazki za takie super jedzonko - podawaj namiary
:D

kryszka - Sro Lis 30, 2005 3:30 pm

Karmelcia - tutaj Kiwax pisała o swojej sali:
http://www.forum.wesele-l...light=raj#32688
http://www.forum.wesele-l...ighlight=#27627

A jeśli będziesz miała jakieś dodatkowe pytania to najlepiej na priv, bo Kiwax prawdopodobnie nie znajdzie tutaj Twoich pytań.




P.S. Popoprawiałam co trzeba i wykasowałam niepotrzebne posty.

Alma_ - Pią Gru 30, 2005 11:09 am

To ja może dodam trochę "wpadek" ślubno-weselnych wyszperanych na innych forach, w sumie dalczego mamy uczyć się tylko na własnych błędach? O ileż przyjemniej i bezpieczniej uczyć się na cudzych ;)

iwonaw na forum.gazeta.pl napisał/a:
1 zaproszono mnie na wesele do zupełnie obcych mi ludzi sąsiedzi mojej babci robili syna wesele chcieli mie na weselu ok. 200 osób wiec prosili wszystkich tak dotarli do moich rodziców a przez nich do mnie nigdy wcześniej się z nimi
nie widziałam. Wszystko zaczęło się w kościele gdy ksiądz zaczął mówić przysiegę powiedział
- Ja Renata
i podłożył mikrofon.... Panu Młodemu a on powtórzył
- Ja Renata
niestety na nic zdały się powstrzymywanie śmiechu wszyscy gruchnęli na cały kościół hahaha dodam że fragmentu przysięgi nie było na kamerze
ps. Po weselu jak młodzi oglądali kasetę ponoć pytali kim jestem bo w ogóle mnie nie znają

2
moja przyjaciółka z liceum brała ślub niestety przez kilka lat nie miałyśmy kontaktu. O świadkowanie poprosiła moją inną koleżankę z liceum która przebywała w Holandii. Dwa dni przed ślubem przyjechała Panna Młoda do mnie i poprosiła mnie bym została jej świadkową bo tamta koleżanka nie dawała znaku życia, nie odbiera telefonu kom. itp. zero kontaktu. Zgodziłam się bo sama nie chciałabym być w takiej sytuacji. (na szczęście miałam ładny strój ;) Rano pojechałyśmy na zdjęcia potem pożegnanie u rodziców wejści do kościoła zmiana dokumentów stoimy już przy ołtarzu wychodzi ksiądz i po kilku minutach rozpoczęcia wbiega nasza kloeżanka która pierwotnie miała być świadkiem.....
Była mi strasznie głupio i niezręcznie do tego wszystkiego eks świadkowa miała przez całe wesele do mnie pretensje :(
Ps. na kasiecie z weselem podpisana jestem nazwiskiem eks świadkowej bo młodzi zapomnieli zamieni nazwisk :(

jkorszen na forum.gazeta.pl napisał/a:
u mnie; czekamy pod kościołem na wejście i czekamy... swiadkowie z rodzicami poszli zorientować się czy to juz bo organów nie słychać... Co się okazało??? że organista powiedział, że nie będzie grał, bo mu ksiądz nie zapłacił !! ! słabo?????? dobrze, że moja mama miała przy sobie 70 zł (chciał 100) a w rozmowie z księdzem proboszczem dowiedziałam się, że za ślub co łaska ale tak 500, 600 , bo musi opłacic organistę... no i pominę kilka wpadek w kościele...:))) całą mszę nie moglismy opanowac glupawych usmiechow.

wiorcia-ogonek na forum.gazeta.pl napisał/a:
Najwieksza wpadka slubna z jaka ja sie zetknelam byl pijany organista na slubie kuzyna mojego narzeczonego... Jeden wielki koszmar...usilowal cos zempolic przez cala uroczystosc, 'uswietniajac' ja dodatkowo swym 'anielskim' spiewem.. A najbardziej dziwi reakcja ksiedza, ktory najzwyczajniej w swiecie uznal, ze czlowiek chyba mial po prostu gorszy dzien i przeciez nic takiego sie nie stalo...

pink75 na forum.gazeta.pl napisał/a:
U moich znajomych:
Pan powożący bryczką przyjechał kompletnie pijany. Koń co prawda był trzeźwy, ale i tak Młodzi zdecydowali pojechać terenówką świadka. Jako że ślub był w górach to było ok. Jak ktoś nie wiedział, że miało być inaczej to nawet nie zauważył tej wpadki.
Inni znajomi: Młodzi zaraz po uroczystości w Kościele pojechali do fotografa. Goście w restauracji czekali ponad 1,5h na ich przyjazd. Dodam, że do przyjazdu Młodych nie podano nawet napojów. Oprócz tego było to naprawdę bardzo fajne wesele, świetnie się bawiłam i mile wspominam to wesele. Więc nie przejmujcie się tak wpadkami! Liczy się "całokształt"!

chipsi na forum.gazeta.pl napisał/a:
Przed wyjazdem do kościoła zaczeło padać, potem szedł pogrzeb i musieliśmy czekać, w międzyczasie wybiły korki i wszyscy szukali nowych by dziadków nie zostawić w domu bez prądu. Teście spóźnili sie na błogosławieństwo choć mieszkają blisko i jechali autkiem. Ustaliliśmy też z rodzicami męża że przyjadą pierwsi na sale i pokierują gości gdzie zaparkować - efekt: zawalili cały podjazd przed salą (mimo dużego parkingu obok) i my młodzi nie moglismy już pod sale podjechać. Starości zmyli sie gdzies przy zyczeniach i zostaliśmy z kwiatami i prezentami sami. Na sali goście mało nie pobili się o miejsca (żałuję że nie było bilecików), chrzestna męża wyżucała od stołu mego ojca (bo "musi siedziec obok nas") a teściowa krzyczała że mam sie przesiąść (z miejsca dla młodych) bo tam chce siedziec jakiś Zyga. Na szczęście nic nie było w stanie mi zepsuć humoru i chociaż były i łzy (przez teściów) bawiłam się świetnie dzięki przyjaciołom.

magdalena-a2 na forum.gazeta.pl napisał/a:
ja mogę podac dwie wpadki, ku przestrodze :)
- ksiadz musiał czekać przez dobrych 10 min z kazaniem, bo panna młoda miała problem z siadaniem, podnosiła jej sie sukna na kole, po dłuższej chwili przy pomocy kilku osób udało się ją posadzić, ale wyszlo to dosyć dziwnie podczas mszy,
- świadkowa była tak zajęta poprawianiem swojej kreacji w drodze do ołtarza, że nadepnęła pannie mlodej na welon, efekt: fantazyjny wywijas wykonany przez panne młodą na środku kościoła (dobrze, jej nie wyrwało kępy włosów z welonem) Nie jest to moze nic strasznego, ale dla i tak zdenerwowanych mlodych to niepotrzebny dodatkowy element stresujacy.

diana2003 na forum.gazeta.pl napisał/a:
witam, nikt nie przebije mojego slubu, a mianowicie okolo 3 miesiecy przed tym dniem wymowiona nam sale, wice juz sie zaczela nerwowka (slub w Warszawie, a sala w Minsku Maz.), a w dniu slubu:
-kanar mnie i siostre zlapal jak jechalysmy do slubu
-godzine przed cywilnym odmowil swiadek!!!!!!na weselu byl!!!!
-spoznieni cywilny
-zamknal sie samochod z kluczykami w srodku, z tych nerw maz nie pomysla, bo samochod byl pozyczony, wiec co? awaryjne otwieranie drzwi...100 zl
-blogoslawienstwa w 2 domach, bo nasi rodzice nie rozmawiaja, a po drodze zamkniety szlaban i np. mycie szybek
-kamerzysta zgubil sie jak wchodzilismy do sali, wiec maz mnie wnosil 2 razy, zeby nakrecil
-w poniedzialek jak odstawialismy samochod maz sie przyznal, ze jezdzilismy samochodem bez dokumentow, bo zapomnial, a nie chcial mnie denerwowac
Poza tym jestemy ze soba szczesliwi, pogode w tym dniu mielismy wspaniala, wrazenia do dnia dzisiejszego ciarki, ale zapewne nikt nas nie przebije wpadkami.
Pozdrawiam wszystkich przed i po tym dniu.

jkorszen na forum.gazeta.pl napisał/a:
moja swidkowa tez sie nie sprawdzila.
1- na zdjeciah nie interesowala sie tym, ze uchrzanilam cala kiecke. w ogole nie pomagala mi jej nosic, bo byla bardziej zajeta soba i flirtowaniem z kierowca
2 - w kosciele ani razu mi nic nie poprawila, a do tego nie poprawila krzesla jak siadalam, wiec siedzialam na pocztku z metr od meza.dopiero jak jej maz zwrocil uwage wtedy poprawila
3-na moim wlasnym weselu (na samym poczatku) chwalila mi sie ze 3 razy ze wymienila sie z kierowca elefonami i czy dobrze zrobila...
4 - na weselu bawila nie interesjac sie ani troche moja osoba. my musialismy jej mowic co i jak. tak samo przy podziekowaniu dla rodzicow...
wcale nie oczekiwalam zeby nade mna skakala, ale gdyby chociaz troche sie zainteresowala...
przeciez swiadkowa to nie tylko zwykly gosc, ale i cos wiecej... czyz nie?

ailija na forum.gazeta.pl napisał/a:
To był cały szereg głupawych zachowań, aż trudno wszystkie tu ująć. ?wiadkowa to siostra młodego i sprawiała wrażenie obrażonej, że ktoś śmie zabierać Jej kochanego braciszka, którego do tej pory miała na wyłączność (chyba jedyne wytłumaczenie).
W kościele totalna zlewka. Siedziała i patrzyła jak mama młodej podbiegała i pomagała młodej wstać, usiąść, uklęknąć, poprawić welon i tren. Po uroczystości przed kościołem ostentacyjnie oznajmiła, że ona kwiatów odbierać nie będzie, bo sobie pobrudzi kreację. Tu z dwiema koleżankami obróciłyśmy to w żart i pomagałyśmy młodej w odbieraniu kwiatów od gości. Później kolejna akcja p.t. świadkowa ładuje się do samochodu młodych (dodam, że samochód w starym stylu i nie było miejsca obok kierowcy). Na sali jeszcze przed obiadem musiała wszystkim siedzącym gościom przedstawić swojego dwudniowego narzeczonego. A że głos i zachowanie miała wyjątkowo głośne, wyglądało to żenująco. Podczas wesela przebrała się cztery razy (chyba nie mogła się zdecydować którą kreację założyć, więc pochwaliła się wszystkimi pięcioma). Do oczepin była już totalnie pijana i, mimo, że młodzi nie życzyli sobie przyśpiewek, świadkowa pokazała swój wątpilwy talent muzyczny i wykrzykiwała wręcz gdzie to młody był i co mu urwało, a co pannie młodej zarosło pajęczyną. Jednym słowem żenada. Jak widać, brak pomocy ze strony świadkowej to małe pifko.

livia79 na forum.gazeta.pl napisał/a:
A ja niestety bylam ostatnio na weselu gdzie wpadka nie byla mila i sympatyczna :( gdy przyjechalismy z kosciola nastapilo oczywiscie wejscie na sale i rozsadzanie gosci. I co sie okazalo? ze na sali weselnej, z mlodymi siedzi WYLACZNIE rodzina. Przyjaciele - spora grupa, ok 20 - usadzeni zostali w innej sali, zupelnie niepolaczonej z sala glowna. Siedzielismy w malym pokoiku, zupelnie z boku budynku, omijalo nas wszystko: toasty, widok tortu (ten przyniesiono nam na talerzykach, juz pokrojony), nie wiedzielismy nawet, kiedy rozpocznie sie pierwszy taniec. Slowem - wesele sobie, a my sobie. Nie widzielismy mlodych, nie rozmawialismy z innymi goscmi, czulismy sie koszmarnie. Niekiedy wpadal fotograf, "oblatywal" po wszystkich kamera i taki byl nasz udzial w weselu :( Starano sie mlodym nie okazywac, ze cala grupa gosci czuje sie jak w sluzbowce, pominieta i cokolwiek zlekcewazona, ale padaly komentarze, ze powinni nam chociaz telebimy zainstalowac, zebymy wiedzieli, jak wesele wyglada.Pan mlody tlumaczyl, ze na glownej sali "nie starczylo miejsca" (!) wiec zaplanowali, ze usiadziemy w innym pomieszczeniu. Zaplanowano! to nie byl przypadek, stoly dla nas byly nakryte i od poczatku mlodzi wiedzieli, ze wlasnie tak rozsadza gosci.
Ale to nie wszystko - po mszy, przed weselem, czekalismy na dworze, w pochmurny i wietrzny dzien, w gorach az mlodzi wroca od fotografa - 1,5 godz.
A co do dzieci, no coz, mloda DRUGI taniec i pare kolejnych przetanczyla z maloletnimi kuzynkami, bo ja jako pierwsze dopadly. Zamiast tanczyc z ojcem, bratem, tesciem, ona bawila sie w cos w rodzaju "kolka graniastego". Najgorsze jednak bylo owo rozsadzenie, czulismy wszyscy gleboki niesmak. Nie wspomne, ze w pierwszej chwili wszyscy siedlismy na sali glownej, kobiety rozlozyly torebki, szale, mezczyzni zdjeli marynarki. Nagle wszedl swiadek i powiedzial do nas, ze... mamy wyjsc i udac sie do sali takiej i takiej. Tam jest miejsce dla "mlodziezy" - srednia wieku osob tam skierowanych ok. 30 lat (!) czulismy sie jak smarkacze, bylismy z mezami, zonami, narzeczonymi. Sami dorosli ludzie. Nie wspomne, ze dzieci siedzialy na sali, z doroslymi. One nie dostaly osobnego pomieszczenia. Nalezaly do rodziny, a przyjaciele to przeciez na weselu taka podrzedna kwestia :( Przepraszam za dlugi post, ale gdy sobie to przypomne, czuje sie dziwnie rozgoryczona.

