Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

Sprawy ślubno-weselne - czy rodzice ingerowali w organizację ślubu / wesela?

Alma_ - Pią Gru 30, 2005 5:13 pm
Temat postu: czy rodzice ingerowali w organizację ślubu / wesela?
Czy rodzice ingerowali w organizację ślubu / wesela?
senra - Pią Gru 30, 2005 5:48 pm

Jak na razie nasi rodzice byli postawieni przed faktem dokonanym. Wybraliśmy salę i termin ślubu a potem o tym powiedzieliśmy rodzicom :) Tak samo było z wyborem orkiestry i godziną ślubu. Skoro sami za tą imprezę płacimy, to sami decydujemy. Co prawda tata N. coś ostatnio wspominał o oficjalnych zaręczynach :smut: ale się nie dałam w to wrobić i powiedziałam że spotkanie rodziców ma mieć charakter zapoznawczy a nie zaręczynowy :30: I tak będzie.
Edi - Pią Gru 30, 2005 6:38 pm

Moi rodzice generalnie się nie wtrącali ale "P" tata jak się dowiedział, że planujemy wziąć dj to stanowczo zaprotestował i powiedział, że w takim wypadku on nie ma zamiaru za nic płacić. :mad:
Potem ja zostałam sama na placu boju bo i "P" stwierdził, że nie ma czasu szukać dj a pewną orkiestre mamy blisko siebie, był kiedyś u nich jak grali wesele i akurat mają wolny termin i ładnie grają.
Także stanęło na tym, że do tej pory praktycznie o niczym nie zadecydowałam. Salę, orkiestrę, kucharke i nawet termin wybrali jego rodzice bo nie było innych wolnych i pod moją nieobecność wszystko zaklepali. :(

Alma_ - Pią Gru 30, 2005 6:48 pm

Edi napisał/a:
powiedział, że w takim wypadku on nie ma zamiaru za nic płacić. :mad:

Czyli "złota zasada"... (czytaj "kto ma złoto, ten ustala zasady") :roll:

W naszym przypadku ten argument odpada i mam nadzieję, że rodzice nie będą próbować szantażować nas w inny sposób :?

bajeczka - Pią Gru 30, 2005 8:54 pm

Ja postawiłam sprawe jasno - my płacimy i my decydujemy. I wszystko robimy po swojemu. A że gustu nie mam specjalnie rewolucyjnego to nie ma ścięć ;)
AiD - Pią Gru 30, 2005 9:52 pm

sale wybraliśmy sami... rodzice tylko przytaknęli i powiedzieli ze trafny wybór... w sumie nie odezwali się na temat sali dopóki my nie wyraziliśmy zdania... :graba:
moja przyszła teściowa naprzynosiła kaset z wesel znajomych :lol: rożnych przeróżnych :lol: no i takim sposobem trafiliśmy na naszego kamerzystę... poprostu spodobał nam sie... pokazaliśmy kasetę moim rodzicom i stwierdzili ze ok... i żebyśmy sie nie zastanawiali tylko "brali" :graba:
jeśli chodzi o zespól to byl polecony przez znajomych... później obejzelismy ich na kasetach i wybraliśmy sie do nich.. ja moj D. i nasz mamcie ( w ramach doradzaczek :lol: ) co prawda nie podobały nam sie oczepiny na jednym weselu które oglądaliśmy ale przecież to akurat najmniejszy problem bo wszystko do ustalenia jak wszyscy zgodnie stwierdzili...
dekoratorkę i kolorystykę wybraliśmy sami... rodzice zgodnie przytaknęli...
studio foto sami samiutency wybralismy... zaproszenia tez... kościół godz. w kościele tylko my... obrączki nikt nie doradzał :D
jedyne o czym nie wiedzialam... przy czym nie bylam zapytana o zdanie to rezerwacja terminu u firmy przewozowej hihi teściowa zamówiła dwa autobusy ( z możliwością zamiany jednego autobusika na busa) ale calą reszte ustala sie pozniej wiec nie mam pretensji o to bo rozmawialiśmy na ten temat wczesniej i wiedziala jak chcemy zeby wyglądał transport...
powiem tak... jesli prosimy o zdanie zawsze pomogą... doradzą... ale do nas nalezy decyzja... to w duzym stopniu u nas tak sie układa dlatego ze mamy bardzo podobne wizje naszego wesela... nasi rodzice to ludzie o podobnych gustach... i podobnym podejściu do naszego slubu... nasz dzien nasze decyzje nasze szczęście... oni sa po to zeby pomoc a nie decydować...

zaznaczam ze u nas za zdecydowaną większość płacą rodzice...

kryszka - Sob Gru 31, 2005 1:01 am

My płaciliśmy za nasze stroje i dekoracje, za resztę rodzice. Ale wszystko wybieraliśmy my, rodzice akceptowali te wybory, nie było żadnych ale. Tata poszedł z nami tylko do orkiestry upewnić się czy na pewno spodobają się starszym gościom :wink: i uzgodnić kilka dodatkowych szczegółów. 8)

Pewnie, że było kilka spięć, część z mojej winy (teraz mogę napisać, że miałam durne pomysły i problemy :30: ), część z winy mamy (np. dekoracja klatki :twisted: i kilka pozycji na liście gości - zgodziłam się, w końcu to jej rodzina, my mogliśmy przecież zaprosić nieograniczoną ilość znajomych, więc co się będę kłócić o 4 osoby, które w końcu i tak nie przyszły 8) ).

Teraz mogę napisać, że najwięcej problemów jest przy nieistotnych szczegółach. :roll:

Alma_ - Sob Gru 31, 2005 10:46 am

kryszka napisał/a:
Teraz mogę napisać, że najwięcej problemów jest przy nieistotnych szczegółach. :roll:

Warto sobie zapamiętać ;)

Żaneta - Sob Gru 31, 2005 11:18 am

U nas bylo tak,że my za wszystko placiliśmy,ale z braku czasu rodzice pomagali nam z wyborem sali (wlaściwie to oni ją znależli),kucharza (też moja mama),zakupy (rodzice pomagali). Nie narzucali nam niczego,po prostu my potrzebowaliśmy ich pomocy. Jesteśmy im za to wdzięczni,bo sami nie zalatwilibyśmy wszystkiego.
gosiaczek - Sob Gru 31, 2005 5:42 pm

Najwięcej do powiedzenia miał mój (wówczas) narzeczony, jego mama i ja (kolejonść nieprzypadkowa). Do spięć dochodziło w sprawach nieistotnych, ale o tym, jak mało to wszystko było ważne, wiadomo dopiero po czasie. A pamięta się niestety, pamięta :(
bajeczka - Nie Sty 01, 2006 8:46 pm

kryszka napisał/a:
teraz mogę napisać, że miałam durne pomysły i problemy



Jakie, jakie ? :wink:

pinia_pinia - Nie Sty 01, 2006 10:08 pm

Oj my tez mamy to szczeście że rodzice zostawiają nam całkowicie wolną wolę.

Za wszystkim chodzimy sami i wybieramy też. Sala i kamerzysta bardzo im się podoba, orkiestry jeszcze nie mamy.

Ogromnym sukcesem jest to, że mimo iż tata Łukasza jest w zasadzie konserwatywny to po pierwszych sprzeciwach przeciw ślubowi w ogrodzie i do tego cywilnemu jet za :)

Linka - Pon Sty 02, 2006 8:52 am

Zupełnie się nie wtrącali, wszystko wybieraliśmy my od strojów po orkiestrę, dekoracje, samochód..itp. Radzili, pomagali w podejmowaniu decyzji, ale nikt nam nic nie narzucał.
Nie było też wiekszych spięć, właściwie hmmm.. żadnych... :D

Alma_ - Pon Sty 02, 2006 8:58 am

Linka napisał/a:
Nie było też wiekszych spięć, właściwie hmmm.. żadnych... :D

Czyli tak też się da... ;)

kryszka - Pon Sty 02, 2006 10:33 am

bajeczka napisał/a:
kryszka napisał/a:
teraz mogę napisać, że miałam durne pomysły i problemy

Jakie, jakie ? :wink:

Niektóre były takie, nie wszystkie. :wink: Np. problem wchodzenia do kościoła zdiagnozowany przez koleżanki forumowiczki jako stresy przedślubne. :30:
O reszcie cicho-sza. :oops: Ale tak to jest jak ktoś lubi mieć wszystko poukładane w najdrobniejszych szczegółach i pod kontrolą. :roll:

gambi - Pon Sty 02, 2006 1:28 pm

wiekszosc rzeczy, jesli nie wszystkie wybieralam i ustalalam sama.
moi rodzice placili za sale, wiec prosilam ich o pomoc w wyborze i mieli w zwiazku z tym wiecej do powiedzenia odnosnie sali, dekoracji i noclegow.
o wszystkich innych rzeczach chetnie dyskutowalam z mama, ale czesto okazywalo sie , ze ona ma jakies pomysly po tym jak ja juz podjelam decyzje, albo jej pomysly zupelnie nie pasowaly do mojej wizji slubu i wesela i wtedy dochodzilo do sprzeczek. to juz kwestia naszych charakterow, ze kazda chce zeby jej bylo gora.
wiekszosc moich decyzji mama ostatecznie pochwalila, choc musze przyznac, ze nie byla w pelni zadowolona z orkiestry.

Pusiak - Pon Sty 02, 2006 9:50 pm

Moi rodzice nie wtrącali się do niczego poza rezerwacją hotelu dla Naszych gości :) Mój teść sie w ogóle do niczego nie wtrącał, natomiast moja teściowa wtrącała sie praktycznie we wszystko, łącznie ze strojem mojej mamy :)
Kot - Pią Sty 06, 2006 10:35 am

Sporów było dużo. Były to kłótnie z moimi rodzicami. Teściowie właściwie w nic nie ingerowali.

Najmniejszy problem był ze strojem. Mama cieszyła się, że szukam tej wymarzonej sukni właśnie w jej towarzystwie. Początkowo dały się zauważyć pewne różnice w poglądach. Próby wbicia mnie w gorset, szeroką suknię z ozdobami i trenem..... Ale ogólnie poszło gładko. Mamie spodobał się mój wybór.

Sala też właściwie była jej pomysłem więc było OK.

Ale już z DJ były kłopoty. Wybrany przez nas pan zyskał akceptację ale koniecznie chciała ingerować w przebieg imprezy, znać każdy szczegół tego co ustalamy. To chyba były najtrudniesze spory. Popłynęło wiele łez. Ja chciałam aby nie musieli się o nic martwić. Chciałam przekonać, że muszą tylko przyjść i się dobrze bawić a nie stresować organizacyjnymi sprawami. Chciałam, żeby meli niespodziankę w trakcie imprezy.... A oni odbierali to zupełnie inaczej. Myśleli, że ich nie potrzebujemy.... to było straszne :roll:

Z cięższych batali to była jeszcze walka o fotografa studyjnego. Kiedy z niego zrezygnowaliśmy rozpętała się burza. Nie ulegliśmy presji i okazało się, że słusznie. Rodzice pochwalili naszą decycję po obejżeniu zdjęć :graba:

Alma_ - Pią Sty 06, 2006 11:00 am

Uff, jak Cię Kocie czytam, to cieszę sie, że nasi rodzice raczej średnio interesują się szczegółami :|
sękuś - Pią Sty 06, 2006 12:29 pm

U nas też nie obeszlo się bez nerwowych sytuacji.

Na początku był jakiś głupi spór o salę, dla teścia Boryna była po prostu za droga. Ale moja mama i my tak się uparliśmy, ze nie miał innego wyjścia tylko się zgodzić.

Co do wyboru sukienki to ja od początku byłam pewna, że będę chodzić z mamą i wybierać. I to była bardzo słuszna decyzja. Mama jednak miała lepsze oko ode mnie i szybciej wypatrywała coś co mi się spodobało. Od razu też była pewna, że ta która wybrała to jest właśnie "TA". Z moimi rodzicami nie było problemów, jakoś ufali moim wyborom.

Za to teść musiał prawie wszystko obejrzeć i ocenić. Ale jakoś to przeżyliśmy.....

Z perspektywy czasu tak sobie myślę, że w gruncie rzeczy nie było tak źle :)

kryszka - Pią Sty 06, 2006 1:06 pm

Kot napisał/a:
Były to kłótnie z moimi rodzicami. Teściowie właściwie w nic nie ingerowali.

:) O, zapomniałam napisać, że u mnie też tylko z moimi rodzicami. Teściowie wszystko akceptowali, bez żadnego ale, tylko szczegółowo się pytali, ale to raczej z ciekawości niż wtrącania się.
Moja teściowa zawsze mówiła, że ślub to nasz dzień i my go sobie mamy organizować po naszemu. :mrgreen: Zresztą tak jest do tej pory - róbta co chceta. :wink:

szczako - Pon Sty 09, 2006 3:03 pm

u nas cala organizacja zajmuje sie ja i Siostra. z M. podejmujemy decyzje, ktore wymagaja jego interwencji (tak poprosil i tak jest prosciej).
Rodzice pomogli Siostrze podjac decyzje dotyczaca sali, ale poza tym nie ingeruja. Tesciowie tez nie.
i mysle, ze tak to bedzie do konca wygladac.
nasze rodzinki maja podobne gusta i wyobrazenia nt. takiej imprezy, wiec zgrzytow nie bedzie. jezeli bede potrzebowac pomocy, na pewno zwroce sie do Rodzicow badz Tesciow, ale sami z siebie nie ingeruja. i bardzo im za to dziekuje.