laburek na forum.gazeta.pl napisał/a:
mąż kolezanki sie tak zestresował że sam sobie założył obraczkę, po czym stwierdził ze to chyba nie tak miało być , zdjął i odłożył z powrotem

bajeczka - Pią Gru 30, 2005 9:26 pm

Zabawne :)
Alma_ - Sob Gru 31, 2005 10:48 am

Niektóre owszem, zabawne, ale te z pijaństwem różnych uczestników ślubu i wesela już mniej... :evil:
Żaneta - Sob Gru 31, 2005 11:12 am

Naprawdę ciekawe te historyjki :wink:
Pusiak - Wto Sty 17, 2006 1:21 pm

No ja to ujmę tak: teściowa, która każe sie przesiąść Młodej, bo tam chce siedzieć jakis Zyga, nieodpowiedzialna, pijana świadkowa w pięciu kreacjach i posadzenie przyjaciół w osobnej sali, gdzie w ogóle nie ma połączenia z sala weselną to, moim zdaniem, cos co nie ma prawa zdarzyc sie na weselu... żadnym.... Współczuje osobom, które to spotkało.... Reszta to faktycznie wypadki przyp pracy, natomiast to.... :dead:
szczako - Wto Sty 17, 2006 3:04 pm

te sytuacje, w ktorych niektorzy strzelili o jednego za duzo 'na odwage', sa faktycznie fatalne.

wydaje mi sie, ze w tym dniu wiekszosc wpadek jest dla Mlodych ogromnym stresem.

faktycznie, dobrze jest czasem cos takiego poczytac, bo mozna kilku podobnych sytuacji uniknac.

kryszka - Wto Sty 17, 2006 6:20 pm

A'propos jednego głębszego i to przez parę młodych. :twisted:

Jednocześnie z naszym weselem w "Borynie" było drugie wesele. Po jego skończeniu Młodzi udali się na spoczynek. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że obydwoje szli obładowani wałówką w postaci chlebka, schabików, kotlecików itp. dobroci, na delikatnie mówiąc lekko chwiejnych nogach, gubiąc po schodach i dywanach rzeczoną wałówkę. :shock:
Na poprawiny przyjechała ochrona, bo tak rozrabiali goście, a po nich sala nadawała się do totalnej dezynfekcji - :sick: kibelki , a krzesła i ściany przeżyły wojnę na jedzenie. :shock: :roll:

Także Kochani - uważajcie z alkoholem. :twisted:

Alma_ - Wto Sty 17, 2006 10:36 pm

Proponuję obejrzeć film "Wesele". I nie powtarzać błędów - czyli robić wszystko dokłądnie na odwrót niż w tym filmie... Jedna wielka wpadka :roll:
Agatka_P - Sro Sty 18, 2006 9:09 am

Ja mam straszną awersje do ludzi pijących za dużo. Tak mi się przypomniało co do alkoholu. Byłam na weselu na wsi i to się kojarzy z rozrubami na imprezach ale nie wszysyc zachwywali się kulturalnie nikt się nie spił oprócz jedej osoby i żeby było milej koleś był od młodego z pracy. A systuacja była taka koleś był strasznie zazdrosny i pokłócił się z żoną. I zaczął się wydzierać. Potem weszli do kibla damskiego a że mi się chciało sisiu więc olewając ich wszłam do kibelka robiąc swoje. Nagle siedze sobie spokojne a tu szyba z drzwi w "moich" drzwiach wyleciała więc ja czym prędzej wyskoczyłam z kibelka i poleciałam po młodego. Potem koleś wywalił jeszcze jedną szybe w kiblu próbował pobić młodego i ojca młodej. Potem zabrali go na pogotowie jak się okazało po weselu koleś miał poprzecinane żyły w nadgarstku.
Calinka - Sro Sty 18, 2006 9:30 am

O Boziu :!:
Ludzie to mają narąbane w głowach po wódzie :evil: .
Wstydu nie mają :x .

kryszka - Sro Sty 18, 2006 10:25 am

A może dali prezent wcześniej? :wink: Nie wszędzie daje się prezenty po oczepinach, gdzieniegdzie daje się już pod kościołem.
Pusiak - Sro Sty 18, 2006 10:31 am

No własnie :) My np. od moich gości dostaliśmy prezenty pod kościołem, bo w Warszawie własnie wtedy sie je wręcza :) A od gości, że sie tak wyrażę :) miejscowych dostalismy prezenty dopiero po oczepinach :)
Calinka - Sro Sty 18, 2006 10:47 am

Nie wszędzie jest zwyczaj dawania prezentów po oczepinach, więc może nie chodziło o złą wolę gości, może prezent dali wcześniej, a życzenia na pewno złożyli pod kościołem :wink: .

Jak już ten temat jest poruszony to tak prawdę mówiąc nie podoba mi się to wręczanie prezentów i życzenia po oczepinach.
Trwa to pewnie coś ok. godziny, a ja wolałabym żeby w tym czasie się goście bawili, a nie po raz kolejny składali życzenia :? . Szkoda czasu :wink:
A często zdarza się tak, że właśnie goście nie wiedzą, że po oczepinach jest specjalny moment na wręczanie prezentów i przekazują je Młodym wcześniej, a potem jak nie ustawią się w kolejce "prezentowej" to niektóre życzliwe ciocie patrzą się jak na dziwolągów. I jak taki ktoś ma się czuć?

Agatka_P - Sro Sty 18, 2006 10:53 am

Calinka napisał/a:
Nie wszędzie jest zwyczaj dawania prezentów po oczepinach, więc może nie chodziło o złą wolę gości, może prezent dali wcześniej, a życzenia na pewno złożyli pod kościołem :wink:


W 100 % nie dali prezentów żadnych były tylko życzenia pod kościołem

Alma_ - Sro Sty 18, 2006 11:06 am

Cóż - nie prezenty nie są przecież obowiązkowe na weselu... a życzenia były, jak pisałaś, pod kościołem.
Alma_ - Sro Sty 18, 2006 11:18 am

Czyli jedno wielkie nieporozumienie. Rodziny się wprawdzie nie wybiera, ale nie zazdroszczę tej parze... :?
bajeczka - Sro Sty 18, 2006 9:06 pm

Alma_ napisał/a:
Proponuję obejrzeć film "Wesele". I nie powtarzać błędów - czyli robić wszystko dokłądnie na odwrót niż w tym filmie... Jedna wielka wpadka :roll:


Widziałam - film chała totalna, ale mozna sie troche nauczyć z niego :)

Nikulec - Nie Lis 19, 2006 11:33 pm

Bardzo fajny temacik :D Można dzięki niemu się ustrzec tego czy owego :) Szkoda tylko, że tak spada :( A może by go przykleić - bo naprawdę fajne wskazówki tu są.

Ja ze swojej strony dodam jedną sytuację. Byłam kiedyś na weselu, gdzie stół był porozbijany na 3 części: dla młodzieży, dorosłych i seniorów. Młodzi zapewne zakładali, że każdy najlepiej będzie się czuł przy stole wśród swoich rówieśników. W tym przypadku jednak taka integracja nie powiodła się :( Skutek tego był taki, że siedziałam obok strasznie nudnego kolesia i zarozumiałej siostry panny młodej :( Także jadłam szybciutko sama, później brałam swój kieliszek i szłam porozmawiać z kimś sensownym. Jak dla mnie ludzie powinni być pousadzani w ramach możliwości tak jak sami chcą, z osobami które lubią. Ja wiem, że na weselu głównie tańczy się, ale w przerwach między szaleństwem, posilając się i pijąc winko, miło by było mieć wokół siebie towarzystwo takie jak nam pasuje :]

[ Dodano: Nie Lis 19, 2006 11:35 pm ]
Aha, poza tym na weselu tym byli też moi dziadkowie - ludzie całkiem młodzi duchem, i niezupełnie odpowiadało im siedzenie przy "stole staruszków" :(

Agas - Wto Lis 21, 2006 10:37 am

będąc w sierpniu w tym roku na weselu u znajomych spotkałam sie z czymś takim jak:
orkiestra zaprasza gości weselnych do wspolnej zabawy na parkiet , gdzie w tym samym momencie kelnerzy wnoszą lody (a były one podane po tym głóownym pierwszym obiedzie)
totalna klapa :hyhy: :rotfl: a finał był taki żę kelnerzy wszystko musieli zabrać z powrotem na zaplecze do kuchni.

Misiamo - Wto Lis 21, 2006 10:53 am

1. Byłam na weselu, na którym podczas pierwszego tańca pary młodej, wyskoczył jakiś wujek z ciocia i też zaczęli wywijać. Nie wyglądało to dobrze...
Niestety nie wiem jak ustrzec sie od takiego "błędu". Może orkiestra powinna powiedzieć, że ten pierwszy taniec tańczą tylko Młodzi?

2. Niech Pan Młody - bez względu na to jak leżą na nim spodnie podczas przymiarki - weźmie pasek do spodni :)

adriannaaa - Wto Lis 21, 2006 12:22 pm

nawet jełsi nie za bardzo lbicie DJów czy innych wodzirejów - to jednak lepiej takowych zaprosić an wesele.. Na naszym była muzyka z mp3, ludzie sie bawili dobrze, jednak - chyba zabrakło "dla każdego cos miłego", a do tego czesć gości przegapiła nasz 1. taniec, czy ognisko. Zabrakło kogoś, kto by pokierował tym co się dzieje na całej imprezie. a z 2. strony czesć gości zadowolona była, że nie było to właśnie takei typowe weselegdzie ktoś im mówi - teraz jemy, teraz tańczymy, a traz młoda para ma zrobic gorzko... tak więc kwestia gustu jednak:))
Amy - Pon Gru 25, 2006 11:24 pm

kryszka napisał/a:
Ale z tymi pieniążkami to też trzeba uważać. Byleby goście nie rzucali dużymi monetami, bo można sobie guza nabić. :wink:


A ryż żeby nie brudził trzeba wcześniej dobrze opłukać. :) Tylko jak to gościom powiedzieć?


Mąż mojej koleżanki z roku dostał całym woreczkiem pieniążków (bo komuś się wymknęły z ręki), a że łysy jest to miał pamiątkę w postaci guza, ryżem też ich obsypali, był wszędzie, zwłaszcza pod gorsetem, rano jak zdejmowała, był "ugotowany". Ale ja nie mam nic przeciwko ryżowi i pieniążkom, w końcu to na szczęście i bogactwo. A co do koloru garnituru, to z całą bezwzględnością powinien być ciemny, żeby dobrze kontrastował z suknią panny młodej, inaczej para młoda wydaje się mdła. A co do płukania ryżu... myślę że nie będzie nietaktem (teraz juz mało co jest nietaktem) dołożyc do zaproszenia karteczkę z bardzo uprzejmą prośbą, że gdyby cos, to bardzo byćmy prosili, tyle się teraz umieszcza informacji najróżniejszych....

Asiek - Czw Gru 28, 2006 9:36 am

Dyskusję o kolorze garnituru - co wypada, co nie :) - przeniosłam tutaj : http://www.forum.wesele-l...opic.php?t=5393
Szpilka - Sro Sty 31, 2007 10:09 pm

jak jeszcze troche poczytam tych przestróg to chyba do samego slubu nie bede mogla spac :) )))
Tissaia - Czw Lip 17, 2008 11:36 pm

Cytat:
Inni znajomi: Młodzi zaraz po uroczystości w Kościele pojechali do fotografa. Goście w restauracji czekali ponad 1,5h na ich przyjazd. Dodam, że do przyjazdu Młodych nie podano nawet napojów. Oprócz tego było to naprawdę bardzo fajne wesele, świetnie się bawiłam i mile wspominam to wesele. Więc nie przejmujcie się tak wpadkami! Liczy się "całokształt"!


Byłam w identycznej sytuacji: młodzi u fotografa, kuchnia się niecierpliwi, goście się nudzą, orkiestra wymyśliła taniec świadków - jakoś to ratowało sytuację, ale jednak wspomnienie tego czekania pozostaje. Nauczyłam się dobrze, żeby takich numerów nie robić.

A co do zabawnych wpadek - koleżanka zapomniała pocałować młodego na ślubie. On biedny czeka, a ona już chciała wychodzić. Wyglądało to tak komicznie, że wszyscy się roześmiali. No ale wiadomo - nerwy :)

doni_iza - Pią Lip 18, 2008 9:23 am

Ja natomiast byłam na weselu, na którym wykupywanie butów było totalnie nie przemyślane przez zespół i młodych. Na biegu były wymyślane zadania dla osób które zabrały buty. O ile jednak to jakoś poszło, to potem wyszedł na środek chłopak, który młodej zabrał podwiązkę i oczekiwał ze tez będzie wykupne i tak dalej. No ale niestety praktycznie ani zespól, ani młodzi się nie zainteresowali nim,( po prostu olewka totalna) a na dodatek kuchnia wjechała z tortem. Chłopakowi się głupio zrobiło, na szczęście młody się zreflektował i dal mu flaszeczkę na wykupne.
Dlatego uważam, że oczepiny tez trzeba przemyśleć, a ni iść na żywioł bo można kogoś niechcący urazić .:smile:

izunia_82 - Pią Lip 18, 2008 3:29 pm

doni_iza zgadzam się z Tobą w zupełności. Też uważam, że oczepiny powinny być przemyślane, żeby nie mieć głupiej wpadki. Ja jako młoda to chyba bym się ze wstydu spaliła gdybym przez swoją czy orkiestry nieuwagę i niedopilnowanie obraziła swoich gości weselnych.
Yoanna - Sob Lip 19, 2008 12:47 pm

Bardzo pożyteczne i pouczające rady :razz:
Osobiście nie lubię, kiedy Młodzi znikają na zbyt długo z sali (koleżanka której świadkowałam ulotniła sie do pokoju, żeby odpocząć przez ok.1h :kwasny: )

alexa - Sob Lip 19, 2008 6:24 pm

już jestem ciekawa jakie my wpadki na ślubie zaliczymy..aż się zaczynam bać :?

a co do moich doświadczeń z innych wesel, to:
1. raz młodzi w trakcie wesela pojechali do fotografa..jakos kolo 22..i przez prawie 2 godziny goscie sami na sali zostali i jakoś zabawa nie najlepiej się kręciła przez ten czas;
2. na innym weselu pan młody tak się spił, że ledwo wysiedział na oczepinach;
3. byłam też na weselu gdzie sala taneczna była osobno i nie jest to najciekawsze rozwiazanie; tym bardziej ze idąc z sali jadalnej do sali tanecznej było też wyjście na taras czy coś w tym stylu, a że było gorąco, to do sali tanecznej już mało kto docierał, bo większość wolała sie przewietrzyć:) w sumie tak mało jeszcze na żadnym weslu nie tańczyłam..w sumie dziwne to wesele było, chociaż miejsce przecudne
4. no i jeszcze wesele gdzie kelnerki chodziły w fartuszkach w kratkę...wygladały jak z PRL-owskiej stołówki..moze to szczegół, który nie wpłynął na jakość imprezy (wszyscy bawili się doskonale), ale naprawdę nie mogłam patrzeć na te panie..jakoś nie komponowały się zupełnie z tą salą i wieczorowo ubranymi goścmi
mam nadzieje ze na naszej sali kelnerzy beda normalnie wygladac...myslicie ze wypada zapytać wlascicielke wczesniej? czy nie zaprzatac sobie głowy taką pierdołą i to ja mam coś z głową, ze mnie wygląd kelnerek tak poruszyl? :)

ava - Sob Lip 19, 2008 7:03 pm

alexa napisał/a:
mam nadzieje ze na naszej sali kelnerzy beda normalnie wygladac...myslicie ze wypada zapytać wlascicielke wczesniej? czy nie zaprzatac sobie głowy taką pierdołą i to ja mam coś z głową, ze mnie wygląd kelnerek tak poruszyl? :)


Moim skromnym zdaniem jak najbardziej możesz o to zapytać.

Byłam kiedyś na poprawinach, gdzie młoda (chyba w 4 miesiącu ciąży) popłakała się, gdy jej świeżo poślubiony mąż dopłacił zespołowi, żeby ten pograł godzinę dłużej- bo pani młoda była bardzo zmęczona, a przez zachowanie młodego goście nie chcieli jeszcze opuścić imprezy :kwasny:

magdasid - Nie Lip 20, 2008 12:31 am

alexa napisał/a:
no i jeszcze wesele gdzie kelnerki chodziły w fartuszkach w kratkę...wygladały jak z PRL-owskiej stołówki..moze to szczegół, który nie wpłynął na jakość imprezy (wszyscy bawili się doskonale), ale naprawdę nie mogłam patrzeć na te panie.

:o Byłam na wielu weselach i możesz mi grozić bronią a za żadne skarby świata nie będę potrafiła Ci powiedzieć w co kelnerzy/kelnerki/Panie z obsługi były ubrane! Dla mnie ważniejsze są jednak inne rzeczy. Istotne jest, żeby było czysto,schludnie, i na czas. A czy jest w kratkę, w paski czy w ciapki to nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Podkreślam-DLA MNIE. Bo Wy oczywiście możecie mieć inne zdanie i macie do tego pełne prawo. :)

555 - Nie Lip 20, 2008 8:57 am

Magda, nie zwrocilas uwagi, bo widocznie nie rzucalo sie w oczy..
Alexa, ja pytalam wlascicielke, jaki stroj maja kelnerzy na takie imprezy i moglam sobie panow obejrzec, bo akurat byl to ich standardowy stroj, w ktorym pracowali..

gosc - Nie Lip 20, 2008 10:46 am

no my przed naszym weselem również zapytaliśmy jak będzie ubrana obsŁuga i kierownik sali zupeŁnie nie byŁ zdziwiony tym pytaniem. Dodam, że obsŁuga prezentowaŁa się bardzo dobrze :)

Również uważam, że dzielenie wesela na dwie sale - konsumpcyjnej i weselnej nie jest najlepszym pomysŁem z tej prostej przyczyny, że zespóŁ/DJ nie ma kontaktu z weselnikami. Takie wesele jest rwane i chaotyczne, no chyba że mŁodzi baaardzo dokŁadnie ustalą z orkiestrą harmonogram wesela. ByŁam ostatnio na weselu, na którym nie zostaŁo to zrobione i czasem mŁodzi sami nie wiedzieli o co orkiestrze chodzi, czemu ich proszą na salę od stoŁu albo każą się np. podnieść.

Druga rzecz, o któej należy pamiętać to Marsz Mendhelsona - jest on grany na sam koniec mszy ślubnej. Nawet jeśli utwór grany wcześniej się przedŁuża, MŁodzi powinni czekać przy oŁtarzu na Marsz. Ci sami MŁodzi, u których byliśmy ostatnio, zapomnieli o tym i wyszli z KościoŁa a Marsza zagrano dla resztki gości pozostających w Kościele. Pewnie MŁodzi byli zbyt przejęci, żeby o tym pamiętać ale zupeŁnie mi się to nie podobaŁo.

Tajgete - Pon Wrz 08, 2008 11:53 pm

Dzisiaj wróciła do pracy moja koleżanka, która brała ślub w tamtym tygodniu i opowiedziała mi kilka mrożących dech w piersiach historii. W czwartek z ciekawości pojechali na salę (wesele było w OSP z kucharkami) i tam kucharka poprosiła ich na bok i powiedziała, że jej zdaniem jest coś nie tak z mięsem. Faktycznie, rzeźnik sprzedał im nieświeże mięso, a ojciec młodej, który to odbierał - nie zauważył. Przytomność kucharki uratowała gości przed zatruciem, ale młodzi cały piątek kupowali mięso na nowo... :roll:

Salę dekorowała im zaprzyjaźniona firma, która dekorowała wcześniej sale na wesela rodzeństwa. Umówili się wcześniej, wybrali zdjęcia, zapłacili. Nie przejmowali się umową, bo wiadomo - znajomi. Dekoratorzy zrobili dekorację zupełnie inną, niż się umawiano - podobno straszną, w pięciu kolorach ("zrobili mi Łowicz"). Gdy młodzi zaprotestowali i poprosili o zmianę usłyszeli, że jeśli im się nie podoba, to oni to zdejmą i się wyniosą. Młodzi musieli JESZCZE RAZ zapłacić firmie i w piątek wieczorem dekoracja była robiona od nowa... :roll:

Szczególnie to drugie wyprowadziło mnie z równowagi. Bo o ile w pierwszym przypadku można jeszcze (chociaż to naciągane) wierzyć, że rzeźnik też nie zauważył, że mięso jest nieświeże, że popsuło się już po przywiezieniu... o tyle w drugiej sytuacji jest to po prostu czyste wykorzystywanie sytuacji. Najciekawsze jest to, że byliśmy blisko podpisania umowy z tą firmą, właśnie z polecenia koleżanki... :evil:

k_czarownica - Czw Lis 13, 2008 1:03 am

A mnie i mojemu R. bardzo się nie podoba zbieranie talerzy po posiłku, ale bez sztućców. W efekcie trzy kolejne posiłki je się tym samym widelcem i nożem, na których zasycha coraz grubsza warstewka tłuszczu. Nie wygląda to ani higienicznie, ani estetycznie. Jak będzie trzeba, mycie sztućców po każdym posiłku zapewnimy sobie na piśmie ;)
fatuus - Czw Lis 13, 2008 11:31 am

elza napisał/a:
Jeśli chodzi o weselne wpadki, to dwa lata temu miałam okazję być na przyjęciu organizowanym w remizie strażackiej. Przy stołach nie siedzieliśmy na krzesłach, ale były ławki.


Wlasnie o lawkach chcialam napisac, ktorys rok do tylu bylam na podobnym weselu. Remiza strazacka i lawki, na domiar zlego lawki byly malowane kilka dni przed weselem. Co prawda powysychaly na zewnatrz, ale gdy panie siadaly w dlugich sukniach i podkurczaly nogi, niestety okazalo sie, ze spody lawek nie wyschly i wiekszosc sukienek zostala zniszczona. Spora wpadka.

[ Dodano: Czw Lis 13, 2008 6:06 pm ]
Kolejny blad czy wpadka, jak zwal tak zwal, ktora wlasnie sobie przypomnialam. Nie bylam co prawda na tym weselu, ale ogladalam plyte i delikatnie mowiac bylam zdegustowana. Nie wiem kto popelnil blad, panstwo mlodzi czy ich goscie, ale nie wygladalo to ciekawie. Piekna sala, piekna muzyka, goscie tancza, zadowoleni, usmiechnieci... Wszystko okey. Szukam wzrokiem mlodej pary, rowniez tancza, w jakims kaciku pod sciana, zupelnie zignorowani i odseparowani od reszty... Wygladalo to bardzo nieladnie, W koncu to mloda para ma byc w centrum zainteresowania...

alexaw - Pon Sty 12, 2009 11:09 am

Mnie na jednym weselu bardzo się nie podobało gdy młodzi pojechali w trakcie wesela na zdjęcia i nie było ich z trzy godziny:roll: Goście się w ogóle praktycznie nie bawili :-? No i nie wspominając o tym że było tłoczno, duszno i większość czasu goście spędzili na powietrzu a nie na sali...
meam - Wto Sty 13, 2009 4:10 am

1. Byłam na weselu, na którym chleb podawany był w foliowych torebkach.
2. Jeden z gości tak się upił, że chciał bić kilka osób, w tym pannę młodą.

Audiolka - Wto Sty 13, 2009 9:36 am

Na jednym weselu na którym byłam nie było kamerzysty, było to dla mnie troszkę dziwne-ale cóż młodzi powiedzieli, ze byliby skrępowani.
Inne wesele-oczepiny-kilka pań usiadło na ławce-w środku młoda-i kazano młodemu szukać żony (miał zamknięte oczy) dotykanie piersi przede wszystkim-nie podobało mi się to.
Na naszym weselu zespół położył kwiaty w kształcie serca-zorientowałam się jak szliśmy na sale tańczyć-totalnie mi się to nie podobało-ale nie popsuło wesela :)
Byłam też na kilku weselach, gdzie młodzi przyjechali ostatni na salę -to mi się nie podobało.
Do tej pory na poprawinach zawsze spotykałam się z tym, ze młodzi stali przed salą i czekali na gości (nie na wszystkich gości, ale wypadałoby niektórych przywitać). Wiadomo, ze jak poprawiny mają być o 16-do goście są o 17. Wchodzimy na salę-młodzi siedzą za stołem-olali wszystkich- :? non stop wychodzili z sali. Praktycznie ich nie było na poprawinach.

mietka - Wto Sty 13, 2009 10:23 am

Cytat:
Na jednym weselu na którym byłam nie było kamerzysty, było to dla mnie troszkę dziwne


na naszym nie bylo, bo nie chcielismy i absolutnie tego nie zaluje.
podobno moj kuzyn ma gdzies na kompie zrzucony z kamery film ze slubu (glownie przysiege), ale jeszcze jej nie widzielismy ;d

EwaM - Wto Sty 13, 2009 10:36 am

Audiolka napisał/a:
Na jednym weselu na którym byłam nie było kamerzysty, było to dla mnie troszkę dziwne


Dlaczego? Czy kamerzysta to jakiś wymóg na weselu? Jak szampan na powitanie?

Audiolka napisał/a:
Byłam też na kilku weselach, gdzie młodzi przyjechali ostatni na salę -to mi się nie podobało.


Jak to? Młodzi zawsze przyjeżdżają jako ostatni na salę. Wszyscy weselnicy powinni na nich już czekać.

Audiolka - Wto Sty 13, 2009 10:47 am

Młodzi do kościoła jada ostatni-a na salę przyjeżdżają jako pierwsi. Bynajmniej o d kiedy pamiętam pierwsze wesele tak było. A że byłam na wielu weselach to utkwiło mi to w pamięci. Nie podobało mi się to i już.

Co do kamerzysty-było to dla mnie dziwne. I dlatego u nas był. Nie napisałam, ze kamerzysta to wymóg- watek jest po to,żeby pisać o tym co nam się nie podoba. I to napisałam.

agunia84 - Wto Sty 13, 2009 12:23 pm

Ja jeszcze się nie spotkałam na żadnym weselu, gdzie młodzi pierwsi przyjeżdżali na salę, a było takich sporo, bo 11.

Mój brat na swoim weselu nie miał kamerzysty ani fotografa, ale nie jest to powód do zdziwienia.

Audiolka - Wto Sty 13, 2009 12:42 pm

agunia84 napisał/a:
ale nie jest to powód do zdziwienia.


Rozumiem, ze nie mam prawa być zdziwiona tym faktem ?? :o No tak skoro większość tak uważa, jak ja mogę mieć inne zdanie...

Co do pary młodej pisze jak ja to widzę-nawet jak czasem mijamy orszak młodej pary już po ślubie (to zawsze oni jada pierwsi).
A ja byłam w swoim życiu na 28 weselach.

mietka - Wto Sty 13, 2009 12:50 pm

EwaM napisał/a:

Jak to? Młodzi zawsze przyjeżdżają jako ostatni na salę. Wszyscy weselnicy powinni na nich już czekać.


tez mi sie tak wydawalo.. nawet specjalnie troche objechalismy, zeby wszyscy zdazyli dojechac i dostac po kieliszku szampana

ppola - Wto Sty 13, 2009 1:17 pm

Wg przyjetego zwyczaju młodzi do kościoła przyjezdzaja jako ostatni. Natomiast po ślubie spod kosciola młodzi pierwsi odjezdzaja i prowadza na impreze. znaczy sie pierwsi młodzi a za nimi cala kawalkada ale... w trakcie jazdy na sale samochód mlodych skreca, odjezdza, zatrzymuje sie aby mogły go wyminac pozostałe auta. Na miejscu goscie sa witani przez rodziców pary młodej i wspolnie czekaja na przyjazd Młodej Pary aby ta miała Wielkie Wejście ;)
Wyczytane w jakiejś mądrej prasie kobiecej ;)

Na ostatnim weselu jakim bylam goscie tak sie pospieszyli ze pod kosciolem zostali sami Młodzi, to wyglada dosc zalosnie, mogli by chociaz poczekac az odjada :/

A wracajac do tematu: nie podoba mi sie jak orkiestra nie ma kontaktu z goscmi. Znaczy sie orkiestra mowi na to pierwszy toast za młoda pare - a w sali obok goscie juz ze trzy razy zaspiewali sto lat. Nie ma zgrania orkiestry z kuchnia.