Martita - Sob Lut 04, 2006 7:20 pm

A ja w przeciwieństwie do mojej siostry mam wieczny problem z teściową, która najchetniej by wszystko zmieniła tylko nie ma zadnego konkretnego planu. Właściwie przez te kłótnie na temat wesela juz mi sie powoli go odechciewa. :?
Madlen - Sob Lut 04, 2006 10:32 pm

a ja mam reke wolna ani moi rodzice ani moi przyszli tesciwie nie wtracaja sie do niczego, znaja moja wizje i chetnie za wszystko zaplaca :) :):)
Pusiak - Pon Lut 06, 2006 9:11 am

Martita, znam ten ból, ale z własnego doświadczenia powiem: Nie daj się :) Zwłaszcza jeżeli teściowa nie ma żadnego konkretnego planu :) Moja przynajmniej miala, a i tak udało Nam sie obronic to na czym Nam zależało :) I warto było sie nawet czasami popłakac ze złości i bezsilności :)
Dotka - Pon Lut 06, 2006 1:38 pm

Moi rodzice starali się nie doprowadzić do nieporozumień - zgadzali się na wszystko co proponowali teście. Rodzice płacili raczej za wszystko ale głos my jako Młodzi też mieliśmy. Ja i moi rodzice planowaliśmy ślub na jakieś weselnej sali np. remiza, kucharki zatrudnimy itd, Męża rodzice chcieli w lokalu, żeby nic nie robić. Mnie w pewnym momencie też było już obojętnie bo też nie chciałam sprzeczek. Zgodziliśmy się na lokal weselny Sambria za CZMP (taka rodzinna firma: sala, fotograf, kamerzysta, jedzenie, tort) ale bez poprawin. Było kilka odmiennych zdań ale moi rodzice ulegali za każdym razem. Na szczęście dzień ten był wyjątkowy i wesele było wspaniałe.
sylwanika - Wto Mar 28, 2006 6:26 pm
Temat postu: Teściowa :(
Powiem szczerze że ja mam ogromne problemy z przyszłą Teściową... Fakt że Rodzice finansują nam ślub i wesele my tylklo się za swoje pieniądze ubieramy natomiast ze strony mojej Mamy nie ma żadnych problemów. Ona wie po prostu że to nasz dzień i to nam ma się podobać. Teściowa za to wie wszystko lepiej ja mówię że coś będzie tak a ona że zupełnie inaczej po prostu tragedia.. Pomijam sprawy o których faktycznie Mamy maja większe pojęcie bo sa doświadczone ale na Boga ja mówię że będzie 15 póz u fotografa a Ona ze 10, ja że obrączki będą zwykłe tradycyjne a ona że łączone z białym złotem bo ładniejsze... Po prostu już się zastanawiam co Ona jeszcze do września zdąży wymyśleć i ciarki mnie przechodzą!!! Dobrze że jesteście Wy to człowiek może się zwyczajnie wyżalić bo mój Sebastian jest miedzy młotem a kowadłem i nie chce się w to dać w ciągnąć i może to lepiej... Natomiast jak na razie oprócz tego że niepotrzebnie musze się denerwować to nie daje sobie w kaszę dmuchać i jest tak jak My chcemy a nie jak chce moja przyszła MAMUSIA.... :twisted:
strawberrytea - Wto Mar 28, 2006 6:34 pm

Sylwia, nie dajcie się! To wasz dzień! No a już dyktowanie wam jakie macie nosić obrączki... :killer:
Natomiast jeśli chodzi np o fotografa - sama piszesz że płacą rodzice... Więc to akurat rozumiem - ze płacąc stwierdzaja że na 15 póz ich nie stać, że 10 wystarczy. Tu akurat bym się nie wykłócała. Możecie dopłacić sobie za te "nadmiarowe". Tak mi się wydaje.

Alma_ - Wto Mar 28, 2006 10:44 pm

Sylwanika, troche asertywności będzie konieczne. Spokojnie, grzecznie, ale odmawiaj. To ma być Wasz dzień, a obrączki - przecież będziesz nosić całe życie! I całe życie chcesz się krzywić z niezadowoleniem na ich widok??

Nie daj się ;)

Pusiak - Sro Mar 29, 2006 10:48 am

sylwanika :) Nie daj się :) Też to przechodziłam i naprawde można :) Owszem troche to czasam psuje radość z przygotowań, ale to w końcu Wasz dzień i ma być tak, jak Wy tego chcecie :!: Przemyślcie z narzeczonym wizję tego dnia i spróbujcie znaleźć takie punkty, przy których nie ustąpicie za żadne skarby, a przy których ewentualnie możecie postąpic zgodnie z radą teściowej :) Troche kompromisu (aczkolwiek w umiarkowanym stopniu) nikomu jeszcze nie zaszkodziło :)
Dotka - Sro Mar 29, 2006 11:13 am

Sylwanika porozmawiaj o tym na spokojnie ze swoim S., że to wasze przygotowania, wasz slub, przecież mama już swój miała. A on powinien porozmawiać spokojnie ze swoją mamą. Jeśli macie kasę to do tych zdjęć dopłacić możecie na 15 póz. Na niektóre sprawy można zgodzić się ale bez przesady, żeby obrączki wybierać Młodym :poglowie:
sylwanika - Sro Mar 29, 2006 8:54 pm

Wiem Dziewczyny, że z Teściową trzeba tak, żeby i wilk był syty i owca cała ;) tylko ja nie wiem, czy mi starczy do tego energii, no i dojrzałości i wytrzymałości emocjonalnej... Wierzcie mi jej wcale nie chodzi o pieniądze tzn. nie dlatego mam mieć 10 póz a nie 15 ponieważ oszczędzamy - to po prostu jest ot taki jej pomysł...
Natomiast cieszę się, że zanim coś nieodwrocalnie zepsuje w naszych relacjach, to najpierw zawsze mogę się podzielić z Wami problemem i uzyskać radę jak postępować albo przynajmniej rozładować negatywne emocje co do Niej... Dzięki :)

Dotka - Czw Mar 30, 2006 12:48 pm

Pamietaj, najlepiej porozmawiaj z S. (przecież wy oboje mniej więcej decydujecie jak ma wszystko wygladać) a on niech ustawi mamuskę.
Lucky - Czw Mar 30, 2006 1:38 pm

U mnie było podobnie, niestety :evil:
Tyle że to moja mama robiła tyle zamieszania :oops:
Fakt że za wesele płaca oni, ale tylko za to :!:
Obrączki strój orkiestra itp to nasza działka :!:
Natomiast moja mama chciała miec kontrole nad wszystkim, dosłownie :evil:
I nie pomagały żadne rozmowy typu to jest mój dzień, Ty już to przeżylaś jak chciałas itd.;
poprostu jakbym mówiła do ściany.
Az któregoś dnia przesadziła i D tym razem nie wytrzymał i spytał się jej czy w jego wieczorze kawalerskim tez bedzie palce maczała i czy wybierze mu bielizne do ślubu :?: :shock:
W tym momencie temat sie skończył :D troche sie bałam ze to może popsuć relacje między nimi, ale wrecz przeciwnie; nabrali do siebie szacunku, a moja mama stwierdziła ze D nigdy nie pozwoli mi zrobic krzywdy :lol:
Teraz gdy coś załatwimy to owszem konsultujemy to z rodzicami, ale bardziej z sympatii niz akceptacji :mrgreen:

Alma_ - Czw Mar 30, 2006 11:03 pm

Anik, gratuluję przyszłego męża, faktycznie - nie da Ci zrobić krzywdy :graba:
*misia* - Sob Kwi 01, 2006 11:17 am

U nas jak do tej pory nie było żadnych konfilktów z rodzicami, ale jeszcze troszkę ponad 4 miesiące więc jeszcze wszystko może się zmienić :mrgreen: Więcej sprzeczek powstawało między mną a Miśkiem, zreguły o błahostki choć nie da się ukryć, że najczęściej to on właśnie miał rację ale ciiii :) Rodzice nie wtrącają się, raczej nam pomagają. Salę na którą się zdecydowaliśmy byłam oglądać z teściową, ponieważ Misiek był w pracy i nie miał możliwości wyrwania się, a moi rodzice również pracowali. Sala nam obu odrazu przepadła do gustu i byłyśmy nią zachwycone i mimo, że później oglądaliśmy z Miśkiem jeszcze wiele sal to została ta pierwsza. Fotografa, kemrzystę, dj wybraliśmy wspólnie a rodzicom przedstwialiśmy tylko potem nasze decyzje i ani z jednej ani z drugiej strony nie było żadnego słowa sprzeciwu. Rodzice są chętni nam do pomocy, ale nie chcą się narzucać wiedzą, że to nasz ślub nasze wesele i my mamy o wszystkim decydować. Nawet gdy Miś wybrał wódkę i mimo, że była to bardzo droga wódka moja mama powiedziała ok taką chce i taka będzie (na szczęscie potem sam zmienił zdanie:)
suzanka - Pią Maj 12, 2006 8:27 pm

Moje wesele jest organizowane przez moich przyszłych teściów - ślub będzie w parafii mojego lubego, a że to jest 200km od Łodzi nie mam nad tym kontroli. Muszę zaufać...
Jednak oczami wyobraźni widzę ten charczący zespół i salę udekorowaną w serduszka i gołąbki (a ja akurat tego delikatnie mówiąc nie lubię...). :cry:
Mój przyszły twierdzi, że jak chcę mieć wszystko po swojemu, to powinnam wziąść urlop, się nie dąsać i załatwiać wszystko sama. A to niemożliwe, bo urlop mam rozłożony na: suknię, przygotowania bezpośrednie i krótki odpoczynek po...
Będę więc miała niespodziankę we wrześniu...
Tylko suknię wybiorę sama - choćby się waliło i paliło - będzie to moja decyzja :]
Ehh załamuję się powoli... :cry:

sylwia - Pią Maj 12, 2006 8:31 pm

suzanka, głowa do góry,spróbuj porozmawiać z narzyczonym i delikatnie mu podsunać co byś chciała na weselu a czego nie, tzn powiedz prosto ale delikatnie i popros żeby tego dopilnował. :) powiedz,że jest to dla ciebie ważne i dla niego też, zebyscie razem ustalili co dla was bedzie najpiekniejsze wtym dniu, to wasz slub
Alma_ - Pią Maj 12, 2006 8:54 pm

Suzanka, no coś Ty, jak to "nie masz nad tym kontroli"?

Ja organizuję nasz ślub i wesele dokładnie tak samo, nawet na podobną odległość ;) i wszystko załatwiam sama. Ł. pomaga logistycznie, ale tylko jeśli otrzyma jasne instrukcje :roll:
Bardzo pomaga mi forum, internet, dużo ustalam telefonicznie, a w Łodzi, gdzie odbędzie się uroczystość bywam ostatnio rzadziej niż raz w miesiącu - i da się!
A przecież niektórzy załatwiają wszystko z zagranicy...

Ja na Twoim miejscu włączyłabym się jednak w te przygotowania, żeby potem niespodzianka nie okazała się zupełnie nie w Twoim guście... :?

FifthAvenue - Sob Maj 13, 2006 3:41 pm

Alma_ napisał/a:
Suzanka, no coś Ty, jak to "nie masz nad tym kontroli"?


Ja na Twoim miejscu włączyłabym się jednak w te przygotowania, żeby potem niespodzianka nie okazała się zupełnie nie w Twoim guście... :?


Zgadzam sie z Alma !! ! To jest najfajniejszy czas....te przygotowania. Ja jestem tez bardzo daleko, a okazuje sie ze przy pomocy forum i delikatnej pomocy ze strony rodzicow wszystko sie da zalatwic, i zeby bylo jeszcze fajniej - wszystko po mojej mysli !

Suzanka, to ma byc TWOJ dzien, wiec powinno byc dokladnie tak jak TY chcesz ! Jesli sie z czyms nie zgadzasz, nie jestes pewna - buntuj sie :-) Ja na przyklad balonom powiedzialam stanowczo NIE... no i balonow nie bedzie ! Dopilnuj, zeby u Ciebie nie bylo charczacej orkiestry, serduszek i golabkow :-)

kryszka - Sob Maj 13, 2006 7:35 pm

Suzanka - a może wydrukuj styl dekoracji jaki ci się podoba i podeślij teściom? I się wypytuj o każdą pierdołę i reaguj jak coś ci się nie podoba. Bo chyba nie chciałabyś mieć potem kwaśnej miny na weselu? :wink:
Magda2 - Sob Maj 13, 2006 7:59 pm

Suzanka, nie zalamuj sie, tylko "wez sprawy w swoje rece". My zalatwiamy wszystko z odleglosci ok.1200 km i dobrze idzie :D
Pomagaja nam moi Rodzice, ale robia tylko to, o co ich poprosimy. Jedz moze na weekend i porozmawiaj, zobacz i zasugeruj. To przeciez tez Twoj dzien - powiedz jak bys chciala, zeby wygladal. Powodzenia.


PS. Nasi Rodzice nie wtracaja sie, ale pomagaja jak moga, chocby wspieraja mentalnie :D ( wylaczajac moja tesciowa :twisted: ) .

Zosiek - Nie Maj 14, 2006 1:05 am

Ja jestem wdzięczna, że moi rodzice ingerowali w przygotowania sali, bo gdyby nie Oni do tej pory nie miałabym sali i pewnie musiałabym przełożyć wszystko na 2008 r. a tak dzieki temu, że rodzice troszke pojeździli to trafił sie rewelacyjny termina w świetnym lokalu!! Resztę będziemy raczej załatwiać sami!! choć pewnie i tak będziemy sie radzic!
Olusia - Nie Maj 14, 2006 1:20 pm

Moi rodzicei rodzice mojego ukochanego chcą nam pomagać przy organizacji i ja szczerze mówiąc jestem i bardzo za to wdzięczna.
vaniliaxxx - Nie Maj 14, 2006 7:07 pm

U nas rodzice raczej nie ingerują w przygotowania ślubno - weselne. To ja z M. wybieramy wszystko i najwyżej jak się na coś nie możemy zdecywodwac to pytamy o radę i wtedy rodzice nam jej udzielają. Wyjątkiem jest jednak teściowa z moim przyszłym mężem...;/ ale to nie jest raczej wtrącanie się tylko w pewnym stopniu "przeszkadzanie" w organizacji... :? Mówię tu o sytuacji, gdy chciałabym załatwić jakąś sprawę (np zamknąć listę osób na wesele, a nie wiem do tej pory co z 9 osobami ze strony M.) , to mój M. mówi, że jego mam nie bedzie dzwoniła teraz bo ja tak chcę, tylko zadzwoni W SWOIM CZASIE... :? Czyli jak najpóźniej, żeby potwierdzić ich przybycie przed samym weselem (bo wtedy bedzie większa szansa na to, że nic się nie zmieni ... :? ) Nie macie pojęcia jak mnie wkurza to hasło "w swoim czasie", którego M. ostatnio nadużywa... Nie wiem jak u was wygląda sytuacja z gośćmi, ale ja chciałabym pozałatwiać wszystkie sprawy jak najszybciej i nie musieć pamiętać o wielu sprawach przez cały czas, tylko załatwić i zapomnieć :? A tutaj - jak już kiedyś powiedziałam do mojego M. - jak mi nie pomagasz, to chociaż nie przeszkadzaj :(
A moje nerwy sa na skraju wyczerpania...:(, ale może ja sie podenerwuje w "swoim czasie"...

Alma_ - Nie Maj 14, 2006 7:38 pm

Vaniliaxxx, spokojnie, przed ślubem zawsze robi się lekko nerwowo, a pewnie wszystko się wyjaśni (chciałam dodać "w swoim czasie" ;) ). A Ty nie możesz zadzwonić osobiście do tych gości i poprosić o potwierdzenie? Albo może narzeczony? Musi to robić jego mama?
vaniliaxxx - Nie Maj 14, 2006 10:12 pm

Problem w tym, że mój M. nie zna się za bardzo z tą rodziną - nie utrzymują ze soba kontaktów - w ogóle u nich jest taka specyficzna sytuacja, że po smierci babci M. kontakty się pourywały, a to miało miejsce już baaaardzo dawno temu. Poza tym, przy każdej rozmowie M. mówi, że to mama ma dzwonić i się dowiadywać... :? Czasami już na prawdę nie mogę..a przede mną jeszcze na dodatek jest sesja... ehh źle mi... ale to chyba na osobny wątek..:(
Alma_ - Nie Maj 14, 2006 10:15 pm

Vanilko :glaszcze:
Już za miesiąc będziesz najszcześliwsza na świecie, zobaczysz :D

dorota20w - Wto Maj 16, 2006 12:20 am

u mnie to zarówno rodzice jak i teściowie ciągle chca mieć za duzo do powiedz4enia i czasem jestem naprawde na to sciekła :evil:
hanusia - Czw Maj 18, 2006 10:33 am

u mnie to bylo tak, ze postanowilismy sami finansowac wesele, zupelnie sami, wiec zakladalismy ze wszytsko my zadecyduje.... A tu niespodzianka, najpoerw mama P. chciala nam koniecznie wcisnac sale ktorej mysmy nie chceili, w koncu stanelo na naszym, a teraz moj tato szaleje, napierw powiedzial ze ma byc zespol a nie DJ (tylko on sobie sprawy nie zdaje ze to kosztuje jakies 5 razy wiecej), ale w koncu sami stwierdzilismy ze lepiej jak bedzie zespol, a ostatnio wpadl na pomysl ze przeciez skoro wesele jest w innym miejscu niz kosciol to trzeba dla wszytskich autobus zalatwic no i jeszcze noclegi, brrr tego juz nie zdzierzylam i powiedzialam mu ze to nasze wesele i my decydujemy... No a ostatni pomysl mojego taty to zamoic firme ktora zajmuje sie pieczeniem prosiaka, no to juz calkiem z krzesla spadlam..... No ale mu powiedzialam ze jak takowego chce to niech sam sobie szuka firmy i za to placi bo mnie szkoda kasy zwlaszcza ze i tak na weselu bedzie kupa jedzenia pysznego na dodatek. Takze mnie sie nie udaje wytlumaczyc rodzicom ze sami robimy wesele, no ae bedziemy twardzi mam nadzieje ze bedzie po naszemu, chociaz z drugiej strony nie chce wcale im robic przykrosci....
imbrulka - Czw Maj 18, 2006 10:55 am

My wszystko od poczatku do konca organizujemy sami. Rodzice od razu powiedzieli, ze powinno byc tak jak sobie wymarzylismy. Jestem im za to bardzo wdzieczna, bo wiem ze chcieliby wieksze wesele, a nie takie kameralne na 40 osob, pewnie chcieliby wideofilmowanie, ktorego my nie znosimy itd Tym bardziej ciesze sie, ze bedzie tak jak chcemy. Cala praca organizacyjna spadla wiec na nas, ale sprawia nam to ogromna radosc no i w koncu to nasz slub i nasze wesele!
Mika - Czw Maj 18, 2006 3:41 pm

My chcieliśmy zfinansować sami wesele, ale rodzice moi i M. postanowili się dołożyć, co spowodowało wtrącanie się moich przyszłych teściów w różne sprawy, na szczęście moi dali mi wolną rękę, jak nie byłam czegoś pewna to wtedy prosiłam ich o radę.
adriannaaa - Czw Maj 18, 2006 3:58 pm

nasi rodzice stoją z boku - moi pewnie głownie ze względu na odległosć, a Łukasza.. hmm.. generalnie byli przeciwni jakimkolwiek weselom i namawiali nas tylko i wyłącznie na wyjazd w podróż, i poczęstunek szampanem w urzędzie - ja jednak stwierdziłam, że to trochę mało.. i chciałbym by moj narzeczony miał normalny ślub - może niekoniecznie z weselem, ale choćby obiadem dla gości i jakimiś małymi tańcami. Generalnie jeśli prosimy ojca , żeby w czymś nam pomógł, to on to robi - prędzej czy później :twisted: ale robi:). A tak, co jakiś czas dopytują się, jak tam nasze przygotowania???
FifthAvenue - Czw Maj 18, 2006 5:04 pm

adriannaaa napisał/a:
a Łukasza.. hmm.. generalnie byli przeciwni jakimkolwiek weselom


ooooo... a dlaczego tak ? Sami nie mieli wesela ?

Cytat:
.. i chciałbym by moj narzeczony miał normalny ślub - może niekoniecznie z weselem, ale choćby obiadem dla gości i jakimiś małymi tańcami.


twoj narzeczony ? A ty sama ? :-)

adriannaaa - Czw Maj 18, 2006 7:49 pm

A wiesz, że nie wiem... czy mieli wesele?? ae uznali, że jest to strata kasy... w sumie fakt - straszne pieniądze zostawia się na takich imprezach:))


Co do mojego wesela.. to.. khem.. ja już miałam jedno - i uznaję, że typowe wesele, to przeżytek i nie jeste wielką fanką - dlaetgo tak podszedł mi pomysł ze starą kuźnią:)

Kasiawka - Pią Maj 19, 2006 11:05 am

adriannaaa napisał/a:
A wiesz, że nie wiem... czy mieli wesele?? ae uznali, że jest to strata kasy... w sumie fakt - straszne pieniądze zostawia się na takich imprezach:))



strata kasy?? hm, ja bym tego tak nie nazwała, no ale różni ludzie rózne poglądy

hanusia - Pią Maj 19, 2006 11:07 am

powiem szczerze że na poczatku to sama nie chcialam miec wesela i ajk ja to mowilam tego całego "cyrku" ale teraz widze ze bylam w bledzie i wiem ze bedzie cudownie i na slubie i na weselu i jakos mi tak do konca nie szkoda tej kasy ktora na to wydamy
FifthAvenue - Pią Maj 19, 2006 11:47 am

My mielismy 2 opcje: albo maly slub i przyjecie dla rodziny i najblizszych + jakis super fajny wyjazd, cos bardzo egzofycznego (L chcial do Nowej Zelandii, ja na safari do Kenii), a druga opcja to super slub i wesele ze wszystkim co sobie wymarzymy.
W decyzji pomogli nam rodzice.... powiedzieli, ze pojezdzic po swiecie bedziemy mieli jeszcze wiele okazji, a slub i wesele tylko raz w zyciu... Poza tym w naszym przypadku "obiad dla rodziny" to tez bylaby spora . Stwierdzilismy, ze skoro mamy wydac duzo pieniedzy na imprezke dla roznych cioc i wujkow to wolimy fajne wesele, na ktore oprocz wyzej wymienionych zaprosimy wszystkich bliskich nam znajomych :-) A rodzice co chwila wydluzaja nam liste gosci... ale ja sie ni ebuntuje, w koncu dla nich to tez bardzo wazny dzien, i skro chca, zeby ktos na naszym slubie byl - to bedzie :-)

sylwia - Pią Maj 19, 2006 1:33 pm

FifthAvenue, rodzice mieli racje, zgadzam się znimi w 100%, że wycieczki zawsze można zoorganizować, ale ślub to jedeyny dzien w zyciu, ja bardzo chce też wesela, tylko nie wiem jak mój k. to przezyje bo jest ztych wstydliwych i to jedenymy powd chyba ,że chciałby cichy ślub ale wie ,że jest to dla mnie ważne i usznuje to,ale jak to bedzie z ta jego wstydliwościa się zobaczy ja bardziej jestem smiala :)
adriannaaa - Pią Maj 19, 2006 1:44 pm

NO bo to jest tak jak powiedziąła Kasiawka - każdy lubi co innego:))) ja wiem, ze albo będziemy mieli wymarzoną podróż, albo wielkei wesele z goścmi, których e nie znamy.. i serio wolę pojechać do tego Maroka, niź mieci olbrzmiie wesele na 200 osób:) ale nie widze nic złego w tym, źe ktoś chce:) A co do tego, ze rodzice wydłuźajal istę - 5th - słusznie podchodzsz do sprawy - dla nich to też ważny dzień:) i mogą chceć jakoś tam ingerować w sprawy wesela:) Btw - zadziwia meni za to podejście niektórych panienek, którym rodzice finansują cała imprezę - a te mają pretensje o każda pierdołę, łącznie z tym, czy bedzi ena weselu czy nie.. BO ONE NIE CHC?.. matko.. Rozumiem, gdyby z własnej kieszeni za to płaciły..a le i tak to mama z tata kasę wykłądają...
FifthAvenue - Pią Maj 19, 2006 1:46 pm

Sylwia, nigdy nic nie wiadomo ! Moj L niby tez taki spokojny i cichy, nie wiedzialam czy bedzie chcial roboc wielka impreza. A sam stwierdzil, ze jesli wesele to "porzadne" ! Wiedzialam, ze z moimi rodzicami nie bedzie problemu, ale troszke sie obawialam jak podejda do tego rodzice L.... Myslalam, ze nie uwielbiaja takich hucznych imprez, ze woleliby cos bardziej kameralnego... a tu niespodzianka. Okazuje sie, ze sala im sie bardzo spodobala i bardzo chetnie we wszystkim nam pomoga...
Bedzie dobrze :-)

sylwia - Pią Maj 19, 2006 1:52 pm

u nas jest jeszcze taka sprawa,że obydwoje jestesmy jedynakami i wiem,że głupio by wyglądało gdybyśmy nie mieli ślubu, bo jedyne dzieci i takie tam, może to głupi pogląd, ja nie robie wesele pod kogoś tylko ja chce przeżyc ten dzień. Zobaczymy jak to b,ędzie na tym naszym weselu chcemy za rok w sierppniu pasuje nam 18.08.2007 ale to sie zobaczy, wiem ze mój K. bedzie sie krepował bo jest nieśmiały ale może jak się nastawi to jakoś to pójdzie. Obawiam się troszke poglądu mamy mojego K. bo już kiedys słyszałm,że to bez sensu robić huczne wesel i ze to kasy tyle idzie i takie tam , ale zobaczymy jak to bedzie jak przyjda do mnie do domu i rodzice beda ustalac wszytsko.
FifthAvenue - Pią Maj 19, 2006 1:54 pm

sylwia napisał/a:
ja nie robie wesele pod kogoś tylko ja chce przeżyc ten dzień.


I o to chodzi ! tak trzymaj :-)

Alma_ - Pią Maj 19, 2006 2:03 pm

adriannaaa napisał/a:
Btw - zadziwia meni za to podejście niektórych panienek, którym rodzice finansują cała imprezę - a te mają pretensje o każda pierdołę, łącznie z tym, czy bedzi ena weselu czy nie.. BO ONE NIE CHC?.. matko.. Rozumiem, gdyby z własnej kieszeni za to płaciły..a le i tak to mama z tata kasę wykłądają...