PS. My tez nie bedziemy mieli kamery i jakos nie wydawalo mi sie to niestosownoscia ;)

meam - Wto Sty 13, 2009 1:29 pm

Ja też nie będę miała kamerzysty, bo moim zdaniem to strata kasy, a filmów typu ,,jak tańczy ciotka Klotka", ,,jak upił się wujek Zdzisio" i ,,jak kuzynka Hermenegilda wcina rosół" są wyjątkowo nudne. Bardzo niechętnie oglądam filmy z wesel, które nie wiedzieć czemu, ich właściciele zawsze namiętnie pokazują i to najczęściej po kilka razy. Swojego filmy pewnie nigdy bym nie obejrzała :-)
Audiolka - Wto Sty 13, 2009 1:30 pm

Na jednym weselu na którym byłam nie było kamerzysty, było to dla mnie troszkę dziwne-ale cóż młodzi powiedzieli, ze byliby skrępowani.

To moje słowa. Nie widzę tu nigdzie "niestosowność" , "wymóg na weselu".

Co do jazdy jako pierwsi. Chodziło mi min. o to co napisała ppola.
My TE? wyjechaliśmy pierwsi-a, że były dwie drogi to jedni goście pojechali w lewo, a inni za nami w prawo.
Piszę gdzieś ze tak musi być??Nie Trudno zrozumieć, ze komuś może się nie podobać gdy młodzi jada ostatni na salę?? Gdy goście na nich czekają? Mnie się takie coś nie podoba.

EwaM - Wto Sty 13, 2009 1:59 pm

Audiolka, nie oburzaj się. Tytył wątku brzmi: Nie powtórz błędu. Czyli powinnyśmy tu wpisywać zdarzenie, które były niewypałami na weselu, a nie to co się komuś nie podoba. Zwłaszcza jeśli jest to przyjęty zwyczaj.
Skoro w takim wątku ujęłaś brak kamerzysty i przyjazd młodych na salę na końcu to tak jkbyś to wytykała jako błędy, których nie należy powtarzać. A to jest normalne, przyjęte, tradycyjne i nikomu nie wadzące. ;)

słonko - Wto Sty 13, 2009 2:17 pm

I ja wtrącę swoje trzy grosze :) Zwyczajowo "pochód" weselny i powitanie młodych wygląda tak jak to ppola opisała. Co to za powitanie młodych, gdy wchodzą oni na pustą salę??? :? Ja w ogóle nie widzę, żadnego uzasadnienia takiego zachowania, bo wg mnie jest to nawet trochę ponura sytuacja - szczęśliwa, nowo poślubiona para młoda wchodzi na pustą salę weselną :?
MalaJu - Wto Sty 13, 2009 2:29 pm

hehe, u mnie nie bylo kamerzysty i na sale przyjechalismy ostatni. chyba by sie Audiolka kiepsko bawila :lol: tytul watku jest jednoznaczny... :?
ava - Wto Sty 13, 2009 2:57 pm

Audiolka napisał/a:
Na naszym weselu zespół położył kwiaty w kształcie serca-zorientowałam się jak szliśmy na sale tańczyć-totalnie mi się to nie podobało-ale nie popsuło wesela :)


Mnie też ten zwyczaj się nie podoba i u nas go nie bedzie, po pierwsze szkoda tak męczyć te kwiaty, a po drugie - znajomy mojej siostry na swoim weselu miał tak właśnie ułożone kwiaty do pierwszego tańca, kiedy skończyli tańczyć, zespół zarządził mini konkurs dla młodych- kto zbierze jak najszybciej największą ilość kwiatów (pomijam fakt, jak te kwiaty po tym wyglądały- pogniecione, połamane, a nawet podeptane- a przecież goście wydali na to pieniadze :kwasny: ). Podczas zbierania tych kwiatów ten chłopak niechcący dźgnął się kwiatkiem w oko. W efekcie krótko po rozpoczęciu WŁASNEGO wesela znalazł się na pogotowiu, a na imprezę wrócił z opatrunkiem :(

Audiolka - Wto Sty 13, 2009 6:57 pm

słonko napisał/a:
nowo poślubiona para młoda wchodzi na pustą salę weselną


Czy gdzieś napisałam, że nowo poślubiona para ma wejść na pusta salę?? Nie, raczej nie. Ja pisałam, że młodzi przyjeżdżają pierwsi-a to, ze wchodząc na salę, jest pusta wy sobie wymyśliłyście.

Ewa ;)
Dla mnie to były wpadki. Ale wg. was tak być nie może-skoro na waszych weselach tak było, bądź będzie o wpadce nie ma mowy....

Mala Ju:)
Byłam na weselu gdzie nie było kamerzysty i młodzi przyjechali i chyba się kiepsko nie bawiłam....

owieczka_foto - Wto Sty 13, 2009 8:42 pm

Największym niepowodzeniem wg mnie było wesele na którym obsługa miała chyba jeden komplet sztućców. Kiedy sprzatano talerze z sztućcami po ciepłych daniach na stolach zostawały zakąski i... talerzyki... zanim sztućce wracały na stół mijała prawie godzina... no i czym tu jeść... palcami?
yennefer - Wto Sty 13, 2009 10:05 pm

Wpadka - wesele na ponad 300osób w remizie, a sala taneczna (tj. garaż dla 1 wozu strażackiego) mogła pomieścić najwyżej 50 par. ?cisk potworny, co skutecznie zniechęcało do zabawy. Ci najbardziej zdesperowani przenieśli się na zewnątrz :o

ppola napisał/a:
Wg przyjetego zwyczaju młodzi do kościoła przyjezdzaja jako ostatni. Natomiast po ślubie spod kosciola młodzi pierwsi odjezdzaja i prowadza na impreze. znaczy sie pierwsi młodzi a za nimi cala kawalkada ale... w trakcie jazdy na sale samochód mlodych skreca, odjezdza, zatrzymuje sie aby mogły go wyminac pozostałe auta. Na miejscu goscie sa witani przez rodziców pary młodej i wspolnie czekaja na przyjazd Młodej Pary aby ta miała Wielkie Wejście


W moich okolicach, tych bliższych i dalszych (ogółem peryferyjnych) scenariusz zgadza się z powyższym do słowa "ale". Młodzi przyjeżdżają pierwsi, czekają przed wejściem do sali, są witani chlebem i razem z gośćmi piją szampana, po czym młody wnosi młodą do pustej (!) sali. Nie widzę w tym nic złego i jest to dla mnie zupełnie naturalne, w przeciwieństwie do cytowanej wersji, gdyż nigdy się z czymś takim nie spotkałam.

słonko - Wto Sty 13, 2009 10:27 pm

Jak widać "co kraj, to obyczaj". Nie można powiedzieć, że tak, czy tak jest źle lub dobrze, prawidłowo, lub nie. Nie jest to po prostu właściwy wątek na takie rozważania.

edit: usunęłam powtórzoną treść postu
Pusiak

ava - Sro Sty 14, 2009 12:29 pm

Moja sąsiadka jakieś kilka lat temu była na poprawinach, podczas których panna (wtedy już pani :) ) młoda wystapiła w zwykłej bluzce i ... jeansach :o Rozumiem, że było to wesele na wsi, w remizie, a więc wyznaczające (zwłaszcza wtedy) luźniejsze normy zachowania, ale chyba nie do tego stopnia :roll:
meam - Sro Sty 14, 2009 1:11 pm

Oooo! Właśnie! Przypomniało mi się, że byłam na weselu, gdzie kamerzysta i pani fotograf (z tej samej firmy) ubrani byli w dżinsy i bawełniane T-shirty. Niby i tak nie będzie ich na żadnym zdjęciu, ani na filmie, ale jakoś tak nie wypada do pracy, w której całe otoczenie jest eleganckie, przychodzić w byle czym.
Croolewna - Pon Sty 19, 2009 9:27 pm

Na weselu, na którym byłam gościem pierwsze przekąski podano na stół dopiero po oczepinach po północy. Wcześniej był obiad, deser i jeszcze jedno ciepłe danie ale nic prócz tego na stole nie stało. Po prostu gdy posiłek sie kończył wszystko zabierano. Stoły były zupełnie gołe. Niby jeść mi się nie chciało ale jakoś tak bidnie to wyglądało... Najpierw wszyscy goście myśleli, że zakąski w ogóle nie są przewidziane a jak się wreszcie pojawiły to mieliśmy wrażenie, że ktoś sobie o nich dopiero po północy przypomniał i wyciągnął :) Do dziś nie wiem czy to było zamierzone.
gosc - Czw Kwi 16, 2009 11:08 pm

słonko napisał/a:
Jak widać "co kraj, to obyczaj".

no wŁaśnie. U nas na weselu goście ze strony mojego męża pochodzą z Sandomierza i tam jest zwyczaj, że MŁodym się prezenty wręcza tuż po ślubie przy życzeniach "pod" KościoŁem. Mnie to do gŁowy nie przyszŁo i teściowej nie uprzedziŁam, że prezenty będą na sali po oczepinach. No i wyszŁo gŁupio bo na sali z prezentami i życzeniami wyszli do nas tylko moi rodzice i chrzestni oraz nasi znajomi a reszta (przeważająca część) gości siedziaŁa przy stoŁach i dziwnie się patrzyŁa.

KotaBasia - Pią Kwi 17, 2009 7:04 am

Audiolka napisał/a:
Na jednym weselu na którym byłam nie było kamerzysty, było to dla mnie troszkę dziwne...
...
Byłam też na kilku weselach, gdzie młodzi przyjechali ostatni na salę -to mi się nie podobało.
Do tej pory na poprawinach zawsze spotykałam się z tym, ze młodzi stali przed salą i czekali na gości (nie na wszystkich gości, ale wypadałoby niektórych przywitać).


My też nie będziemy mieć kamerzysty - po prostu nie mamy takiej potrzeby. Będziemy mieć świetnego fotografa.

Na wszystkich weselach na których byłam młodzi przyjeżdżali ostatni na salę.

Kati - Pią Kwi 17, 2009 7:45 am

KotaBasia napisał/a:
Na wszystkich weselach na których byłam młodzi przyjeżdżali ostatni na salę.
no jasne ;)
goście witają młodych....

skalimonka - Sob Kwi 18, 2009 1:00 am

Bardzo niespodobalo mi sie zachowanie gosci na jednym z wesel. Ja rowniez uwazam, ze milo jest Mlodym jak nie wchodza do pustej sali weselnej, tylko witaja ich oklaski i usmiechniete twarze. Jednak chcialam opisac sytuacje, jak wlasnie wszyscy czekali juz w sali na Mlodych, zjawili sie, ludzie ich przywitali, wypili szampana i wtedy zaczal sie wyscig szczurow do stolow. Przepychanki i kto szybciej. :? Nie byla to wies bynajmniej, zadna remiza. Zeby u nas tak nie bylo, zdecydowalam sie na winietki na stol. Pozniej niech sie przesiadaja jak chca, ale niech mi sie nie przepychaja kto szybciej i nie zajmuja krzesel! Nieladnie to wygladalo, bo zostaly osoby, ktore najmniej znaly reszte osob i musiano je gdzies "wtyknac". Mysle, ze jak nie ma winietek, to rodzice powinni od razu jak goscie dojezdzaja probowac jakos ich sensownie usadzic a nie wszyscy na hurra! A na innym weselu znowu nie podobalo mi sie to, ze goscie zjezdzali sie na sale i wszyscy stalismy przed sala, bo nie chciano nas wpuscic! Totalna zenada ze strony sali weselnej uwazam, tymbardziej, ze bylo ustalone, ze Mlodzi przyjezdzaja na koncu. Dopiero jak przyjechali rodzice mlodej, to zaczeto wpuszczac gosci, a do tej pory wszyscy stali na parkingu :?
My kamerzysty tez nie chcemy na weselu z tych samych powodow i na pewno az tak bardzo by mnie to nie zdziwilo, jakbym spotkala sie z tym na czyims weselu. Nie kazdy to lubi.

Ambrozja - Sob Kwi 18, 2009 6:46 am

No cóż, jak widać co kraj to obyczaj, bo u mnie to para mloda jako gospodarze przyjęcia wchodzą pierwsi na salę i witają swoich gości.
madzialenka - Sro Kwi 22, 2009 3:24 pm

u mnie kamerzysty brak i przyjedziemy ostatni na salę :)
yennefer - Wto Kwi 28, 2009 6:43 pm

madzialenka napisał/a:
u mnie kamerzysty brak

Na ostatnim weselu, na którym miałam okazję być, również nie było kamery (był fotograf), z wyjątkiem zupełnie amatorskiej dla uwiecznienia zaledwie kilku chwil. Goście zauważyli, że brak tegoż sprzętu rejestrującego spowodował, że atmosfera była swobodna, a oni czuli się nieskrępowani.

skalimonka - Wto Kwi 28, 2009 8:43 pm

I wlasnie o to mi chodzi... :roll:
julietta - Sro Kwi 29, 2009 8:45 am

U nas też nie było kamery i wcale nie żałuję, choć wiele osób mi mówiło przed ślubem, że będzie :) Jakieś amatorskie filmiki były robione, ale nawet ich nie oglądałam. Wystarczy nam prezentacja ze zdjęć z podkładem muzycznym i wspomnienia... A goście się świetnie bawili, może właśnie ze względu na brak podglądającego wszystko kamerzysty :)
aggar - Sro Kwi 29, 2009 8:52 am

Byłam na weselu, na którym nie było praktycznie co jeść z ciepłych posiłków, zjadliwy był tylko rosół. Ciasta zniknęły w mgnieniu oka. Kiedy wjechał na stoły bigos ok. godz. 23.00 wszyscy byli zachwyceni, ale okazało się że był spalony, podjeżdżał spalenizną, ja nie dałam rady zjeść, ale mój facet był już tak głodny, że było mu wszystko jedno :-? A na koniec podali tort lodowy na papierowych talerzykach, który szybko wsiąkał w ów talerzyk. Wtedy przekonałam się jak ważne jest jedzenie na weselu, bo nie muszę chyba wspominać że większość drinkujących panów, szybko wprowadziła się w ten sposób w stan nieważkości :smile:
madzialenka - Sro Kwi 29, 2009 10:17 am

i to jest właśnie horror weselny,nie zapłaciłabym takiej sali :evil:
xmichalx - Wto Maj 05, 2009 10:40 am

a byliscie na weselu gdzie pierwszy taniec byl totalna klapa?
jest to dla mnie,nie wiem czemu straszny stres ;)
na imprezach lubie tanczyc, ale to co innego niz tanczenie w parze z ciocia czy tesciowa, a juz tym bardziej pierwszy taniec na oczach 120 osob :)
chodizmy niby na kurs tanca, ale jakos mi to nie poprawia samopoczucia, moze by tka bez pierwszego tanca ? ;)