Nie do końca się zgodzę. Niezależnie od tego, kto płaci, to jest wesele młodych i to oni powinni mieć ostatnie słowo. Nie wydaje mi się, żeby zasada "płacę i wymagam" miała u zastosowanie :roll:

sylwia - Pią Maj 19, 2006 2:06 pm

Alma ma rację, nie pieniądze sie tu tylko liczą ale to jest ślub młodych anie rodziców, a zazwyczaj tak jest ,że rodzice chcą sfinansować łśub dzieci bo to niby taki ostatni wydatek na dzieci taki duzy bo jednak rodzice zazwyczaj starają sie pomóc dzieciom, u wmoim przypadku rodzice sfinansują, ale ja kupie sukienke i dodatki,fryzjera, makijarzystkę i może jeszcze jakiś inne rzeczy ale bede miala wplyw na organizacje wesela i nie wyobrażam sobie żeby było inaczej :)
adriannaaa - Pią Maj 19, 2006 2:15 pm

alma - ale mnie nei chodzi o to, ze jak mama z tata płacą - to jak chcą takie kwiaty, to takie mają być, jak chcą tego fotografa, to taki ma być.. ale wydaje mi się, ze to baardzo roszczeniowe podejscie niekktórych dziewczyn - z cyklu własnie - cioci zosi to ja nei zaprosze, bo po co - a to, że rodzicom zależy - to już mnie nie interesuje... uważam, za nie na miejscu.... Rozumiem, że młodzi mają sobei wybrac cąłą otoczkę - kościół, urząd, salę, kwiaty, fotografa, muyków, ubiory itd itp, ale skoro rodzice za to im płącą , to niech chociaż mają wpływ na listę gości... i skoro im zależy na wspomnianej cioci zosi czy kuzynie kaziku, to do diaska, niech ich zaproszą.. A jeśli są między młodymi, a ową kontrowersyjną rodziną jakieś animozje - to chyba rodzice o tym wiedzą... al etupanie nózką - ot dla zasady - bo to moje wesele?? i dlatego mówię, ze %th avenue - ma zdrowe do tego podejście - to też dzień wazny dla rodziców - i niech mają jakiś swój wkład w niego - poza finansowym:)
FifthAvenue - Pią Maj 19, 2006 2:39 pm

Moj tatus bardzo chce swoich znajomych zaprosic na moj slub i wesele. To bardzo bliscy znajomi, ale w zwiazku z tym, ze ich dosyc sporo to ja poczatkowo raczej nie bralam ich pod uwage planujac liczbe gosci. Ale..... moi rodzice spedzaja z nimi kazde wakacje, wszystkie weekendy, to ludzie, ktorych widuje czesciej niz moje prawdziwe ciocie i wujkow... Skoro rodzice uwazaja, ze tka bedzie dobrze - dlaczego nie. W koncu w tym super fajnym dniu bardzo chetnie podziele sie moim szczesciem ze wszystkimi, ktorzy beda chcieli brac w tym udzial. A jesli dodatkowo sprawie tym przyjemnosc moim rodzicom - tym lepiej.
Magda2 - Pią Maj 19, 2006 3:13 pm

My raczej sami zaplacimy za wesele, ale rowniez uwzgledniamy glosy Rodzicow, co do listy gosci. Po prostu szanuje Ich i chce, zeby byli zadowoleni :D
suzanka - Czw Maj 25, 2006 7:31 pm

Drogie Forumki i Forumkowie...
Długo myślałam nad tym co mi poradziłyście dziewczyny i zadzwoniłam do przyszłej teściowej. Dowiedziałam się, że:
Wystrój: "wystrój sali to najmniejszy problem" i najwyżej pozdejmuję sobie co będę tam chciała... :niepewny:
Zespół (nie wiem nawet jak się nazywają): "bierzemy zespół z polecenia pani, która nam wynajmuje lokal, ale nie słyszałam jak grają, chyba 2 panów" :niepewny:
Co do ceny od osoby: "pertraktujemy..."
Po czym powiedziałam, co ja bym chciała i usłyszałam "zobaczymy, ale się nie nastawiaj..."
I staje mi przed oczami film "Wesele".
Zwyczajnie brakuje mi po "tamtej" stronie osoby młodej, która by (jak siostra szczako) wiedziała, o co mi chodzi :zalamany: :zalamany: :zalamany:

emilkaa - Czw Maj 25, 2006 7:37 pm

suzanka... moze telefon to za malo... wybierz sie w weekend i porozmiawiaj.. przeciez w weekend tez wiele rzeczy mozna zalatwic a na pewno zobaczyc sale i omowic szczegoly - wystarczy wczesniej zadzwonic i sie umowic...
a moze podeslij kolezanke jakas by wszystko "oblookala" i zdala Ci relacje co i jak skoro Ty nie masz czasu??

PS. Badz stanowcza

Klaudia22 - Czw Maj 25, 2006 8:23 pm

Jak do tej pory to mi pomaga mama - jesli chodzi o restaracje i bede chciala zeby pomogla mi w wyborze sukienki a reszta to juz na naszej głowie :) P. sam sobie finansuje ślub i wesele dlatego jego rodzice mam nadzieje ze nie beda sie za duzo wstracać ;)
emilkaa - Czw Maj 25, 2006 8:29 pm

nie mozna tez tak mowic.... ja wlasnie doceniam ze jednak rodzice sie wtracaja.. sa pewne granice ale jest mi milo ze sie wszsytkim przejmuja i ze przezywaja to rownie mocno jak ja... nie chcialam by stali na uboczu... no moze czasem ;)

przy obraczkach byla pierwsza ostra potyczka... kategorycznie rodzice namawiali na zolte zloto a my kategorycznie nie chcielismy o tym slyszec... ale poki to nie sa jakies klotnie a tylko przekomarzanie to wszystko ma swoje urok i:D

Olusia - Czw Maj 25, 2006 10:51 pm

Jestem zła!!!

Powiedziałam wszytskim, że podzwonię po salach i poumawiam się na ich oglądanie. Ale mamusia mojego T. pewnie stwierdziła, że dla mnie to za trudne zadanie, i sama musiała dzwonić. Oczywiście mój ukochany nic w tym złego nie widzi, wręc zprzeciwnie jest jej wdzięczny.

Ja rozumiem, że to nasi rodzice płacą za wesele, ale mogli bym nam, szczególnie mi, trochę zaufać, bo jak powiedziałam, że coś zrobię to zrobię. Ale mama mojego T. musi się we wszystko wtrącić, jakby czegoś za synków nie zrobiła, to chyba byłby stracony dzień. Tak ogólnie to do niej nic nie mam, tylko trochę przesadza z tym matkowaniem, przecież ma już dorosłe dzieci (np. potrafi przyjść do brata mojego T. z bochenkiem chleba, bo nie wie czy oni mają w domu, chyba nie ufa do końca jego dziewczynie).

Najbardziej mnie przeraża że to dopiero początek przygotowań, co będzie dalej. A najbardziej mnie wkurza to że mój T. uważa że jego mama zrobiła wszytsko wspaniale.

emilkaa - Czw Maj 25, 2006 11:06 pm

No to Olusia musisz sprawe postawic jasno jak najszybciej... oczywiscie wszystko zalezy od tego na ile chcesz i na ile uwazasz ze mozesz pozwolic tesciowej ale ja bym takiej sytuacji nie zniosla....
Aniadamowicz - Sro Cze 28, 2006 9:14 pm

Sale wybralimy sami, ale chcac posluchac rady doswiadczonych, zaprosilismy rodzicow na kolacje w restauracji w ktorej planowalismy zorganizowac wesele.

Zalezy nam na pozytywnych relacjach miedzy naszymi rodzicami , choc i tak z gory decyzja zapadla, to chcielismy aby nasi rodzice poczuli ze opieramy nasza decyzje na ich radach, niekoniecznie jednak bedac od nich zalezni.

Sami zalatwiamy wszystkie formalnosci i to my ustalmy liste gosci, nikt nam niczego nie narzuca. Mysle ze wszystko zalezy od podejscia.

Kati - Czw Cze 29, 2006 7:52 am

Nie moge rozważać tego w kategoriach ingerowania. Moi rodzice, a głównie mama byli głównymi krytykami i opiniodawcami. J najpierw oglądałam, a do wybranych przeze mnie: sali, sukni, orkiestry itp zabierałam mam jako krytyka. Mamy w sumie podobny gust - więc różnice zdań były niewielkie. Jednak bezkrytyczna nie jestem, dlatego lubię usłyszeć opinię kogoś, kto jest obiektywny i patrzy trzeźwym okiem. Pewniej się czuję.
fiona83 - Czw Lip 20, 2006 7:44 pm

Nie nazwę tego ingerencją - to po prostu organizacja ;)
Od Nas wychodzą pomysły, a następnie podlegają doglębnej dyskusji (oczywiście na razie czysto teoretycznej).
Wiem , że w wielu sprawach Rodzice są bardziej doświadczeni i mają większą wiedzę.
Dzień ślubu to będzie Nasz Dzień bo otrzymamy sakrament małżeństwa, bo stworzymy rodzinę, bo będziemy jednym.
Powiem szczerze - kiedyś, gdy wizja ślubu była naprawdę z kosmosu rozmyślałam jakiej to sali mieć nie będę, jakiej to orkiestry ...
Teraz nieco dojrzałam i zrozumiałam, że tradycji i przyzwyczajeń się nie zmienia. Nie chcemy, żeby Nasze wesele było "inne", "oryginalne". Normalne i polskie. Chcę, żeby goście byli uśmiechnięci , bawili się. A to że sala może nie ekskluzywna będzie, że zespół nie renomowany. To naprawdę nie ma dla mnie znaczenia.

Agatka_P - Pon Sie 07, 2006 7:25 pm

Obawiam się że u mnie będą ingerować i to bardzo. Gadałam dzisiaj z babcią o butach że ja chce na niziutkim obcasie. Na co ona że ona nie pozwoli żebym miała płaski obcas to to źle się wygląda. Jej teskt nawet jak bym nogi łamała to i tak mam mieć wysokie bo tak się ladnie wygląda. :cry:
evcia84 - Pon Sie 07, 2006 9:18 pm

A u mnie mama wymyśliła żebysmy nie brali dekoracji z balonów bo śmierdzą gumą. Echh ile ja się z nią namęczyłam. Nie mówiąc już o tym jak namawiała mnie przez 3 miesiące żebym brata na świadka wzięła. I tak postawiłam na swoim :)
fiona83 - Pon Sie 07, 2006 9:29 pm

Agatko - akurat kwestia butów to chyba nie babci działka ;)
Zresztą - czemu się martwisz na zapas i płaczesz :zdziwko:
Najpierw zaręczyny Cię czekają 8)

evcia - no cóż to imię do czegoś zobowiązuje ;) Twarda baba :D

dzarusia - Pon Sie 07, 2006 10:58 pm

powiem szczerze że ja w sume chce żeby rodzice mieli coś do powiedzenia ... wierze w ich doświadczenie na pewno większe od mojego i wiem że dużo razy pomogli mi w trudnych wyborach ... z teściową raczej też nie powinnam mieć problemu ... ale pożyjemy zobaczymy :)
miza4 - Wto Sie 08, 2006 8:51 am

Chyba z całego ślubu i wesela najgorzej bede wspominała przygotowania do nich.
Moja mama powiedziała, że zna mnie tyle lat :rotfl: i wie że jak się czegoś podejmuję to doprowadzam to do końca z (najczęsciej) dobrym efektem, ale gdybysmy chcieli jej rady to ona zawsze chetnie nam pomoze. Radziliśmy się wiele razy. :roza:
Za wesele placi moja mama i moj B.
Za to jego mama!!!!!! tragedia!! Nie mam dnia bez jej telefonu z zapytaniami dotyczącymi wesela: - byłaś tam? - zadzwoniłaś? - załatwiłaś? - dlaczego tak, ma byc innaczej! - pojedz tam! - sprawdz to! - zawiez to! - odbierz to! - SAMA JEDZ! - umowilam cie na 17! - postaraj się! - nic nie umiesz załatwić!!! itp itd. Synek jest nietykalny, bo on pracuje. Ja wg niej mam taka prace ze smiechu warte. Synek to pracuje, a ja tylko udaje. - oj przeciez ty tam za duzo nie robisz. G wie co robie. Siedze od 8 do 17 w pracy, przynosze 2x wiecej kasy niz ona, ale ja sie opieprzam i ja musze wszystko sama zalatwiac. A synkowi to pasuje! Na szczescie koncowe decyzje podejmujemy razem. i co jakis czas potrzasa mama, bo tata jest pod pantoflem pani "dyrektor" (takie ma przezwisko w rodzinie). a ja odbieram co trzeci jej telefon, albo wcale. tylko te okropne smsy!
PRZEPRASZAM ZA BRZYDKIE WYRAZY: STARA JEDZA, WIEDZMA, CZAROWNICA, *****, *****, *******, :twisted: . ZŁO?LIWE, WREDNE, ANTYPATYCZNE BABSKO. Nigdy nie usłyszałam od niej nic miłego. Jak miała wrócic z urlopu wysprzatalam jej mieszkanie, żeby sie B nie czepiała. jak ja przywiozłam z urlopu to po szybkich ogledzinach stwierdziła:" no tak jak zawsze! przez tydzien bede ten burdel sprzatała" - powiedzial to dwa razy bo raz udalam ze nie slysze, ze jestm zamyslona. za drugim wyszlam. Dodam ze po drodze jej coreczka pytała mnie czy w domu jest posprzatane, a ja odpowiedziałam ze tak bo posprzatałam. Słyszala to bo siedziala obok.
Zawsze myslałam ze mam zapedy na pedantke, bo lubie miec posprzatane i poukładane wszystko na swoich miejscach itp i naprawde starałam sie. ale widac za mało.
zazdrosze wszystkim tesciowych bo gorsza ciezko byloby znalezc!
Wiem, jestem pierdoła i powinnam jej zwrócić uwage i powiedziec wszystko co mnie boli. Na razie nie umiem, ale jak mnie zagotuje to tak jej wywale że bede ja miała zgłowy na długie lata!

pinia_pinia - Wto Sie 08, 2006 12:28 pm

:glaszcze: Oj Miza to rzeczywiście nieciekawie, ale jak jej nie zwrócisz uwagi to będzie wam się tak wtrącała do końca swoich dni. Moim zdaniem twój narzeczony powinen zareagować na zachowanie matki i porozmawiać z nią, żeby się Ciebie ciągle nie czepiała (czyżby był ukochanym synkiem mamusi 8) i ona jest zazdrosna :?: )
miza4 - Wto Sie 08, 2006 12:48 pm

Szła teściowa przez las pokąsały ją żmije.
?mije pozdychały a teściowa żyje. [smilie=awantura.gif]

- Kto powiedział: "Ostrozności nigdy za wiele!"?
- Zięć zamykając na kłódkę trumnę z teściową. :idiota:

Jak długo należy patrzeć na teściową jednym okiem?
- Tak długo aż się muszka ze szczerbinką zgra. :krzeslem:

Lucky - Wto Sie 08, 2006 11:29 pm

Miza z jednej strony współczuje i to strasznie :?

Ale z drugiej jak czytam Twoje posty to nie moge sie powstrzymac od smiechu :rotfl:

pinia_pinia - Wto Sie 08, 2006 11:39 pm

Lucky, z ostatniego postu też śmiałam się do rozpuku ( z żarcików o teściach :) )
Pusiak - Czw Sie 10, 2006 12:46 pm

piniu, z doświadczenia wiem, że niektórym osobom nawet nie warto zwracać uwagi, bo i tak to do nich nie dotrze..... takie "nieomylne wyrocznie" przyzwyczajone do tego, że wszyscy ich słuchają. A niech ktoś spróbuje się wyłamac albo zrobic cos innego niż one powiedziały.... o matko.... gadania przez następne pół roku :(
miza4 - Czw Sie 10, 2006 1:12 pm

.............. gadania, ale po kątach do kogo popadnie. Do mnie ona się wtedy nie odzywa, nawet nie odpowiada na moje dzien dobry i rzuca na wiatr obietnice, że już o nic się nie spyta i woogóle już jej nie interesuje nasze wesele, mamy sobie radzić sami. Obiecanki cacanki :lol: a glupiemu radość :wstyd:
Na szczęście nie bedziemy z nią mieszkać, a spotkania z okazji świat i inienin da sie jakos przetrzymac. :rotfl:
No cóż w prezencie ślubnym od mężów dostajemy również jego rodziców.

Pusiak - Czw Sie 10, 2006 3:37 pm

miza4 napisał/a:
.............. gadania, ale po kątach do kogo popadnie.


hihi, jakbym już to gdzies widziała..... :hyhy: Miza, grunt to sie nie przejmować, bo szkoda Twoich nerwów :) Ja już się tego nauczyłam po prawie roku małżeństwa :)

Grubcia - Wto Sie 15, 2006 7:14 pm

Teściowa, albo zdrowie
wybór należy do Ciebie!!!
:wink: :hyhy:

U mnie niestety podczas przygotowań do wesela popsuły sie relacje moje z przyszła Teściową I Tesciem...inaczej na nich patrzę. a przedtem była tak miło :wink:

Teściowa generalnie chce przejac kontrolę nad przygotowaniem wesele. powiedziała, że chce od nas wyłaczności na to, a przeciez sa jeszcze moi Rodzice, którzy choc za granica, ale płaca po połowie za wszystko i ja tu działam w ich imieniu. Tesciowa uwaza , że wesele jest dla Rodziców i to Oni je organizuja młodym...ale my sie nie dajemy :hyhy:

na samym początku Tescie zastrzelili mnie, bo jak tylko zdecydowaliśmy wszyscy, że bedzie wesele, to szybko zrobili liste gosci-77 osób, a wiadomo było, że jest sala max. na 110 osób i nie interesowało ich, czy wystarczy miejsc dla strony Panny Młodej, nie spytali mnie o zdanie w tej kwestii zupełnie, nie chcieli zmienic zdania jak mówiłam, że się nie zmieszcze w tej liczbie. I mój G na szczęście znalazł inna wieksza salę. Mam do Nich ogromny żal o to...nie miesci mi sie to w głowie w sumie, jak to możliwe, żeby przejac większosc miejsc... :roll: :twisted:

FifthAvenue - Sro Sie 16, 2006 11:50 am

:przytul:
Ja w ogole sobie za bardo nie wyobrazam, ze ktos moglby tak sie upierac i chciec ogranizowac taki dzien ZA MNIE, podejmowac wszystkie decyzje sam. Na szczescie nie mam tego problemu, bo nasi rodzice sie razem fajnie dogaduja no i nie ma strasznej rozbieznosci zdan miedzy nami a rodzicami czy rodzicami z jednej i drugiej strony. Gdyby bylo inaczej- walczylabym jak lwica.

Nie daj sie ! Moze spokojna rozmowa i "wyrzucenie z siebie" wszystkiego cos zmieni ?

Dotka - Czw Sie 17, 2006 12:50 pm

Grubcia porozmawiaj ze swoim narzeczonym, bo to Wasz ślub i wesele, rodzice już to przeżyli. Rozumiem, ze jesli płacą to chcą zrobić po swojemu ale niech to będzie tak organizowane jak Młodzi chcą, w porozumieniu z Wami. Można iść na kompromisy ale nie wyobrażam sobie, żeby teściowa wszystko organizowała nie patrząc na drugą stonę i Młodych. Konieczne jest wyjasnienie sobie tego.
Kangurzyca - Czw Sie 31, 2006 11:14 pm

ja na razie jestem na początku przygotowań... póki co moja mama obraziła się na mnie, ze nie powiedziałam jej o tym, ze (juz) narzeczony poprosił mnie o rękę i dowiedziała się (od babci, której się niefortunnie wygadałam) nim zdażylam zorganizować rodzinne minispotkanko by oficjalnie ogłosić nasze zareczyny... teraz sytuacja jest nieznośna i boli fakt, ze mama nie chce właczyć się w przygotowania do ślubu, właściwie wcale nie rozmawiamy :( / cieszę się że na superforum mogę się z Wam wypłakac, widzę ze wiele/wielu z nas ma problem z rodzicami/tesciami :( ech... duża buźka
Edi - Sob Wrz 02, 2006 8:06 am

Kangurzyca nic sie nie przejmuj. Co to ma za znaczenie że twoja mama dowiedziałaby sie o zaręczynach tydzień wcześniej a nie później? Co by to zmieniło? :roll:
Może porozmawiaj z nią i dowiedz sie o co dokładniej jej chodzi? Może boli ją fakt, że babcia sie dowiedziała pierwsza od niej i uważa, że babcia jest dla ciebie ważniejsza :roll:

Kangurzyca nie płacz, wszystko będzie dobrze i na pewno twoje relacje z mamą sie poprawią :przytul: :przytul: :przytul:

Kangurzyca - Sob Wrz 02, 2006 9:53 am

Dziekuje Edi za dobre słowo :) :) niby bez rożnicy czy tydzień wcześniej czy później... tu musi chodzić o coś głebszego... może właśnie o to że czuje się mama mniej ważna... / wielkim szcześciem jest mieć dobrych i mądrych Rodziców. myśle że czas organizacji ślubu jest trudny dla tych rodziców, którzy nie potrafią pogodzić się z tym, ze ich dziecko wyfruwa z gniazda... i że nie mogą go zatrzymac, że wymyka sie spod kontroli i chce samo decydować... może czuja się niepotrzebni, zapomniani, pominięci w dyskusjach ... /bigbuźka :*
Agnieszka19 - Pią Paź 27, 2006 10:13 pm

Naszewesele jest finansowane w większości przez moich rodziców, ale my też dorzucamy cos od siebie. Mojaj mama pomagała nam przy wyborze sali, pomaga przy wyborzeorkiestry i myśle żę bedzie pomagać dalej. Z reszta mi to nie przeszkadza. Nawet lupię te nasze spotkania i rozmowy na temat slubu. Mama ma ogólnie podobną wizję do mojej więc żadko się kłócimy .Trochę w sprawie orkiestryciężko nam się dogadać ale mysle że dojdziemy do kompromisu :D
sistermonn - Pon Lip 30, 2007 7:01 pm

U mnie właśnie dzisiaj ,z jakieś 1,5 godziny temu, zaczeły się problemy organizacyjne wywołane przez Przyszłą Teściową.
Początkowo ustalone było tak, że organizacją zajmiemy sie sami, bo to w końcu Nasz Dzień, że postaramy się jak najbardziej sami wszystko sfinansować, ale bez pomocy jednych i drugich rodziców sie nie obędzie. Z takim nastawieniem wystartowaliśmy w poszukiwaniu sali i zespołu. Sala została znaleziona i wstępnie zarezerwowana. Wzieliśmy więc obie mamy na ocenę sali, czy im się podoba. Zgodnie zostało orzeczone, że sala OK, fajna itd. PT ( Przyszła Teściowa) nawet zapytała, czy już zaliczkę można wpłacic. Potem było poszukiwanie zespołu. Znów decyzja została podjęta samodzielnie przez Nas ( choć bardziej przeze mnie, bo sama byłam na spotkaniu. PM pracuje dniami i nocami i zdał sie tylko na mój wybór). Dzisiaj, PT już miała inną wizję zespołu "bo jej koleżanki syn ma wesele w lipcu przyszłego roku i on ma inny zespól i taki fajny" a przy okazji to pojechała zobaczyć sobie też inną salę i taka fajna ta sala i terminy mają wcześniejsze ( my mamy termin na 11.10.2008). I tu rece, cycki i majtki opadły mi do jądra ziemi i odechciało mi sie wszystkiego a najbardziej ślubu i wesela. Obawiam sie, że bez interwencji PM się nie obędzie i trzeba jej wytłumaczyć, że decyzja został już podjęta i nie ma bata, nie zmienimy jej.
Chce mi się krzyczeć!!!!!
Acha, dodam, że moi rodzice totalnie nie wtrącają sie w dokonywane przez Nas wybory.

słonko - Sro Sie 01, 2007 1:18 pm

u mnie sytuacja następująca: wesele organizuję ja z pomocą swoich rodziców. Mój K. jest w Dublinie, więc jego wkład w organizację kończy się na telefonicznych i mailowych konsultacjach. Odpowiada mi to, bo mogę sama wszystkiego dopilnować. Moi rodzice w negatywnym sensie nie ingerują w wesele. Pomagali mi za to we wszystkim: jeździli ze mną na spotkania, pomagali dokonać wyboru, przedstawiali argumenty, ale nic nie narzucali. Za to z przykrością muszę stwierdzić, że rodzice mojego K. w ogóle nie interesują się weselem. Byłam u nich ostatnio, to żadne nawet nie spytało co w kwestii przygotowań, a jak sama zaczęłam opowiadać, nie okazali odrobiny zainteresowania. Przykro :?
sistermonn - Sro Sie 01, 2007 10:52 pm

Słonko, to ja już nie wiem co gorsze...nadmierne zainteresowanie czy jego brak. Jedynym plusem jest to, ze sama możesz podejmować decyzje i organizować wesele wg. Waszego planu i marzeń.
U Nas natomiast jest tak, że za każdym razem PT zaczyna mieć własną wizję. Dziś na tapecie była wizja "kościół" (nieważne jaki, ważne że blisko sali, a to, ze obok niego stoi jakaś rudera to mniejsza o to) i wizja "wyprowadzanie panny młodej z domu" ( no kurde halo!!!!). Zgodnie doszliśmy do wniosku, ze szopki to my lubimy, ale na Boże Narodzenie, a nie na własnym ślubie. Ja oczywiście sie nic nie odzywałam, bo to nie moja mama i nie mam tyle śmiałości żeby sie sprzeciwić a sam PM po 12 godzinach pracy ledwo dyszał.
Tak więc aby uniknąć dalszej "ingerencji" kościół i kamerzyste ( i chyba całą resztę) załatwimy w najgłębszej tajemnicy, bo obawiam sie, ze moge pewnego dnia wybuchnąc i skończy się miła atmosfera.