Pusiak - Wto Maj 05, 2009 11:38 am


Debussy - Wto Maj 05, 2009 11:42 am

Nie byłam na weselu gdzie taniec był klapą, zazwyczaj to po prostu tańce - przytulańce.
Ale najbardziej chciałabym być opanowana podczas uroczystości w Kościele :wink:

gosc - Wto Maj 05, 2009 1:41 pm

xmichalx napisał/a:
a byliscie na weselu gdzie pierwszy taniec byl totalna klapa?

u nas poniekąd. Za pierwszym razem (czyli właściwy pierwszy taniec) odtańczyliśmy idealnie. Ale w trakcie wesela zachciało nam się znów potańczyć do naszego układu (oczywiście już nie z takim rozmachem), no i klapa - nie potrafiliśmy go powtórzyć :o . Strasznie byłam zawstydzona :oops:

Hatifnatka - Wto Maj 05, 2009 6:01 pm

u Nas też pierwszy taniec nie był, hmmm, idealny? :wink: ale jakoś nie robimy sobie wyrzutów z tego powodu. wszak to tylko malutki kawałeczek rzeczywistości, 3 minuty raptem a szczęśliwi jesteśmy cały czas więc się tym nie przejmuję :)
rene244 - Wto Maj 05, 2009 7:07 pm

moje całe pierwsze wesele było klapą po całości, od bezowatej sukienki poprzez salę, obsługę, wystrój, jedzenie, orkiestrę, na mężu skończywszy. jak kiedyś będę mieć trochę czasu to opiszę wam. teraz żadnego błędu już nie powtórzę.
Tissaia - Wto Maj 05, 2009 7:27 pm

Z tańcem to tak jest - jak wyjdzie, tak wyjdzie. Goście też zazwyczaj nie kwalifikują się spomiędzy jurorów konkursów tanecznych, a ponadto są wzruszeni, więc raczej nie będą analizować każdego potknięcia. Co najwyżej para młoda może odnieść wrażenie, że tańczyli kiepsko, wszystkie babcie i tak westchną "pięknieeee" :)

Ja też ćwiczę układ z Kotem, ale nie stresujemy się aż tak bardzo.

rene244 - Sro Maj 06, 2009 10:08 pm

mam chwilę to tak jak obiecałam piszę. wesele było strasznie duże, nawet powiem szczerze nie wiem ile osób było ostatecznie, ale wiem, ze za dużo. OSP dechy na podłodze, śliskie jak cholera, cud że się tam nikt nie połamał. ale od początku, na siłę wepchnięto mnie w to małżeństwo, nic nie miałam do powiedzenia. kieckę wybrała mama z teściową :evil: wyglądałam jak beza (kiecka na ogromnym kole z ogromną kokardą, całą masą falbanek koronek i innych dupereli) ważyła chyba ze 20 kilo i ledwo mogłam w niej chodzić a co dopiero tańczyć. na głowie miałam chyba 12 warstw welonu co wyglądało jakby mi ptak gniazdo założył, jak będę mogła wklejać zdjęcia, to pokażę wam przykład bezguścia. pomijając cenę tego cuda to najzabawniejsze, ze koło naginane przy wsiadaniu i wysiadaniu z samochodu trzasło mi podczas pierwszego tańca przez co kieca stała się gdzieś ze 30 cm. dłuższa i ciągła się za mną i potykałam się co chwilę. sala: udekorowana "NA BOGATO" w pełnym tego słowa znaczeniu. miało być pięknie, kolorowo, wyszła wiocha aż wstyd. ścisk tłok. orkiestra: 6 super grajków, którzy grali jak się napili, a że pili dużo, to po weselu goście orkiestrę wynosili. a to co grali na weselu w żaden sposób graniem nie było. kelnerki - kucharki biegały po sali w fartuchach kuchennych, poza wielką szefowa kucharka, która przy pierwszym obiedzie nie mogła ustać na nogach. kelnerki zresztą też nie były lepsze. dekoracja potraw składała się z paluszków słonych, marchewki, groszku i pietruszki. nie wiem jak to się mogło stać, że tak omotały moja mamę, na przykład: ze na 200 osób, kupiła po 30 kilo mięsa razy 3 gatunki (zgrozo 90 kg mięsa na obiad) o reszcie nie wspomnę. co jeszcze pamiętam dokładnie 20 kg. kawy (serio pamiętam jak dziś kupowanie 80-ciu paczek kawy) ale to szczegóły. pamiętam, że mama zamówiła 10 dań gorących, podano 6 z czego 2 prawie nikt nie ruszył. reszta ponoć się zepsuła. jedną z najgorszych rzeczy były oczepiny. w złym guście to nie jest żadne określenie, to była TRAGEDIA! szczytem dla mnie było, jak pani kucharka chcąc zrobić prezent mojemu mężowi namówiła jego kolegów do wwiezienia na taczce SERIO półnagiej kelnerki, która była zachwycona rolą gwiazdy. wytrzymałam i to. moja pseudo obsługa ulotniła się o godz. 5 nad ranem zostawiając nas z tym całym syfem. nie spałam nawet 5 minut, tylko sprzątałam ten chlew do poprawin. o godz. 15 przyjechała pani kucharka i zrobiła awanturę, czemu nikt nie wstawił kiełbasy na żurek! goście już siedzieli , a panie ustawiały na stołach byle jak rzucone zakąski odgrzewały co się dało i kiedy się dało, dania z wesela razem z daniami z poprawin. o 23 pseudo szefowa powiedziała mi, ze teraz one już skończyły pracę i należałoby je godziwie pożegnać. powiedziała mi jaką piosenkę sobie życzą poinformowała mnie, że zapakowała TROCHĘ ciasta dziewczynkom, bo tak się namęczyły i żeby mój mąż przyniósł każdej po flaszce. i poszły, a nasz czekało kolejne sprzątanie do rana. ja w życiu nie byłam tak zmęczona. chyba teraz trochę z przekory dla samej siebie i wszystkich organizuję swoje wesele po raz drugi i żeby się sprawdzić i żeby mieć na wszystko wpływ wynajęłam salę, znalazłam obsługę i wiem, ze będzie super. dodam jeszcze, że ta cała impreza kosztowała obie strony blisko 100 tys. zł acha, zapomniałabym. kamerzystka przyszła na wesele z dwójką małych dzieci i o 23 stwierdziła, ze jedzie do domu bo dzieci chcą spać. resztę kręcił mój wujo swoja amatorska kamerą. i tak wyszło lepiej niż pani ze studia.
Debussy - Sro Maj 06, 2009 10:19 pm

rene244, to co piszesz wydaje się tak aburdalne, groteskowe i niemożliwe, że szok! :smile:
Jak to możliwe, że w naszych czasach (przecież to nie średniowiecze!) ktoś mógł kazać Ci wyjść za mąż.. w dodatku co? Suknię Ci też kupili? Na nic kompeltnie nie miałaś wpływu? :wink:
No i 100 tys. od każdej ze stron również wydaje się być montrualną sumą..
To wszystko brzmi jak jakaś farsa...

rene244 - Czw Maj 07, 2009 7:39 am

wesele kosztowało OBIE strony łącznie prawie 100 tys. fakt, teraz z perspektywy czasu myślę sobie, ze to wszystko wyglądało jak farsa, jak film dosłownie.
a co do mojego małżeństwa... to jak się ma 2 lat i trafia się książe z bajki obsypuje cię kwiatami i prezentami, jeżdzi super samochodem, ma piękny dom, traktuje cię jak księżniczkę, twoi rodzice go uwielbiają jego rodzice uwielbiają ciebie wszyscy w koło mówią jaką jesteście cudowną parą i jakie ty masz szczęście, to wierzysz w to i jak naprawdę wierzyłam, ze będę mieć z nim cudowne życie. i w gruncie rzeczy to naprawdę dobry człowiek, ale niestety nie byliśmy dla siebie. a wesele.. myślę, ze tak naprawdę, wszyscy chcieli dobrze, rodzice chcieli dobrze, chceli zrobić bajkowe wesele i wyszło bajkowo! i to jeszcze jak!!!

kryszka - Czw Maj 07, 2009 9:10 am

Ano właśnie, jak się ma te 20 lat, wszyscy wokół się zachwycają, to nawet nie wiesz jak szybko wpadasz w błędne koło i się podporządkowujesz. A refleksje przychodzą potem.

Rene244 - z Twojego punktu widzenia to była katastrofa, ciekawa jestem jak goście się bawili. :wink:

Tajgete - Czw Maj 07, 2009 9:43 am

Podejrzewam, że całkiem nieźle... Jak pisała wcześniej Rene, to było już ładnych kilka lat temu i wtedy troszkę inne były gusty i zwyczaje. Ja sama czuję się czarną owcą i pionierem w mojej rodzinie, gdzie np. normalna jest folia na stołach - dyskretna i owszem, ale jest i dwa wesela, które będą robione w najbliższym czasie będą tą folię miały. Dla nas nie do pomyślenia, dla innych zupełny standard...
Audiolka - Czw Maj 07, 2009 9:49 am

Ja byłam na weselu gdzie obrusy były papierowe, może po 2 godzinach w większości miejsc były porozrywane, strasznie to wyglądało!
A folia na stole, to dla mnie totalna porażka.
rene-scenariusz na WESELE 2.... :?

Agguniaa - Czw Maj 07, 2009 1:30 pm

pamiętam, że jak miałam może z 10 lat i szło się gdzieś na wesele do rodziny to na stołach były położone folie. Obecnie są obrusu, które nie przyjmują plam:) więc po co się dwukrotnie męczyć nakładając obrus i folie, a wygląda to nietaktowanie.... :roll: :zalamany:
Martuś i Jaruś - Czw Maj 07, 2009 2:22 pm

renne244 nic tylko współczuć, mam nadzieję że tym razem będzie tak jak ty chcesz, a gdzie planujecie wesele??
rene244 - Czw Maj 07, 2009 4:40 pm

Agguniaa jak ty miałaś 10 lat to ja byłam w trakcie rozwodu :wink: a wracając, folie oczywiście też były, bo obrusy moja mama kupiła nowe i kucharka stwierdziła, ze szkoda bo się pobrudzą (jej inwencja twórcza). oj, tak mnie te wspomnienia rozwaliły, że wróciłam dzisiaj wcześniej do domu, przecież firma się nie zawali beze mnie, a moi pracownicy nawet się ucieszyli :wink:
wracając do wątku nie powtórz błędu... kupiliśmy zgodnie z zaleceniami kucharki 3 litry wódki na osobę SERIO 1200 butelek. w tajemniczy sposób wyparowało ponad 300 sztuk, trochę rozdaliśmy a po weselu i tak zostało ponad 400. ale rodzice stwierdzili, że na wesele jedynaka z jedynaczką się nie żałuje i jeszcze zastanawiali się czy nie braknie.
a co do wesela teraz, to trochę z przekory wynajęłam salę pod Łodzią (OSP) zamówiłam firmę dekoratorską, wesele organizuje mi Pan Artur Rosak. nauczona doświadczeniem nie zamawiałam orkiestry, tylko znajomego dj. ale te informacje są w innych wątkach. przyznam szczerze, że choć sprawdziłam wszystko to trochę się boję jak mi wyjdzie za 3 miesiące napiszę.

madzialenka - Czw Maj 07, 2009 7:40 pm

trzymam kciuki, żeby teraz wszystko wyszło zgodnie z Twoimi oczekiwaniami !!
Może załóż dzienniczek ślubny, z chęcią skorzystamy z rad doświadczonej panny młodej, pierwsze wesele ma się zawsze tylko raz ;P (tak mawia mój kolega) więc każda rada na wagę złota :)

Kociadło - Czw Maj 14, 2009 7:51 am

http://slub.onet.pl/15568...ja_artykul.html
ewcia29 - Czw Maj 14, 2009 11:15 am

Ja pierdyka :o jaka historia. Ja też mam zamiar sobie jednego kieliszka wypiś ale nie 2 lub więcej..... :o mam nadzieje że Adam też więcej nie wypije jak 1 kieliszek
rene244 - Czw Maj 14, 2009 5:32 pm

o dzienniczku pomyślę :wink: my nie będziemy pić alkoholu, bo jedziemy swoim autem i musi być sprawiedliwie, dopiero po [smilie=icon_pidu.gif]
Kalina81 - Czw Maj 14, 2009 6:18 pm

a propo alkoholu. u mojej kuzynki świadek chciał się rozluźnić i rozluźnił się przed oczepinami. o godz. 23 poszedł spać. mąż mojej kuzynki na biegu organizował osobę do oczepin. nie wiem jak wy, ale ja bym zabiła, jakby mi świadek taki numer wywinął :twisted:
Audiolka - Czw Maj 28, 2009 10:29 am

Moja kumpela była w sobotę na ślubie i jej relacja powaliła mnie na kolana. Jakby "Wesele 2" kręcili:

panna młoda przyjechała pod kościół pijana, podczas przysięgi bełkotała i śmiała się na zmianę

po wyjściu z kościoła krzyknęła do gości " a teraz dawać kasę" hehhe

na szczęście po obiedzie trochę jej przeszło, ale pytała wszystkich czy było widać ze jest pijana...

polowa wesele, a głos zabiera ojciec pana młodego i mówi ze ma niespodziankę i ze wystąpi ktoś zaraz
okazało się ze wynajął śpiewaka operowego który zaśpiewa 3 arie
wszystkim się podobało.

na koniec matka panny młodej pojechała na pogotowie bo ma straszne problemy z nogami i jej spuchły

starsza druhna i drużba bardzo się sobie spodobali i zajmowali się głównie sobą :P

decolife_dekoracje - Czw Maj 28, 2009 11:07 am

rene244 - będziesz miała okazję wypić za błędy na poprzednim weselu, powodzenia życzę - teraz będzie piękne wesele - Twoje wesele i według Twojej "receptury". Powodzenia!!!