Acha...dziś pojechała z nami w celu podpisania umowy i wpłacenia Naszych pieniędzy jako zaliczkę. Właścicielka sali ma zasade, że młodzi wpłacają 1.000 zł....Ale kurde NIE!!!!!!! Po co????? Aż tyle????? Zapłacimy tylko 500!!! Nożesz.....
Sami pojechaliśmy dzisiaj podpisać umowe z zespołem..."Ale pamiętajcie - targujcie się" , "Ale pamiętajcie - nie wpłacajcie aż 400 zł, co najwyżej 200!!"
Słonko, zastanów się co lepsze... PT odbiera mi całą radość przygotowywania wesela i ślubu.

cosola - Czw Sie 02, 2007 1:28 am

Myślę że na takie zagrywki ze strony PT (fajnie określenie) :wink: to jest tylko jedna rada: wpuszczac jednym uchem a wypuszczac drugim :wink: najlepiej nic nie mówic, albo przytakiwac a potem i tak robic swoje :D nie ma co się denerwowac, czy kłócic, jeśli Twój narzeczony zgadza się z Twoimi pomysłami to przecież wszystko będzie jak Wy chcecie :)
Głowa do góry będzie dobrze! :)

magda26 - Czw Sie 02, 2007 1:38 pm

My byliśmy w naprawdę w super sytuacji, ani moi rodzice ani rodzice M. nie mówili co mamy robić ani nie narzucali swojej woli,mimo iż ponieśli połowę kosztów.To bardziej my pytaliśmy o radę i chcieliśmy by nam pomogli.Sama np nie wybrałabym sukni, menu też trudno by nam było samemu wybrać, mama M jest szefową kuchni i doradziła jakie potrawy na ciepłe dni.
Sami wybraliśmy salę, zaproszenia, kościół, listę gości...rodzice uznali,że to nasz dzień i niech wygląda tak jak my tego chcemy, oni już mieli swoje wesela.
I cieszę się,że tak było.Wiem,że moja mama i ja mamy różne gusta, więc jakbym musiała robić to co ona chce i jak chce to pewnie zostawiłabym to wszystko i zabrała M do Las Vegas i tam wzięlibyśmy cichy ślub. :)
Trzymam kciuki za wszystkie panny młode, szczególnie takie, które mają niezbyt udane PT, nie dajcie się!!To jest Wasz dzień i przygotowania powinny cieszyć a nie złościć i sprawiać przykrość. Popieram cosole i jej radę :wpuszczać jednym uchem i wypuszczać drugim :) chociaż z drugiej strony domyślam się,że to nie takie proste...

sistermonn - Pią Sie 03, 2007 2:50 pm

dziewczyny! Ja Was bardzo przepraszam za to moje marudzenie i użalanie się na PT, ale dobiła mnie jej kolejna wizja. Ty razem mieliśmy do czynienia z tzw "listą gości". Kobita wymyśliła sobie, że nie będzie na weselu części rodziny od strony jej męża ( czyli ojca PM). Powodem są oczywiście rodzinne spory majątkowo - mieszkaniowo - ogólne. Nie wnikałam w to nigdy i nie będę. Stwierdziła, że skoro ona za to płaci to ONA nie będzie zapraszać "tamtej rodziny". Krew mnie zalała w 0,00000001 sekundy a ręce opadły mi do samej ziemi, albo jeszcze niżej. Jak tak można? Gdzie tu uwzględnienie w jej szaleńczym planie Nas, Naszych wizji, Naszej aprobaty dla tego co ona zaczyna wyprawiać????
Oczywiście PM stanowczo ( jeżeli po 12 h pracy można jeszcze wysilić się na stanowczość) zakwestionował jej wizję, ale chyba za bardzo się tym nie przejęła.
Co na to teściu przyszły ( TP)? On dowie się o tym ostatni. Jego zdania też nie bierze się pod uwagę.
I ja naprawde staram się wszystko i wszystkich rozumieć. Wiadomo, że jak się wydaje pieniądze, to trzeba wiedzieć na co i na kogo, ale jak można być tak..... (brak mi słów jakim), żeby postępowac w ten sposób.

I w tym przypadku raczej nie bede jednym uchem wpuszczac, a drugim wypuszczać, bo inaczej to ona jeszcze wybierze mi sukienkę, fryzjera, makijażystkę i nawet stringi na noc poślubną!!!!!

EJ-ET - Pią Sie 03, 2007 3:08 pm

Sistermonn wspolczuje jak nei wiem co! Tez bym się oburzyła na Twoim miejscu, takiego postępowania nie można przemilczeć. Musisz poważnie porozmawiać ze swoim narzeczonym, bo to głównie mimo wszystko ON powinien jej uświadomić egoizm (czy nawet podłość) w postępowaniu.
I mała sugestia...- mieszkajcie jak najdalej od PT...i teraz i przysżłości

sistermonn - Pią Sie 03, 2007 4:20 pm

Z tym mieszkaniem to już wiadomo od dawna. Obecnie mieszkamy jeszcze z rodzicami, ale czekamy na moją obronę i czas zacząć życie tylko we dwoje ( a potem we troje :) ).
PT ostatnio ma same wizje i plany. Apropos mieszkania także. Wymyśliła np. ze sprzeda mieszkanie w blokach kupi dom i zamieszkamy wszyscy razem <hahaha>. Pomysł został obalony odrazu, ale ta nie przestaje szukać. Może za dwa miesiące, jak przyjdzie czas na wyprowadzkę zrozumie.

PM oczywiscie co do listy gosci bedzie z nią rozmawiał. Generalnie wpadł na pomysł, że jeżeli ona nie chce "tamtej rodziny" na weselu, to on sam zapłaci za nich. Na tyle jeszcze nas stać.
Poza tym chyba trzeba z nią także porozmawiać ogólnie o jej zachowaniu, bo coraz bardziej staje sie ono niedopuszczalne :evil: i niszczy całą radość z najważniejszego dnia w zyciu.
Ew. zostaje granie w totolotka :) ile problemów by sie rozwiązało :]

gosc - Pią Sie 03, 2007 10:44 pm

sistermonn powiem tylko jedno- NIE DAJCIE SIę :!:
Najważniejsze to zachować ten dzień jako swój a nie teściowej, mamy, babci czy kogokolwiek innego. Ma być tak jak wy chcecie, nawet jeśli ktoś inny pomaga Wam finansowo.
Ja mam wŁaśnie taki ukŁad z moimi rodzicami i teściami. Pytamy ich o rady, prosimy o pomoc ale ZAWSZE ostatnie zdanie należy do nas.
Twój narzeczony musi porozmawiać ze swoją mamusią i ją przekonać żeby przestaŁa się wtrącać.

słonko - Sob Sie 04, 2007 9:58 pm

sistermonn napisał/a:
Słonko, to ja już nie wiem co gorsze...nadmierne zainteresowanie czy jego brak. Jedynym plusem jest to, ze sama możesz podejmować decyzje i organizować wesele wg. Waszego planu i marzeń.


Sistermonn, oczywiście, że narzucanie własnego zdania narzeczonym, przez kogokolwiek, jest bardzo nieuprzejme i wkurzające. Ja się bardzo cieszę ze swojej sytuacji, właśnie dlatego, że sama decyduję o wszystkim (no, informując oczywiście mojego K. i otrzymując jego aprobatę :wink: ). Moi rodzice są wspaniali i bardzo pomocni. Natomiast kompletny brak zainteresowania moich przyszłych teściów tym, jak będzie wyglądał ślub i wesele ich jedynego syna dziwi mnie i sprawia przykrość. To tyle gwoli wyjaśnienia.

sistermonn - Sob Sie 04, 2007 11:02 pm

słonko - nie trzeba wyjaśniać. To oczywiste, ze brak zainteresowania jest krzywdzące.
Widocznie we wszystkim trzeba zachować umiar i równowagę. W organizowaniu wesela dzieciom także:)

MałaMi1 - Nie Lis 04, 2007 12:31 pm

u nas jest tak, że rodzice przekazują nam wiekszość środków finansowych na wesele i na tym kończy się ich ingerowanie :-) tzn sami powiedzieli, że jest to nasze wesele i musimy sobie je zorganizować według własnych marzeń. Oczywiście co juz ustalimy (wybierzemy zespół, limuzyne itp) to ich informujemy o tym , pokazujemy zdjęcia itp. owszem słuchamy ich opinii na ten temat, bo w końcu są starsi i mogą nam coś doradzić, ale nie narzucają nam w żadnej kwestii swojego zdania.
asia84 - Nie Lis 04, 2007 1:00 pm

my też organizujemy wszystko sami i podejmujemy decyzje. podobnie jak olciap6 informujemy co wybraliśmy i pokazujemy :)
sistermonn - Sro Lis 07, 2007 9:53 am

Pamiętacie, jak ostatnio pisałam , ze PT we wszystko się wtrąca i ma swoje wizje? Przeszło jej... Popadła teraz w drugą skrajność, a mianowicie totalny brak zainteresowania naszym weselem, a to już tylko 11 miesięcy. Niby to dużo, ale wszyscy wiedzą jak czas szybko leci.
W połowie października mama do niej dzwoniła z życzeniami imieninowymi i rozmowa zeszła na temat spotkania, "aby wszystko ustalić". Do dnia dzisiejszego PT się nie odezwała, nie rozmawia z PM na ten temat. Totalnie nic. A nie wyobrażam sobie, aby pomoc finansowa spoczęła jedynie na barkach moich rodziców.

klarysa - Sob Lis 17, 2007 5:46 pm

nasi pomagaja nam duzo rzeczy zalatwic, woza wszedzie, podpowiadaja, finansuja czesciowo. ale my o wszytskim decydujemy!
aka - Pon Gru 03, 2007 9:32 pm

O wszystkim decydujemy my (ze względu na fakt, ze przebywamy zagranicą to nawet nie ma się kiedy i jak z rodzicami naradzać)
zabeczka - Nie Gru 09, 2007 1:32 pm
Temat postu: sami organizujemy slub
organizujemy i finansujemy swoj slub sami, lecz oczywista sprawa jest pytanie sie mamy o zdanie, ktoz pomoze mi lepiej jak nie ona? zreszta dla rodzicow to wielkie przezycie i czuliby sie urazeni, gdybym ich nieintegrowala do naszych przygotowan, wisimy na telefonie wieczorami, kraza pliki ze zdjeciami, i w ogole glowny temat to wlasnie slub :) jestem ostatnio monotematyczna :)
MałaMi1 - Nie Gru 09, 2007 1:42 pm

przepraszam ze odbiegne na minutke od tematu-zabeczko, kiedy Wy planujecie swoj slub? bo z suwaczka widze, ze rpawie za 4 lata, a Wy juz sie zajmujecie przygotowaniami tak na powaznie? :-? to jak juz rozmowy sa monotematyczne, to co będzie bliżej wesela ? ;-)

[ Dodano: Nie Gru 09, 2007 1:44 pm ]
weszlam na Twoj dzienniczek,a tak widnieje ze slub bierzecie 30 sierpnia 2008 to czemu zabeczko Twoj suwaczek pokazuje ze za 1360 dni powiecie sobie "tak" ?

zabeczka - Nie Gru 09, 2007 1:53 pm

kochana to zwykle przeoczenie, dobrze ze mi o tym powiedzialas, juz poprawiam, dziekuje
magdasid - Pon Gru 10, 2007 12:17 pm

Aaaaaaaaaa! Ratunku :( moja kochana Mamunia już ustaliła mi listę gości, i w ogóle strasznie ingeruje w moje działania, choć tak naprawdę to dopiero zaczynam załatwianie. To co będzie później? Powiedziałą mi,że skoro dokłada do tego wesela to chciałaby mieć wpływ na to,co robię :( smutno mi
MałaMi1 - Pon Gru 10, 2007 12:44 pm

to faktycznie przykre...u nas rodzice nam finansują całą imprezke, ale pwoiedzieli, ze nie wtrącają sie w przygotowania-mogą co najwyzej doradzić coś nam jesli bedziemy chcieli. I owszem korzystamy z ich rad-na szczescie oni nie pwychaja nam nic na sile :-) ufff ;)
magdasid - Pon Gru 10, 2007 12:55 pm

Ja oszaleję, jak tak dalej pójdzie. A w dodatku mój A. i moja Mamunia różnią się w wielu poglądach, więc coś czuję, że awantur nam nie zabraknie.
MałaMi1 - Pon Gru 10, 2007 1:04 pm

może grzecznie i na osobności porozmawiaj z mamą i powiedz jej co Ci się nie podoba, że Wy macie inne zdanie, że to bedzie Wasz dzien-a nie jej...
magdasid - Pon Gru 10, 2007 1:08 pm

No w jakiś sposób muszę to załatwić, i tyle. :-? i to zanim dojdzie do morderstwa, które niechybnie popełnię, jak oni zaczną się spierać :D
MałaMi1 - Pon Gru 10, 2007 1:40 pm

no-im szybciej tym lepiej :-) tzn im szybciej zalatwisz ta sprawe i wyjasnisz co trzeba tym lepiej :-) a nie im szybciej kogos zamordujesz :D
magdasid - Pon Gru 10, 2007 1:50 pm

i tak uważam,że morderstwo to najlepsze rozwiązanie :wink:
zabeczka - Pon Gru 10, 2007 8:49 pm

hmmm morderstwo powiadasz?
magdasid - Pon Gru 10, 2007 9:11 pm

tak, chociaż jednej z wyżej wymienionych osób. Zabiję Mamę ;) to zrobię takie wesele jak chcę. Zabiję mojego A. to nie będę musiała słuchać ich kłótni ;D
aka - Pon Gru 10, 2007 9:38 pm

magdasid napisał/a:
Zabiję Mamę ;) to zrobię takie wesele jak chcę. Zabiję mojego A. to nie będę musiała słuchać ich kłótni

Widzę świetne masz metody na rozwiązywanie problemów :]

Zauważ tylko, że slub bez Pana Młodego lub bez "sponsora" się nie odbędzie
:jezyk2:

magdasid - Pon Gru 10, 2007 9:42 pm

spoko spoko, jakoś dam radę :P
a tak poważnie to wiem,że między moją rodzicielką a moim skarbem będą straszne spięcia i tego najbardziej się obawiam. ech...........

Martysia - Czw Sty 03, 2008 7:22 pm

U nas na szczęście nie ma żadnych spięć z Rodzicami. Ewentualnie między mną a moim skarbem i wynika to ze stresu i z tego, że wszystko bym chciała na szybko, już, teraz. czasem wybucham po prostu płaczem, wydaje mi się, że nie zdążymy itd.:) ale Rodzice są spoko, my wszystko wybieramy i robimy jak chcemy, Rodzice wspomagają oczywiście finansowo. Jego to już w ogóle, są we Włoszech i przylecą dopiero na ślub, jak już wszystko będzie gotowe. Wspomagają tylko finansowo.

magdasid, dasz radę;)!

ava - Wto Mar 04, 2008 6:14 pm

U nas też nie powinno być źle, choć większą część kosztów pokryją nasi rodzice. Do tej pory mamy salę, kucharkę i dekoratorkę. O sali i dekoratorce zdecydowałam ja, ale w porozumieniu z rodzicami, no i oczywiście z moim S.- razem oglądaliśmy różne sale, rodzice byli też ze mną, gdy spotkałam się z dekoratorką. Jedyne co rodzice zadecydowali za mnie to zamówienie kucharki, która jest ich znajomą, mimo że ja chciałam chociaż rozejrzeć się za jakimiś innymi- ale jakoś szczególnie mnie to nie obeszło, w końcu to oni bedą jej płacić.
O dacie i godzinie ślubu zadecydowałam ja i S.
Obecnie jesteśmy w trakcie poszukiwania zespołu- nasi rodzice oglądają z nami płyty z różnymi zespołami, doradzają, ale decyzja należy do nas. Myślę, ze właśnie tak powinno być- obojetnie czy całą imprezę finansujemy sami czy robią to za nas rodzice, to jeśli wykazują oni chęć uczestniczenia w przygotowaniach, powinniśmy im to umożliwić- w końcu to wydarzenie jest dla nich prawie tak samo ważne jak dla nas. Oczywiście nie dajmy sobie wejść na głowę- niech doradzają, ale ostateczna decyzja powinna należeć do nas, bo to w koncu jest nasz dzień.

MalaJu - Nie Mar 09, 2008 2:06 pm

a u mnie spokój. Teściowie mieszkają daleko, więc nie mają wpływu na nasze decyzję, mój ojciec za granicą czyli j.w. a Mama to wspaniałe ciało doradcze więc pomaga, jak może. A jeśli chodzi o finanse, to wszystko sponsorujemy sobie sami ;) stąd, skromny budżet ale i dużo radości, bo "sami i po naszemu" :) :)
EwaM - Pon Mar 10, 2008 10:27 pm

Ja się bardzo cieszę z sugestii i pomocy rodziców, ale ostatnio stwierdziłam, że mogą się włączać, szukać różnych rzeczy itd, byle nie szykowali mi żadnych niespodzianek. Już wolę zrezygnować z zaskoczenia, ale mieć pewność, że nie odwalą mi niczego co by mi się nie podobało.
sistermonn - Wto Mar 18, 2008 10:21 am

moi rodzice wciąż nie ingerują w nasze przygotowania. Pytają od czasu do czasu czy coś ruszyło do przodu w przygotowaniach, jeżeli tak to opowiadamy co i jak i za ile. Podpytują czy nie potrzebujemy pomocy finansowej czy jakiejkolwiek z ich strony.
Natomiast PT jest niesamowita - na spotkaniu organizacyjnym ustaliła już jaka wódka ma być na stole (a koszty dzielone są po połowie), oczywiście musi być z górnej półki, żeby "rodzina nie obgadała", strzeliła mega focha, że jak to ja ide tylko z mamą i przyjaciółką wybierać sukienkę? a co z nią? potem jeszcze zaczęła ze mną oglądać wiązanki ślubne i znacząco wskazywać które jej sie podobają. Generalnie kobieta jest do odstrzału :poglowie:

jpuasz - Wto Kwi 08, 2008 2:50 pm

Hmmm no nie mogę powiedzieć, zeby rodzice jakos znacząco ingerowali w organizację. Byli informowani o wszystkim co związane z weselem, bo w koncy za to płacili. razem była wybierana sala, na orkiestre sie nie zgadzali, bo uważali że za droga więc oni ustalili jaką kwotę mogą dac a my dopłacilismy resztę i mimo, ze czasem próbowali cos nam narzucić, to ogólnie zawsze udało się znaleźć kompromis - albo oni nas przekonali do swoich racji albo my ich. A jak nikt nikogo nie mówgł przekonac to i tak stawało na naszym ;)
fewka - Pon Kwi 14, 2008 9:18 am

A u nas cisza...Rodzice sie w ogole nie wtrącają...Pytają tylko ile potrzebujemy na kolejne zaliczki...:) W niedzielne obiady opowiadamy im co wybraliśmy, na czym musimy sie skupić. Oni potakują i zawsze wszystko im sie podoba :)
Raczej spieramy sie z M o nasze czasami zupełnie rozbierzne wizje:) czasami mi sie wydaje ze w ogole sie nie interesują...Ale rozumiem że praca, budowa domu i wesele to za dużo na ich glowy...I szczerze nie chce im zawracać glowy tym co sami możemy zalatwic.
Czasami oczywiście potrzebujemy ich rady i wtedy czuja sie bardziej dowartosciowani, ze mogą nam pomóc i ze w ogole ich pytamy o zdanie...:) Wychodzą z założenia, że to nam ma sie wszystko podobać a nie im..

Agha - Pon Kwi 14, 2008 1:12 pm

Boże mój Boże :roll:
Teoretycznie wszystko robimy sami, ale cały czas jesteśmy kontrolowani. Naprawdę szanuję moją przyszła teściową, ale kiedy mam do wysłuchania po kilka zdań na każdy temat, nie ważne czy załatwiony czy do załatwienia.
Mój K powiedział wczoraj piękne zdanie: Próba wyperswadowania czegoś mojej mamie jest porównywalna z próbą zatrzymania pędzącego na Ciebie pociągu poprzez stanięcie na torach i powiedzenie stop.

Moja mama, dużo pomaga, ale też potrafi po fakcie coś dopowiedzieć, np po wydrukowaniu ponad połowy zaproszeń, stwierdziła, że papier jej się nie podoba.

Powiem tak, przygotowania do wesela, to najwspanialsze przeżycie, ale prawdziwą szkołą życia jest postawienie na swoim i przekonanie do tego kochanych mam.

Dobrze, że ojcowie się nie wtrącają ;-)

kwilk - Czw Sie 07, 2008 10:25 pm
Temat postu: Jak to jest u Nas...
Przykro mi jak słyszę, że rodzice (jednego lub drugiego) zbytnio ingerują w organizację ślubu.
U Nas jakoś tak naturalnie wyszło, że szukaniem zajmuję się ja, mój Kuba wstępnie wybiera potencjalnych (salę, kamerzystę, fotografa, orkiestrę) a potem ja z rodzicami - najczęściej z mamą oglądamy to na miejscu i podejmujemy decyzję.
Przyszli teściowie mieszkają daleko więc nie mam pretensji o to, że nie mieszają się w organizację a tylko chcą mieć informacje o postępach w przygotowaniach.
Więc generalnie decyzja należy do mnie i do mojego Kuby, ale bardzo poważnie liczę się ze zdaniem mojej mamy i taty.
?yczę Wam wszystkim jak najmniej problemów z organizacją ślubu. Szkoda tracić nerwy na nawet niewielkie spięcia o rzeczy, które mają nam wszystkim sprawiać radość.

izunia_82 - Pią Sie 08, 2008 12:28 am

U nas na samym początku pozostawili nam wolną rękę. Po około 3 miesiącach rodzice M chcieli wprowadzać swoje pomysły, ale szybko wybiliśmy im to z głowy. I od tamtej pory mamy spokój. :mrgreen:
Ola.P - Sro Wrz 03, 2008 10:53 pm

A u nas ,ze względu na to ze jesteśmy za granicą, rodzice będą mieli duży wkład w organizację.

Ja zamierzam oczywiście co jakiś czas przylatywać do Lodzi i nadzorować pracę. I właćzać sie tyle ile bede mogła.

Kociadło - Sro Wrz 03, 2008 11:26 pm

Moja mama ciągle tylko powtarza że to nasz slub i nasze wesel i my o wszytkim decydujemy, a tata chciał tylko dwóch rzeczy -mozliwoci ogladania sal z nami i wypowiedzenia sie co do nich oraz jeżeli bedzie taka możliwość oganizacji stołu wiejskiego.
Debussy - Wto Wrz 09, 2008 10:09 pm

My mamy pełną swobodę organizacyjną. Nikt z rodziców nie ingeruje.
Jednie co zrobiliśmy, to zabraliśmy nasze mamy na oglądanie sali. Pomyśleliśmy, że to jest taka rzecz, że powinny zobaczyć. Jechały w sumie zdziwione, że to już. A w jeszcze większym szoku się znalazły kiedy spojrzeliśmy na siebie i powiedzieliśmy "zamawiamy".
I to ich zdziwienie : już? teraz?
A resztę rzeczy to już zupełnie sami załatwialiśmy, oglądaliśmy.
Chociaż suknię też kupię z mamą :smile:

555 - Wto Wrz 09, 2008 10:25 pm

dla mnie sprawa jest prosta: jesli Rodzice placa, to maja prawo ingerowac, jesli placimy my, to tylko od nas zalezy, na jaka ingerencje im pozwolimy..
Ida i Maciej - Sro Wrz 10, 2008 11:43 am

U nas podobnie jak u Debussy. Rodzice nie ingeruja w nasze plany, jak znalezlismy sale to ich zawiezlismy zeby zobaczyli gdzie sie beda bawic:) ale chetnie pomagaja jak sie ich o cos poprosi. Mysle ze tak jest OK bo w sumei to nasze wesele i chcemy zeby bylo tak jak my sobie wymyslilismy ale rodzice sa super!

[ Dodano: Sro Wrz 10, 2008 10:46 am ]
Ola.P napisał/a:
A u nas ,ze względu na to ze jesteśmy za granicą, rodzice będą mieli duży wkład w organizację.

Ja zamierzam oczywiście co jakiś czas przylatywać do Lodzi i nadzorować pracę. I właćzać sie tyle ile bede mogła.


Ola.P. my tez jestesmy za granica co nie przeszkadza nam zalatwic wiekszosc spraw samemu:)

justinaa - Sro Paź 29, 2008 6:43 pm

teściowie praktycznie w ogóle nie ingerowali w nasze przygotowania, moja mama trochę bardziej, ale ostatecznie i wilk był syty i owca cała - moja mam zajęła się oprawą muzyczną ceremonii, więc chociaż to nam odeszło a ona była zadowolona, że mogła dorzucić swoje 5 groszy ;-)
Ambrozja - Pon Lis 17, 2008 6:31 pm

Moim przyszli teściowie też mają do nas różne pretensje od kiedy powiedzieliśmy, że się zaręczyliśmy i że ustaliliśmy datę.
Problem mieli z tym:
- dlaczego data 08.08.2009 a nie 09.09.2009 (nie przyjęli do wiadomości, że 09.09.2009 to środa i że wolimy sierpień),
- dlaczego jednym ze świadków nie będzie siostra mojego narzeczonego (nie utrzymuje z nią żadnych kontaktów, naszymi świadkami będą nasi przyjaciele),
- dlaczego wesele jednodniowe,
- dlaczego nie będzie orkiestry pod domem i kościołem,
- dlaczego koło nas mają siedzieć świadkowie, a nie oni (wyobrażacie to sobie????)
Na tą chwilę pamiętam tylko to:)
W żadnej kwestii się nie ugielismy:)

natomiast moja mama jest najkochańsza na świecie i robi wszystko, żeby było tak jak ja chcę;)

juta79 - Pon Lis 17, 2008 7:23 pm

Rodzice nie ingerowali a za to bardzo duzo pomogli, mama zalatwiala prawie wszystko i doradzala. Raz sie z nia zgadalam a raz nie i nie bylo rzadnego problemu.
A tesciowie hm.. nie ingerowali bo sie chyba zbytnio nie interesowali :lol:

MałaMi1 - Pon Lis 17, 2008 7:31 pm

Amborzja-współczuję.... ja bym chyba wariowała mając takich teściow :?
Ambrozja - Wto Lis 18, 2008 9:03 am

Olcia, wierz mi, że czasem jestem bliska zwariowania... W tej całej sytuacji na duchu podtrzymuje mnie to, że narzeczony zawsze trzyma mja stronę:) Nie damy się naciskom! :razz:
MałaMi1 - Wto Lis 18, 2008 10:50 am

to fajnie, ze przynajmniej narzeczony nie jest synkiem mamusi i ma swoje własne zdanie ;) ale glowa do gory-jestescie razem i to jest najwazniejsze,nie dajcie aby ktos Wam zaklocil ten szczegolny dzien....w koncu to Wasz Dzien...
alexaw - Pon Sty 12, 2009 11:35 am

Rodzice moi jak i rodzice M. wiedzieli że jesteśmy na tyle osobami niezależnymi i mającymi własne zdanie że nie wtrącali się praktycznie do niczego. Fakt faktem że M. sam finansował swoją stronę, ja w pewnym stopniu swoją też więc rodzice tym bardziej nie mogli nam niczego narzucić.
meam - Wto Sty 13, 2009 4:04 am

Nasi rodzice, chociaż finansują prawie całe wesele, zostawili nam wolną rękę. No, może poza tym, że mój tata nie zgodził się na ślub w lutym, bo nie ma literki ,,r", więc padło na marzec. Ale w sumie go rozumiem, bo sam brał ślub właśnie w lutym i chyba ma awersję do tego miesiąca :-)
EwaM - Wto Sty 13, 2009 8:30 am