Ja pozwolę sobie dopisać...wesele odbywało się w okolicach Skierniewic na sali OSP, młodzi zaprosili 160 osób....w tym 60 z zagranicy..no i na weselu było 80 osób...goscie zagraniczni stawili się w 100%...miejscowi zaznaczyli frekwencję niewelką garstką...ponieważ pracuję w tej branży miałam okazje widzieć w poniedziałek łzy pani młodej i wściekłość rodziców...wszyscy goście oczywiście potwierdzili swoją obecność...

Na innym weselu...pan kamerzysta w biały dzień zabawiał się z druhną w dostawczym samochodzie kapeli...a sprawa wyszła na jaw...ponieważ kilkuletnie dzieci pokazywały na sali tanecznej przy pomocy banana, gdzie miała druhna pewne części ciała kamerzysty....

skalimonka - Czw Maj 28, 2009 11:21 am

latex napisał/a:
Na innym weselu...pan kamerzysta w biały dzień zabawiał się z druhną w dostawczym samochodzie kapeli...a sprawa wyszła na jaw...ponieważ kilkuletnie dzieci pokazywały na sali tanecznej przy pomocy banana, gdzie miała druhna pewne części ciała kamerzysty....


:o :o :o ... nie wiem co powiedziec hahhahaha probuje sobie wyobrazic te dzieci z bananem.... :smile:
Swoja droga jak juz robi sie takie rzeczy, to tak zeby ludzie nie widzieli... no a dzieci to juz w ogole... no i sa szczere do bolu :)

Misiak87 - Pią Lip 10, 2009 1:10 pm

Nie powtórz błędu, i nie zamawiaj zbyt małej sali weselnej! Byłam na weselu, gdzie potańczyłam w sumie bardzo niewiele, bo... nie było miejsca. Normalnie nie było nawet gdzie kija wepchnąć. Połowa ludzi musiała siedzieć za stołami, by połowa mogła tańczyć. Kamerzysta stał na podeście dla orkiestry i kręcił film, bo nie miał miejsca na parkiecie.
W sumie nawet nie chciało się tańczyć, orkiestra była tak beznadziejna (musiałam to napisać), grali zupełnie nie do rytmu, wyli jak nie wiem co. A już zwłaszcza, jak się upili.

No i najważniejsze- folia na obrusach- AAA!!!
Ja rozumiem że mniej prania, że łatwiej posprzątać, ale bez przesady!
Gdyby na mojej sali weselnej coś takiego mi zaproponowali,wściekłabym się. :evil:

sylwunia_niunia - Pią Lip 10, 2009 4:47 pm

Z moich doswiadczen:

1. Na jednym weselu zadanie dla chlopaka, ktory mial bucik mlodej brzmialo: ile lyzek wazowych wodki wypijesz, tyle butelek dostaniesz za bucika. Efekt? Dwie lyzki wazowe wypie, gosciu poplynal po 10 minutach. I po co takie zadania?

2. Mlodzi! Nie badzcie smutni na wlasnym weselu! Na jednym z wesel para mloda byla po prostu smutna. Smutne oczy, zero sumiechu. A to przeciez ich wesele...znam te pare bardzo dobrze i wiem, ze nie mieli powodu do takiego smutku :( (no ale powiedzmy, ze tomoze nie jest wpadka-nie wiem jak to sklasyfikowac, ale postanowilam, ze o tym napisze).
Mlodzi chyba powinni byc dla gosci, a nie ich unikac. Bylam na weselu, gdzie mlodych widzialam przy obiedzie, pierwszym tancu, torcie i gdy sie zegnalam. Do tego slyszalam jakm loda bardzon iemilo skomentowala gosci nad ranem. Mogla sie przynajmniej upewnic, ze nikt tego nie uslyszy.

3. Zbyt niska sala - rodzice moi byli na weselu na bardzo niskiej sali. Efekt? Muzyka dudnila az uszy odpadaly. Ja wiem, ze nie moze byc cicho, ale powinno byc chyba tak, zeby ludzie siedzacy przy stolach mogli sie komunikowac ze soba nie zdzierajac gardla.
Druga sprawa przy niskiej sali. Nie dekorujcie sufitow tkaninami, bo one zazwyczaj zwisaja pod sufitem, a wtedy wysokie osoby lub takie ktore lubia poskakac w tancu moga miec pewien problem. Lub dekoracja moze miec problem :]

4. Przy zamawianiu sali miejcie pojecie na ile osob bedziecie robic wesele. Jesli macie pogladowa liste i jest na niej 150 osob nie zamawiajcie sali na 120 "bo i tak te 30 nie przyjdzie". My zamawialismy na 160 a rok pozniej przyszla tesciowa zaktualizowala ja i wyszlo 187. Przejrzelismy ja ponownie i i tak zostawilismy 160, bo co jesli te 27 przyjdzie? Na glowach ich sobie nie posadzicie. A nawet jesli z tych 160 nam odmowia? Trudno. Lepiej chyba miec mniej gosci niz siedziec tak jak moi rodzice na ostatnim weselu: zeby jedna osoba wstala od stolu druga siedzaca obok musiala rowniez wstac, to samo przy siadaniu. Nie wspomne jak wygladalo poruszanie sztuccami :-?

Mam nadzieje, ze to sie okaze pomocne.

madzik_86 - Czw Paź 08, 2009 12:58 am

sylwunia_niunia, ze wszystkim się zgadzam, dodam że ja byłam na weselu gdzie po prostu nie było co jeść..młodzi nie jedli mięsa i całe menu dopasowali do siebie efekt? goście chodzili głodni :( nie każdy lubi krewetki małże itp..jedyna atrakcją dla mięsożerców był prosiak (swoja drogą ojciec młodego zmusił ich że taki ma być grożąc że sam nie przyjdzie na wesele syna) wszyscy się na tego prosiaka dosłownie rzucili..ja robię wesele i wiem że większość moich gości je mięso ale wiem że są tacy co go nie jedzą i w menu jakie wybrałam są też potrawy dla takich właśnie osób
pestka - Wto Lis 17, 2009 4:27 pm

Ja byłam na weselu, na którym były prawie same dziewczyny (mówię o młodzieży), zapraszano bez osób towarzyszących. Wyglądało to śmiesznie.

Nie podoba mi się jak goście po złożeniu życzeń pędzą szybciutko na salę, żeby zająć jak najlepsze miejsce, nie czekają na odjazd młodych, nie obsypują ich pieniędzmi (czy też ryżem).

ava - Wto Lis 17, 2009 4:41 pm

Miesiąc temu mój szwagier był na weselu, a właściwie poprawinach, gdzie już pod koniec zabawy goście płci męskiej (a skoro to była końcówka to wiadomo jacy byli trzeźwi :] ) podrzucali młodą do góry - w pewnym momencie jej nie złapali :kwasny: Bidulka nie była w stanie sama wstać... Szczęście w nieszczęściu, że "tylko" stukła sobie kolano i otarła policzek, przecież mogło to się skończyć o wiele gorzej :roll:
mysza83 - Pon Lut 08, 2010 2:36 pm

Byłam na weselu, gdzie młodzi w ogóle się nie bawili. Słuchają rockowej muzyki i część utworów granych przez kapelę odpowiadała młodym, ale gościom już nie koniecznie. Młodzi częściej stali na zewnątrz na papierosie niż z gośćmi w środku, więc goście zostawieni sami sobie przy dziwnej muzyce nie bardzo się rwali do zabawy. A potem kiedy orkiestra zaczęła grać już coś normalniejszego nikomu się nie chciało bawić. Posiadówa. Pani wokalistka wyczuła chyba sprawę, próbowała gości do zabawy zachęcać, ale wyszło na to, że bardziej podrywała starszych panów (niezła z niej laska swoją drogą) niż zachęcała do zabawy. Jak się goście nie bawili, tak orkiestra co 15 minut robiła sobie przerwy... Umęczyłam się tam strasznie. Sala była piękna, ale na takiej "imprezie" wydawała się o wiele za wielka.
A orkiestra... po oczepinach zrobiła konkursy... Te same, które widziałam już na 3 innych weselach :/

Agata1234 - Sro Mar 24, 2010 5:21 pm

Cytat:
Ja jeszcze się nie spotkałam na żadnym weselu, gdzie młodzi pierwsi przyjeżdżali na salę, a było takich sporo, bo 11.

ja też nie, w końcu młodzi są witani chlebem i sola tłuką kieliszki itd więc nie wiem jakby to miało wygladać jakby przyjechali pierwsi. Ja mam zamiar błądzić do tą aż wszyscy dojadą spokojnie na salę a na końcu my.

ola88 - Sro Mar 24, 2010 6:20 pm

U nas jest tak że po Kościele goście jadą za młodymi ( co jedynie rodzice wcześniej jadą przygotować się z chlebem ) i jak już dojedziemy wcześniej od gości, to i tak stoi się i czeka przed salą aż goście przyjadą :)
Misiak87 - Sro Mar 24, 2010 8:46 pm

A my mamy zamiar w międzyczasie, zanim goście dojadą na salę, cyknąć dosłownie kilka zdjęć w plenerze. :)
M4rcysi4 - Sro Mar 24, 2010 11:30 pm

Nie wiem jak to jest z kościołem ,ale my na (przed) salę na pewno przyjedziemy jako ostatni.

Jeśli chodzi o przestrzeganie przed popełnieniem pewnych błędów to mogę jedynie przytoczyć przykład ,gdzie na weselu ,na którym byłam, młoda tak bardzo ślizgała się po płytkach w trakcie tańca ,że ledwo utrzymywała się na nogach. To już nie kwestia płytek ,bo były panie normalnie tańczące, ale dziewczyny kupujcie DOBRE buty. Dużo pewnie zależy od ceny. Te tańsze po prostu mają większą domieszkę sztucznych materiałów ,które nie chcą się trzymać podłoża.
Jeśli już niestety zaistnieje taka sytuacja to miejcie w swojej "apteczce ratunkowej" plaster opatrunkowy (bez opatrunku), który przyklejony do podeszwy powinien zminimalizować niekontrolowane poślizgi ;)

niesia2708 - Czw Mar 25, 2010 6:06 am

Misiak87 napisał/a:
A my mamy zamiar w międzyczasie, zanim goście dojadą na salę, cyknąć dosłownie kilka zdjęć w plenerze.

Tylko uważaj żeby się nie przeciągnęło i uzgodnij z obsługą temat wpuszczania gości. Bo moja babcia była ostatnio na weselu gdzie było zimno a młodzi pojechali na zdjęcia i do czasu ich przyjazdu nikt na salę nie mógł wejść i wszyscy marzli na dworzu :roll: :roll:

skalimonka - Czw Mar 25, 2010 12:11 pm

niesia2708 napisał/a:
Bo moja babcia była ostatnio na weselu gdzie było zimno a młodzi pojechali na zdjęcia i do czasu ich przyjazdu nikt na salę nie mógł wejść i wszyscy marzli na dworzu

Ja tez juz pisalam wczesniej, ze ten bylam na takim weselu i stac na zewnatrz i czekac nie jest miło... :roll: nawet jak nie jest bardzo zimno :wink:

mcgmcg - Pią Cze 04, 2010 2:01 pm

ja byłam na weselu na którym nie podobało mi się ze świadkowie byli proszeni bez osób towarzyszących i byli znani na siebie bez sensu a jak by się nie lubili.... albo wo-gule nie znali
ava - Pon Sie 30, 2010 3:19 pm

W moich stronach przyjęte jest, że na poprawinach młodzi witają przyjeżdżających gości, właściwie każdego z osobna. Mnie ten zwyczaj bardzo się podoba, jest pewnego rodzaju przejawem szacunku dla gości. Dlatego nie lubię, gdy młodzi zamiast witać gości, np. siedzą sobie przy stole, albo, tak jak na poprawinach na których byliśmy wczoraj, spóźniają się na własną imprezę prawie 20 minut :]
anuszkaa - Pon Sie 30, 2010 3:25 pm

ja właśnie w sob byłam na weselu i wcześniej pojechaliśmy z Młodym pod dom Panny Młodej i ona wyszła z domu i ze wszystkimi zaczęła się witać. Na poprawinach również Młoda Para z każdym osobiście się przywitała. Dla mnie to nowość, ale spodobał mi się ten gest :)
Agnieszka19 - Pon Sie 30, 2010 3:44 pm

Dla mnie to w sumie normlane jest... Tak być powinno...My również witaliśmy gości z osobna na sali jadalnej...
Kaatie - Wto Lis 23, 2010 2:03 am

Raz byłam na weselu, na którym zapomniano podać tortu :wink: W związku z tym państwo młodzi zjedli go później - podczas miodowego miesiąca...
aNusia^^ - Pią Lis 26, 2010 10:47 am

Kaatie napisał/a:
Raz byłam na weselu, na którym zapomniano podać tortu :wink: W związku z tym państwo młodzi zjedli go później - podczas miodowego miesiąca...



to chyba nic innego nie jedli tylko tort :lol:

Dosia_Zosia - Pią Lis 26, 2010 6:22 pm

Byłam w zeszłym roku na weselu gdzie zespól był raczej kiepski, mało grali do tańca, mieli bardzo długie przerwy i więcej chodzili między stołami i śpiewali niż grali do tańczenia. Ale jeszcze nie było najgorsze, jakiś chłopak nie wiem czy z rodziny młodego czy młodej trochę sobie wypił i jak orkiestra miała przerwę na cały głos zawołał "Orkiestra grać, drętwo jest" i potem jeszcze kilka razy w ciągu wesela też tak wołał. Od razu z jego rodziny zaczęli go uciszać ale pewnie młodzi go słyszeli i jakbym była na ich miejscu to pewnie nie byłoby mi zbyt miło w takim momencie. Być może innym gościom też niezbyt się podobało to wesele bo do godziny 3 więcej niż połowa gości wyszła.
bambolea - Sob Gru 29, 2012 3:46 pm

Byłam już na wielu weselach i takie moje spostrzeżenia:
-> lepiej jak jest jedna sala do tańczenia i jedzenia - byłam na weselu, gdzie nie dość, że te sale były osobno, to jeszcze sala do tańców znajdowała się pod salą do jedzenia. Efekt? Mało kto się bawił.., aż orkiestra nawoływała, że Pan Młody prosi aby ludzie trochę potańczyli.
-> ciasta i owoce powinny stać na stołach, a nie przy osobnych stolikach
-> lepiej ustalić z orkiestrą jakich zabaw nie życzycie sobie na oczepinach (czasem przesadzają..)
-> lepiej jak goście sami sobie nalewają alkohol, a nie robi to kelner - każdy wie ile chce wypić i w jakim tempie może :)

Malena - Sob Gru 29, 2012 3:57 pm

bambolea napisał/a:
ciasta i owoce powinny stać na stołach, a nie przy osobnych stolikach

dlaczego? Wg mnie osobne miejsce na słodkości to świetny pomysł, ciasto stojące między śledziem i mięsem wprost przeciwnie. Sporo osób poza tortem wcale nie je słodyczny na weselach, wiec ciasta i owoce to dodatek, przekąska lub deser, więc wg mnie świetnie, jak mają swój sektor, do którego każdy może podejść

bambolea - Sob Gru 29, 2012 4:29 pm

Malena napisał/a:
bambolea napisał/a:
ciasta i owoce powinny stać na stołach, a nie przy osobnych stolikach

dlaczego? Wg mnie osobne miejsce na słodkości to świetny pomysł, ciasto stojące między śledziem i mięsem wprost przeciwnie. Sporo osób poza tortem wcale nie je słodyczny na weselach, wiec ciasta i owoce to dodatek, przekąska lub deser, więc wg mnie świetnie, jak mają swój sektor, do którego każdy może podejść


Bo tak, jak już wcześniej ktoś napisał, ludzie prawie w ogóle nie jedzą i dużo zostaje. To jest chyba kwestia tego, że najlepiej wszystko mieć pod ręką. Ja mam inne zdanie co do tego, że sporo osób nie je w ogóle słodyczy. Tzn. jakiś cukierków to może tak, ale jest wielu amatorów ciast i owoców. A jeśli ktoś ma się wygrzebywać z końca stołu po jeden kawałek ciasta to zazwyczaj mu się nie chce, zwłaszcza starsze osoby. Oczywiście to tylko moje zdanie :)
Ale byłam na weselu, na którym był taki osoby słodki stół głównie dla dzieciaków, gdzie stały jakieś chrupki, żelki, cukierki i to było fajne (ciasta i owoce były na stołach).

mimeczka - Sob Gru 29, 2012 6:23 pm

U mnie stół słodki był osobno i jakoś po poprawinach został prawie pusty, a ilości ciast, owoców i cukierków były prawie przemysłowe, także ja się nie zgadzam z bambolea :smile: A z tym wychodzeniem za stołów też bez przesady, w końcu nikt nie siedzi 100% czasu, ruszasz się potańczyć, do toalety, albo z kimś pogadać więc wracając można o słodycze zahaczyć.
Tak samo jak nie zgadzam się do osobnej sali tanecznej i jedzeniowej, jak ktoś nie chce tańczyć to się nie ruszy choćby mu i orkiestra na kolanach usiadła:) A każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, ale o tym to chyba jest osobny wątek:)

MadMar - Sob Gru 29, 2012 9:32 pm

ja również nie zgadzam się z bambolea, co do osobnego stołu słodkiego.
U mnie owoce i ciasta były osobno i były tak dobre, że prawie wszystko zniknęło :D i było to drugie miejsce po stole biesiadnym, gdzie spotykali się ludzie, pogadali.
Przy tym stole była też kawa i herbata.

agacionek - Sob Gru 29, 2012 10:18 pm

bambolea, u Nas też był osobny stół i poszło 8 blach ciasta- ja spróbowałam kawałęk dopiero w poniedziałek w domu...
PaulinaPS - Sob Gru 29, 2012 11:26 pm

ku przestrodze sprawdzajcie czy działają lodówki, byłam na weselu gdzie miejsce na alkohol i napoje było w blaszaku w wielkiej lodówce, która w dniu wesela okazało sie że nie działa. Upał ponad 30 stopni powodował, że wódka była ciepła jak zupa. Wsiadłam w auto i z siostrą Młodego objechałam wszystkie knajpy w okolicy i sklepy żeby kupić jak najwięcej lodu w kostkach i zasypaliśmy nim napoje i alkohol.
Jak macie możliwość wyznaczcie jakieś miejsce w sali na odpoczynek dla "wyjątkowo zmęczonych" lub dzieci. Widok zmęczonego wujka, który się rozłożył na krzesełkach zaraz po oczepinach jest mało atrakcyjny.

justine81 - Sob Gru 29, 2012 11:34 pm

Co do słodkiego stołu - u mnie był i wszystko z niego zniknęło - takie było dobre :)
Malena - Nie Gru 30, 2012 12:45 pm

bambolea napisał/a:
Bo tak, jak już wcześniej ktoś napisał, ludzie prawie w ogóle nie jedzą i dużo zostaje. To jest chyba kwestia tego, że najlepiej wszystko mieć pod ręką. Ja mam inne zdanie co do tego, że sporo osób nie je w ogóle słodyczy. Tzn. jakiś cukierków to może tak, ale jest wielu amatorów ciast i owoców. A jeśli ktoś ma się wygrzebywać z końca stołu

e tam, to jak ktoś ma gości którzy jak już dupsko usadzą na krześle to zalegają na 9 godzin, no to z pewnością tak będzie. U mnie goście mieli słodki stół w osobnym pokoju, możńa było wziąć kawkę, usiąśc, odpocząć po tańcach - ciasta poszło bardzo dużo. Zresztą jak dziewczyny piszą - takie rozwiązanie się sprawdza, trudno całe wesele siedzieć i jeść, chyba nie po to się idzie, nwet miło się przejść do takiego stołu po smakołyk. A ja osobiście nie lubię, gdy obok śledzi i wołowiny stoi sernik.

asia7 - Nie Gru 30, 2012 1:20 pm

bambolea napisał/a:
-> ciasta i owoce powinny stać na stołach, a nie przy osobnych stolikach

u nas był osobny stół słodki i z owocami i poszło prawie wszystko

osobiście nie cierpię ustawiania ciast i owoców przy stołach z "normalnym jedzeniem"... jakoś źle mi się to kojarzy estetycznie (z kremami z ciast spływającymi do sałatek :twisted: )

kaledonia - Sob Sty 12, 2013 10:24 pm

bambolea napisał/a:
Byłam już na wielu weselach i takie moje spostrzeżenia:
-> lepiej jak jest jedna sala do tańczenia i jedzenia - byłam na weselu, gdzie nie dość, że te sale były osobno, to jeszcze sala do tańców znajdowała się pod salą do jedzenia. Efekt? Mało kto się bawił.., aż orkiestra nawoływała, że Pan Młody prosi aby ludzie trochę potańczyli.
-> ciasta i owoce powinny stać na stołach, a nie przy osobnych stolikach
-> lepiej ustalić z orkiestrą jakich zabaw nie życzycie sobie na oczepinach (czasem przesadzają..)
-> lepiej jak goście sami sobie nalewają alkohol, a nie robi to kelner - każdy wie ile chce wypić i w jakim tempie może

Dokladnie tak! Dwie sale dla nas odpadaly od poczatku.
Malena napisał/a:
dlaczego? Wg mnie osobne miejsce na słodkości to świetny pomysł, ciasto stojące między śledziem i mięsem wprost przeciwnie. Sporo osób poza tortem wcale nie je słodyczny na weselach, wiec ciasta i owoce to dodatek, przekąska lub deser, więc wg mnie świetnie, jak mają swój sektor, do którego każdy może podejść

...kazdy moze podejsc,ale nie kazdy sie odwazy- taki pomysl w mojej rodzinie na weselach sie nie sprawdza- u kuzynki byl taki stol i malo kto tam podchodzil :roll:

Prowansja - Sob Sty 12, 2013 11:02 pm

bambolea napisał/a:
-> lepiej jak jest jedna sala do tańczenia i jedzenia

Nie do końca mogę się z tym zgodzić, byłam na weselu gdzie te sale były osobno i było super, goście świetnie się bawili, wesele zaczęło się około 17 a o 5 rano jeszcze niektórzy tańczyli i jakby mogli to by jeszcze zostali no ale było dużo młodych osób.

frys1 - Czw Sty 24, 2013 1:20 am

Wydaje mi się że to jest kwestia ludzi a nie sali. Jak ludzie chcą się bawić to sala nie jest problemem :p
bambolea - Czw Sty 24, 2013 8:04 pm

Prowansja napisał/a:
bambolea napisał/a:
-> lepiej jak jest jedna sala do tańczenia i jedzenia

Nie do końca mogę się z tym zgodzić, byłam na weselu gdzie te sale były osobno i było super, goście świetnie się bawili, wesele zaczęło się około 17 a o 5 rano jeszcze niektórzy tańczyli i jakby mogli to by jeszcze zostali no ale było dużo młodych osób.


A dla mnie lepiej jak jest jedna, bo przynajmniej każdy widzi co się dzieje :) (starsze osoby często nie tańczą, więc przynajmniej mogą sobie popatrzeć co się na sali dzieje:) ) Ale jak wcześniej pisałam - kwestia też tego, że jak ludzie zasiądą za stołami to często nie chce im się dupska ruszać - ale tak jak mówiłam wcześniej, to są moje obserwacje, bo byłam na weselach gdzie była jedna sala, oraz na takich gdzie były dwie i na jednej sali do wszystkiego jakoś zabawa się lepiej kręciła. Ale może to też kwestia gości.

sss_ - Sro Cze 12, 2013 5:09 pm

Cytat:
Byłam na weselu, gdzie młodzi w ogóle się nie bawili. Słuchają rockowej muzyki i część utworów granych przez kapelę odpowiadała młodym, ale gościom już nie koniecznie. Młodzi częściej stali na zewnątrz na papierosie niż z gośćmi w środku, więc goście zostawieni sami sobie przy dziwnej muzyce nie bardzo się rwali do zabawy.


dokładnie.. też na takowym byłam... i widziałam,że ludzie męczyli się.

Juska - Sro Cze 12, 2013 5:22 pm

bambolea napisał/a:
-> lepiej jak jest jedna sala do tańczenia i jedzenia - byłam na weselu, gdzie nie dość, że te sale były osobno, to jeszcze sala do tańców znajdowała się pod salą do jedzenia.


Zgadzam się w 100% - od początku szukaliśmy sali 2 w 1 i cieszę się, że udało się ją znaleźć (zwłaszcza, że parkiet jest po środku i każdy może sobie obserwować tańczących bez trudu)
Co więcej, raz bawiłam się na weselu w Spatifie. Trzy oddzielne sale "jadalne", po środku parkiet. Jedna z sal w zupełnie innej części restauracji. Efekt? Tylko raz udało mi się porozmawiać z młodymi, gości z "trzeciej" sali nie kojarzę totalnie. Kiedy wchodziliśmy na parkiet czułam się raczej jak na dyskotece ze znajomymi (znałam tylko kilka osób, reszta kompletnie obcy ludzie). Ogólnie nieszczególnie :) Zatem takich podzielonych sal nie polecam nic a nic :)

bambolea napisał/a:
-> ciasta i owoce powinny stać na stołach, a nie przy osobnych stolikach


Tu się nie zgodzę. Ja jednak wolę, kiedy słodkości są oddzielone od głównych stołów. Bardzo często stanowi to również okazję dla gości, aby lepiej się poznać, zamienić kilka słów z ludźmi z "drugiej" rodziny.

djdamian - Wto Kwi 15, 2014 9:44 am

Miałem kiedyś wątpliwą przyjemność prowadzić wesele w lokalu gdzie sala z jedzeniem była na parterze, a do tańca w piwnicy. Nie było by w tym nic złego. Wystarczyło wyjść z restauracji przejść kawałek korytarzem, minąć recepcje zejść po schodach, przejść koło łazienek, otworzyć drzwi, zejść po kolejnych trzech schodkach i już stoimy pod drzwiami do sali tanecznej.

Restaurator zrobił to tragicznie. Bo nawet nie pomyślał o tym, żeby doprowadzić jakiś kabel audio, albo kamerę cokolwiek co połączyło by sale. Ogólna szeroko rozumiana tragedia.

herbatnik - Sro Lip 16, 2014 3:13 pm

wiele tutaj przytoczonych przykładów powtarza się z moimi doświadczeniami, chociaż na szczęście, wesela, na których byłam, zaliczam do udanych. "powyciągałam" z nich dobre rzeczy i zastosuję na własnym :D
a co do wpadek, to pamiętam taką jedną kelnerkę na sali weselnej, która miała wyjątkowo zły dzień-zbierając pucharki po lodach z jednej części stołu jakoś tak się zakręciła, że wbiła siedzącemu gościowi łyżeczkę w oko, oczywiście niezbyt mocno i niechcący. jak zbierała pucharki z drugiej części stołu wzięła tym razem tacę, ale chyba przedobrzyła z ilością, bo straciła równowagę i zawartość tacy rozbiła się z hukiem. może nie była jakaś niezdarna, tylko się stresowała, ale ktoś z gości powiedział jej, żeby lepiej czymś innym się zajęła..
inna sprawa-palarnia. goście palą, to fakt, trzeba im naszykować miejsce, gdzie będą mogli usiąść i zakurzyć ale bardzo złym pomysłem jest umiejscowienie tuż przy drzwiach wejściowych na salę. z sali każdy może wyjść się przewietrzyć, dzieci i dorośli i słabo to wypada, jak trzeba się przedzierać przez dymiącą grupę osób i deptać dywan z petów :/

pannastara - Czw Sie 14, 2014 11:18 pm

z moich doświadczeń:

- winietki na stołach, ale brak tablicy, na której można sprawdzić, kto gdzie siedzi

- byłam gościem na weselu "wyjazdowym", dość daleko od Łodzi. nie byliśmy wyjątkiem - Państwo Młodzi wybrali na tę uroczystość przepiękny dworek, ale poza naszym (i swoim) województwem. tak więc - poranna pobudka, kilka godzin jazdy, szybki prysznic i ślub. niestety, po ceremonii Para Młoda zniknęła z fotografem, a goście czekali, stojąc ponad godzinę w sali bez krzeseł, częstowani oliwkami i arbuzem. ok, jestem młoda, ale takie stanie w szpilkach to męczarnia. musieliśmy się też w końcu zakręcić za krzesłami dla Babć, bo zaczęły już się sypać :-/ a kiedy wreszcie PM wróciła do swoich gości i wprowadzono nas na salę weselną, zaczęły się przemowy świadków i rodziców PM (świetna anglosaska tradycja, która bardzo mi się podoba). a ja... bardzo chciałam skupić się na tym wzruszającym momencie, ale... umierałam już z głodu :-)

- błędem wydaje mi się też inicjowanie przez orkiestrę toastów na cześć członków rodziny, którzy już zdążyli wyjść z wesela ("100 lat" dla 80-letniej Babci o godz. 4 nad ranem, kiedy ta już dawno smacznie śpi w domu)

ale tak zasadniczo to wydaje mi się, że tego dnia na większość rzeczy przymykam jednak oko. jestem sceptycznie nastawiona do wielu "weselnych" rzeczy, ale staram się patrzeć na nie oczami PM. skoro tak chcieli - to super :-)

Monika Maria - Pon Sie 18, 2014 9:30 am

Na moim weselu zaskoczyło mnie tylko jedna rzecz - kelnerzy pootwierali wszystkie wina na stołach!

Nie spotkałam się wcześniej z czymś takim więc nie pomyślałam żeby tę kwestię omówić, sądziłam że będą odkorkowywać wg życzenia. Tymczasem nie dość że wystawili wszystkie 20 butelek na stoły (a mieli tylko połowę i potem donosić) to jeszcze stały sobie otwarte, 90% nieruszonych była do wylania ...

Dorotka_ - Pon Sie 18, 2014 9:31 am

Monika Maria, ja bym wypiła :smile: :wink:
Monika Maria - Pon Sie 18, 2014 9:36 am

Heheh mimo szczerych chęci nie daliśmy rady wyduldać ok. 16 butelek w 2 dni ;)
Sisska - Pon Sie 18, 2014 10:58 pm

Przeciez mozna wstawic do lodowki i codziennie wypijac po 1 butelce :P
Debussy - Wto Sie 19, 2014 10:26 am

Sisska napisał/a:
Przeciez mozna wstawic do lodowki i codziennie wypijac po 1 butelce :P

Taa jasne, pić zwietrzałe wino, do tego nabawić się alkoholizmu :lol:

Swoją drogą powinni Wam odliczyć te wina od rachunku końcowego :roll:
Ciekawe jak się właściciele tłumaczyli z tych win....

Sisska - Wto Sie 19, 2014 5:50 pm

nie rozumiem dlaczego zwietrzale.. albo nie zrozumialam posta... otwarte wina, rozumiem jako odkorkowane z wlozonym spowrotem korkiem :roll:
borsuk9w - Pon Sie 25, 2014 4:33 pm

mnie przychodzą do głowy dwie rzeczy: żeby fotograf przeznaczył czas na zdjęcia Pary Młodej z gośćmi (byłam na takim, gdzie Mlodzi dostali od fotografa wielką ramę i każdy kto chciał ustawiał się z Młodymi do zdjęcia trzymając ramę) i żeby były przyśpiewki przy stołach, bo to nadaje klimat wesela :)
Catylyn89 - Pon Sie 25, 2014 4:49 pm

borsuk9w, u nas mało było tych przyśpiewek, a i tak wszyscy wyszli zadowoleni :)
kapatka - Wto Sie 26, 2014 2:21 pm

To i ja dodam coś z własnego doświadczenia. Pewnie Ameryki nie odkryję i część już była, ale może po prostu nie wyłapałam. Niestety prawie wszystko zaobserwowane na jednym weselu. Zatem "nie powtórz błędu" i:

- nie zamawiaj nie tylko za małej, ale też i zbyt dużej sali - ostatnie wesele, na którym byłam organizowane było na sali OSP na ok. 70 osób. Osobna sala do tańca i do jedzenia (co mi akurat wcale nie przeszkadza), ale: sala jest takich rozmiarów, że spokojnie stoły dla gości w takiej liczbie można by ustawić w części tanecznej. Gdyby tak było to nie byłoby wrażenia pustki na parkiecie i jednocześnie ciasnoty przy stołach (a taka była),

- jeśli już jedzenie jest osobno to zadbaj o to, żeby zespół był (wyraźnie!) słyszalny w części jadalnej. Tu nie był i efekt był taki, że goście nie słyszeli dobrze zespołu, który zapraszał właśnie do zabawy więc możecie sobie wyobrazić jakie tłumy były na parkiecie,

- jeśli są winietki i miejsca wyznaczone to zadbaj o to, żeby goście nie błądzili między stołami jak we mgle w poszukiwaniu swojego krzesła,

- uzgodnij z zespołem zabawy oczepinowe - wspomniane już wcześniej wesele: młodzi przebijali balony, w których były karteczki z przyszłymi obowiązkami młodych małżonków (ta zabawa pewnie się jakoś nazywa). Wszystko fajnie tylko, że młodej przypadło w udziale znoszenie wizyt teściowej, a tak się składa, że mama młodego nie żyje. Moim zdaniem nie tylko nie na miejscu, ale to już trochę makabrycznie się zrobiło :wink: ,

I to chyba wszystko co pamiętam w tym temacie. Teraz tylko zapamiętać i nie robić tak u siebie :razz:

Asiek - Sro Lut 17, 2016 7:29 pm

Podbijam temat. :) Może młode mężatki dorzucą coś od siebie. :wink:
misiol - Sro Lut 17, 2016 9:00 pm

Ja mam jedno spostrzeżenie, jeszcze nie ze swojego wesela, ale zawsze :) myślę, że ważne jest, żeby nie przekombinować. W dzisiejszych czasach cały ślubny biznes oferuje całą masę dodatkowych atrakcji. I tak oto można sobie zamówić fajerwerki, fotobudkę, jakieś dodatkowe występy artystyczne, do tego jakieś lampiony, filmiki z podziękowaniami dla rodziców i pewnie dużo można by jeszcze wymieniać. Jak do tego doda się pierwszy taniec, przerwy na posiłki, oczepiny, tort i inne standardowe punkty wesela, to okaże się, że całe wesele się rozmywa, zabawa jest co chwilę przerywana i przekierowuje się uwagę gości na kolejne atrakcje. Byłam na weselu gdzie była cała masa atrakcji i wszystko fajnie, tylko sami młodzi przyznali później, że było wszystkiego chyba za dużo, a zespół zamiast grać 40 minut z 20-minutowymi przerwami, grał po jakieś 20 minut, a potem 40 minut przerwy, bo a to jedzenie, a to fajerwerki, a to znowu coś. Oczywiście zawsze miło jest zaskoczyć czymś gości, ale bez zapominania, że to zabawa weselna powinna być główną atrakcją na weselu, a wbrew pozorom noc nie jest aż tak długa :)
annaponikla - Czw Mar 10, 2016 5:42 pm

misiol, Potwierdzam. Co za dużo to niezdrowo. Też byłam na takim weselu gdzie były same atrakcje i dodatkowo jeszcze młodzi byli fanami różnych konkursów i chyba cały spis z jakiegoś portalu weselnego skopiowali i wdrożyli w życie. Właściwie nie było kiedy potańczyć, bo albo były jakieś pokazy barmanów, fajerwerków, albo kolejna zabawa w której bawi się kilka par a reszta stoi i patrzy.
Później to już w ogóle nikt nie reagował, każdy tylko czekał żeby normalnie się pobawić i potańczyć.

Paolina - Pon Mar 14, 2016 11:58 am

frys1 napisał/a:
Wydaje mi się że to jest kwestia ludzi a nie sali. Jak ludzie chcą się bawić to sala nie jest problemem :p
A propos osobnych sal do jedzenia i tańca. Byłam na weselu zroganizowanym w dworku, w którym w sumie sale były...4. W największej siedziała młodsza część gości. Z niej się przechodziło do salki, w której znajdował się stół młodych i świadków. Była to sala przechodnia prowadząca do sali, w której siedzieli starsi goście, głownie rodzina. Z tejże sali przechodziło się na salę do tańca. Siedziałam w pierwszej sali i nie słyszałam nawoływań orkiestry, by ruszyć na parkiet ;) Młodzi też nie zawsze słyszeli orkiestrę.

Myślę też, ze warto zwrócić uwagę na ustawienie stołów i na to, czy goście widzą parę młodą. Nie mówię, ze wszyscy mają siedzieć przodem do Młodych, bo to oczywiście niemożliwe. :) Ale po odwróceniu się/wychyleniu/przechyleniu miło by było móc zerknąć na parę młodą. Na sali o której pisałam wcześniej nie było to możliwe. Ja miałam szczęście, że siedziałam prawie na wprost wejścia do "sali młodych", ale duża część gości w ogóle ich nie widziała. Głupio się wnosi toast za młodych, gdy ich nie widać. :roll:

oleczqa002 - Czw Mar 17, 2016 12:23 am

Ja byłam na dwóch weselach, gdzie oczepiny okazały się kompletną porażką, ponieważ goście tak się spili, że pogubili buciki pary młodej przez co oczepiny tak bardzo rozwlekły się w czasie co wywołało nie małą irytację... W sumie nie wiem jak się przed czymś takim chronić. Chyba to jest tylko i wyłącznie zależne od ludzi, ale boję się że taka wpadka może zepsuć wesele :?
Julia_ja - Czw Mar 17, 2016 8:33 am

oleczqa002, odpowiednim osobom oddać buty ;-)
ewelynka_89 - Sob Kwi 09, 2016 7:13 pm

Na tym weselu mnie nie było ale byli tam moi rodzice, goście się bawią, panowie są już w dobrym stanie :cool: no i panowie chcą coś zjeść, jedzenia za dużo nie było (na 6 osób 4 plasterki wędliny) ale panowie dojrzeli kaczkę na talerzu, niestety okazała się ona glinianą dekoracją... tak więc po weselu goście dojadali w domu.
Kolejne wesele, tym razem na nim byłam, Młodzi przyjechali na salę, zostali przywitani przez rodziców a później orkiestra nawet im sto lat nie zagrała :kwasny: nie potrafiła zrobić też oczepin, oczepiny organizowali sami goście, kiedy orkiestra siadała jeść, puszczana była przez gości muzyka z mp3 i dopiero wtedy cała sala ruszała do tańca, kiedy orkiestra wstawała do grania goście siadali do jedzenia :zalamany:

Groom - Sro Cze 01, 2016 10:48 am

ewelynka_89 napisał/a:
Na tym weselu mnie nie było ale byli tam moi rodzice, goście się bawią, panowie są już w dobrym stanie :cool: no i panowie chcą coś zjeść, jedzenia za dużo nie było (na 6 osób 4 plasterki wędliny) ale panowie dojrzeli kaczkę na talerzu, niestety okazała się ona glinianą dekoracją... tak więc po weselu goście dojadali w domu.
Kolejne wesele, tym razem na nim byłam, Młodzi przyjechali na salę, zostali przywitani przez rodziców a później orkiestra nawet im sto lat nie zagrała :kwasny: nie potrafiła zrobić też oczepin, oczepiny organizowali sami goście, kiedy orkiestra siadała jeść, puszczana była przez gości muzyka z mp3 i dopiero wtedy cała sala ruszała do tańca, kiedy orkiestra wstawała do grania goście siadali do jedzenia :zalamany:


to nieciekawie rzeczywiscie. chyba jedną z podstaw dobrego wesela jest własnie orkiestra

Be_Mine - Pon Cze 13, 2016 2:03 pm

A mi się nie podoba jak młodzi zaraz po ślubie jadą do fotografa. Byłam na takim, gdzie młodzi przyjechali na sale, zjedli obiad, zatańczyli 1 taniec i wybili na ponad 3h do studia na zdjęcia. Wszyscy już czekali żeby w koncu wrócili. Z kolei wiem od rodziny, że byli na takim weselu gdzie młodzi zaraz po kościele pojechali do zdjęcia i wszyscy czekali 3h!!!! zanim młodzi wrócą. Nikt ich na sale nie chciał wpuścić dopóki młodzi nie zjadą i sterczyli ten cały czas przed salą!!! Natomiast innym razem czekali godzine ale już na sali przy stole tyle że jedzenie nie było podane. Każdy się trochę krępował sięgnąć po owoc czy ciasto, a wszyscy głodni no i rodzice młodych zezłościli się, że tak długo to trwa i po około 40 minutach kazali podać pierwsze danie.
No i standardowo już kamerzysta amator - a później dzień pomieszany z nocą i poprawiny z weselem.
Brudną suknie też widziałam. Młoda miała wydłużony tył sukni i jak tańczyła to miała taką pętelke na palec i tak trzymała suknie ale po oczepinach podwinęła i podpieła sobie tył żeby wygodniej się jej tańczyło i raz że to bardzo brzydko wyglądało to dwa suknia była brudna.
I tu pewnie niektórzy mnie zjedzą :P ale nie cierpie jak młodzi tanczą pierwszy taniec i dzieci się plączą po parkiecie. No naprawdę można te dzieciaczki na pare minut przytrzymać. Przeszkadzają i młodym, i kamerzyście, i fotografowi.

oleczqa002 - Pon Cze 13, 2016 2:21 pm

Be_Mine, Zgadzam się z tym... dla mnie to nieprofesjonalne jak młodzi każą na siebie tyle czekać, a jak wiadomo gości bez nich nikt nie wpuści na salę :? Albo niech się umówią na inny dzień na zdjęcia, albo niech zrobią to sprawnie, a nie 3 h ...
A co do plączących się dzieci - 100% popieram. Młodzi wkładają ileś czasu i trudu w naukę choreografii, a potem i tak nie mogą się wykazać bo dzieciaki im się plączą pod nogami i trzeba się modlić aby na nie nie wpaść. Chyba można powstrzymać dziecko od wchodzenia na parkiet przez 2-3 minuty piosenki ? :o

moniaka - Nie Wrz 26, 2021 8:46 pm

Ciekawe historie! Widzę że działo sie na niektórych weselach :-)
GdzieWesele - Wto Lis 22, 2022 4:24 pm

Barszcz czerwony zamiast rosołu! :D
janppp1 - Wto Gru 13, 2022 11:04 pm
Temat postu: Leśny Dworek Brzeziny ul Wojska Polskiego 69
Przestrzegam forumowiczów przed tym miejscem! moja historia jest taka, że Pan Czerwiec przy pomocy bandytów powykręcał ręce moim rodzicom, którzy mają po 77 lat. Proszę mieć świadomość co to jest za człowiek. W hotelu za który zapłaciłem, Pan Czerwiec zaprasza pijanych bandytów i biję ludzi. Proszę być naprawdę ostrożnym!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group