Nam rodzice finansowali całe wesele. Generalnie prawie wszystko szykowałam ja z mamą, oczywiście w konsultacjach z bratem i tatą przede wszsytkim. Część spraw załatwiłam sama z Dominikiem. Rodzice nie ingerowali. Zostali poinformowani. Niestety (a może na szczęście) w czasie najbardziej nasilonych przygotowań Dominika nie było więc siłą rzeczy nie mógł się włączyć w prace i decyzje. Teściów starałam się na bieżąco informować o wszystkim. Słuchałam ich uwag, niektóre decyzje podejmowaliśmy wspólnie, ale oni nie wtrącali się za bardzo. Generalnie motorem działania byłam ja z mamą. Bardzo się kłóciłyśmy :( ale i tak wolałam to robić z mamą niż z kimkolwiek innym.
Kociadło - Nie Lut 15, 2009 10:49 am

moja PT coraz bardziej się pcha w nasze przygotowania - i chciałaby być przy wszystkim - chyba nawet przy wyborze mojej sukni i belizny - no po moim trupie - i do tego ma pretensje że decyzję o wyborze kościoła fotografa podjeliśmy sami, i mam wrażenie że traktuje nas jak niedorozwinięte dzieci co same wybrać nie umieją, i zawsze musi być ktoś z nimi przy wyborze :evil:
mój tata ciągle obrażony :(
tylko moja mam i Pteść zachowują się normalnie i wyciszają pozostała dwójkę

caixa - Nie Lut 15, 2009 8:57 pm

U nas jesteśmy tylko my i moja mama do dyskusji... Tatusiowie się nie wtrącają... generalnie ostatnio sprawy wyglądają w ten sposób, że ja chcę na wszystkim oszczędzać (bo akurat się nadarzają okazje) a moja mama na odwrót ;P
Ale tak na serio to uczę się każdego dnia wsłuchiwać sie w argumenty różnych stron i nie wybuchać od razu jak któryś z nich mi nei leży (a przyznam, ze to dość trudne z moim charakterkiem :D )

Tissaia - Wto Lut 17, 2009 12:45 am

caixa napisał/a:
U nas jesteśmy tylko my i moja mama do dyskusji... Tatusiowie się nie wtrącają... generalnie ostatnio sprawy wyglądają w ten sposób, że ja chcę na wszystkim oszczędzać (bo akurat się nadarzają okazje) a moja mama na odwrót ;P


Mam to samo... na początku planowania ślubnego mnie pouczała, że mam być rozsądna i nie szaleć z pieniędzmi (dotyczyło to zwłaszcza listy gości, konkretnie ograniczenia moich znajomych :P), a teraz marudzi, że zaproszenia są za małe i jeszcze ktoś pomyśli, że żałujemy pieniędzy! Zagryzam zęby i staram się nie dać prowokować, ale bywa ciężko :/

Malwina_łódź - Wto Lut 17, 2009 8:07 am

Kociadło nie wiem jak u was jest z podziałem kosztów, ale jeśli teściowa też daje pieniądze, to ma prawo czuć się urażona, że decyzje podejmujecie sami. My wybieraliśmy sobie wszystko sami, ale ze względu na to, że rodzice dają pieniążki - przed podjęciem decyzji pytaliśmy o zdanie zarówno jednych jak i drugich.
Kociadło - Wto Lut 17, 2009 10:24 am

Malwina - ale moja mama tez daje i się nie pcha z nosem we wszystko, pyta sie tylko od czasu do czasu ja tam idą przygotowania, czy może w czymś pomóc, mówi że np dowiedziała się tego i tego i czy jestem zainteresowana a nie foczy się ze nie byłą przy jakimś wyborze bo choć oni dają część pieniędzy to i tak wychodzi z założenia że to nasz ślub i wie że jesteśmy rozsądni i że nie przekroczymy pewnych granic
rajeczka - Wto Lut 17, 2009 2:16 pm

ja sie licze ze zdaniem swoich rodzicow..wkoncu to oni sponsoruja wesele i daja wieksza ilosc pieniedzy..moje zarobione pieniazki tez leza.. ;) wiec akurat z nich moglam zamowic sobie taka suknie jaka chcialam i miec wesele w takiej sali jaka sobie wymarzylam ..rodzice L jak na razie tylko wyrazaja opinie i nic wiecej .wiec ze wzgledu na nich tez z niektorych moich pomyslow musze zrezygnowac
Agguniaa - Wto Lut 17, 2009 3:51 pm

My liczymy się ze zdaniem moich rodziców, jako że oni ponoszą koszty związane z weselem od mojej strony.... moi PT trzymają się z daleka od spraw ślubno-weselnych...gdyż nie dokładają się do jego organizacji... tylko moja PT-a :roll: zabrała głos w sprawie sukni, że mam sobie wypożyczyć, a mój P. ma sobie garnitur kupić za 200 zł, nawet za 150 są..więc taki będzie wystarczają :zly: cy :evil: eh eh eh
Malwina_łódź - Sro Lut 18, 2009 8:16 pm

Nie mówię o tym, że mają być przy podpisywaniu umowy, ale uważam, że swoje zdanie przed zapadnięciem klamki powinni móc wyrazić. Nie jestem zwolenniczką stawiania rodziców przed faktem dokonanym. Ok mój ślub (ja wyszukuję, proponuję, dowiaduję się), ale płacą rodzice (i dopiero jak oni wyrażą zgodę to załatwiam dalej). Ot takie moje zdanie ;)
Rycerz_Błędny - Wto Lut 24, 2009 7:19 pm

U nas rodzice nie ingerują w organizacje, jednakze oni placa za większosć wesela wiec staramy sie brac pod uwagę ich zdanie :)
Karolka_23 - Czw Cze 18, 2009 10:14 am

U nas rodzice nie ingerują w organizację ślubu i wesela, sami o wszystkim decydujemy bo sami to wesele sobie wyprawiamy, choć rodzice zaoferowali swoją pomoc.
Większość spraw załatwiam sama, po uprzedniej konsultacji za swoim narzeczonym.
Czasami nawet śmiejemy się razem, że mój P.M. nie wie (wie, ale nie przywiązuje do tego zbytnio uwagi) jakim samochodem do ślubu jedziemy :) :) :)

fretka - Pon Gru 21, 2009 10:51 am

W moim przypadku było tak że gdy przyszedł temat ślubu to mama wraz z teściową nie mówiły nic,pozniej gdy było coraz mniej czasu to zaczęły szukać firmy organizującej wesela.Na początku sie to nam nie podobało ale mama(moja) znalazła blisko kościoła hotel mazurkas,jest to Ożarów. Pojechaliśmy,obejrzeliśmy i przyznaliśmy mamusi racje:)slub było bombowy,organizacyjnie bez zarzutu. Teraz dziekuję mamie że się wtąciła w wesele:)
agulka1989 - Pon Gru 21, 2009 11:10 am


niesia2708 - Pon Gru 21, 2009 6:12 pm


szaraczarownica - Pon Gru 21, 2009 6:17 pm

Moja mama się interesowała ślubem i proponowała niektóre rozwiązania, ale zazwyczaj jej poglądy były zgodne z moimi. Za to teściowie udawali, że się nie interesują, ale potem podstępnie próbowali narzucić swoje zdanie w niektórych kwestiach. Ale starałam się ich unikać, więc nawet nie zdenerwowałam się za bardzo.
Najlepszy był mój tata, który chyba do dnia ślubu nie mógł uwierzyć, że jego ukochana, jedyna córeczka wychodzi za mąż :lol:

Hatifnatka - Pon Gru 21, 2009 8:24 pm


Aga1986 - Nie Sty 17, 2010 11:30 pm

U nas rodzice są obecni w przygotowaniach, pomagaja nam w wyborach jeśli pytamy ich o radę, czasami sami od siebie chcą coś zaoferować, ale nie są nachalni w tej pomocy i nie narzucają nam swojego zdanie, myślę, że lepiej nie mogłam sobie tego wyobrazić, nawet teściowie są w porządku a wręcz starają się trzymać z boku, żebyśmy źle nie odebrali ich zbytniej ingerencji w ten dzień. Jesteśmy zadowoleni, bo wygodniej nam kiedy sami możemy o wszystkim decydować i nikt nam niczego nie narzuca. Z resztą my sami płacimy za wszystko, jeśli rodzice nam pomogą finansowo to w niewielkim stopniu.
Misiak87 - Nie Sty 17, 2010 11:40 pm


Aga1986 - Nie Sty 17, 2010 11:50 pm

widzisz Misiaku... Wielkie umysły myślą podobnie 8) :D :wink:
ola88 - Pon Sty 18, 2010 12:15 am

u nas co do przygotowań, to sala została taką jaką oni chcieli ( znaczy moi rodzice, chociaż to tradycja rodzinna została, więc i nawet jej zmieniać nie chciałam), zespół to każdy chciał ten ( z moim tatą gramy w orkiestrze, to tam dużo jest znajomych, co można co do zespołu się dowiedzieć), kucharka, to moi rodzice zamawiali ( ja tam wolałam się zdać na ich zdanie) i to chyba na tyle :) no i jeszcze wódka pewnie będzie dyskusja jaką :) ale to jeszcze się okaże :) pewnie teście będą sobie próbować ;) co by była dobra ;)
squirrel - Pon Lut 22, 2010 1:17 pm

W naszym przypadku rodzice nie ingeruja w przygotowania. Sami za wszystko placimy (nasza decyzja), wiec wszystko zalezy od nas :) Korzystam tylko z bardzo dobrych rad mojej mamy, w ktorej mam wsparcie nawet przy najbardziej zwariowanych pomyslach :]
M4rcysi4 - Sro Mar 31, 2010 7:05 pm


Ambrozja - Sro Mar 31, 2010 8:07 pm


agulka1989 - Sro Mar 31, 2010 8:18 pm


kasia_m85 - Sro Mar 31, 2010 8:20 pm

Muszę podejrzeć:)A żeby było w temacie- moi nie ingerują,pomagają,podpowiadają,radzą ale ostatecznie każda decyzja należy do nas...
Elwirka1 - Sro Mar 31, 2010 8:53 pm

Moi się w ogóle nie angażują a przyszli teściowie chętnie nam doradzają i cieszą się razem z nami z kolejnych załatwionych spraw:)
ava - Sro Mar 31, 2010 9:28 pm


paulinkaaMU - Sro Mar 31, 2010 10:14 pm

U nas póki co (zamówiona tylko sala, reszta w fazie poszukiwań), rodzice są bardzo subtelni - jedni i drudzy nic nam nie narzucają, ale jeśli ich pytamy o zdanie, mówią, co uważają. W przypadku sali akurat Casa de fiori była naszym faworytem,ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy podjęli decyzję bez rodziców - pojechaliśmy w szóstkę, a że wszyscy byli "za", to umowa podpisana :)
kryszka - Czw Kwi 01, 2010 10:25 am


agulka1989 - Czw Kwi 01, 2010 10:37 am


kakonka - Czw Kwi 01, 2010 10:47 am

squirrel napisał/a:
W naszym przypadku rodzice nie ingeruja w przygotowania. Sami za wszystko placimy (nasza decyzja), wiec wszystko zalezy od nas :)


my za prawie wszystko sami płacimy- rodzice kupują nam stroje i wódkę... no i z tym był problem- został nam narzucony Pan Tadeusz ;/

katrina - Czw Kwi 01, 2010 8:28 pm

u nas jest też tak jak pisze paulinkaaMU
nic nam nie narzucają ale jest im miło jak się o coś dopytujemy i konsultujemy

Weira - Czw Kwi 01, 2010 9:35 pm

Moi rodzice jako sami nie ingerują, chyba że pytam ich o zdanie, natomiast rodzice Przemka w ogóle nie pytają co i jak, czasem tylko przyszły teść.
Kuwetka - Wto Kwi 06, 2010 12:13 pm

Czytając kolejne wpisy coraz bardziej doceniam moich rodziców którzy ograniczyli się tylko do delikatnych sugestii dotyczących ślubu i wesela, za każdym razem zaznaczając że decyzja należy do nas i tylko do nas.
Trzeba jednak pamiętać że będzie rodzicom bardzo miło jeśli poprosimy ich o opinie dotyczące naszych wyborów - niech też czują że mają wpływ na organizacje uroczystości :)

M4rcysi4 - Wto Kwi 06, 2010 2:20 pm


Agata1234 - Sro Kwi 07, 2010 3:10 pm

U nas chociaż decyzje podejmujemy sami to pytamy o radę zarówno jednych jak i drugich. U nas różwnież rodzice sponsorują całość. I tu już jest ich ingerencja, bo początkowy zamysł bym taki że sami chcieliśmy zorganizować wszystko i zrobić wesela na o wiele mniej ludzi (tyle na ile nas stać). Moi rodzice powiedzieli, że skoro mamy budowac dom to pieniądze, które wydalibyśmy na ślub lepiej je przeznaczymy włąśnie na budowe. Rodzice K. uznali, ze też się dorzucą bo chcą zaprosić więcej osób niż my bylibyśmy w stanie.
Stokrotka812 - Czw Kwi 08, 2010 10:58 pm

Kurcze ja bym trochę nawet chciała, żeby się powtrącali. Odnoszę wrażenie, że rodziców w ogóle nic nie interesuje... o nic nie pytają,albo pytają o ogóły :(
A moja mama to już tylko marudzi - nic jej się nie podoba. :(
W sumie to najwięcej zainteresowania wykazuje babcia, o wszystko się pyta i każe sobie opowiadać ze szczegółami :smile: a i nawet zaczęła dietę stosować, żeby ładnie wyglądać :smile: Babcia jest super :D

aneta0901987 - Pią Kwi 09, 2010 10:07 am

Nam bardzo pomagają mamy,moja pojechała załatwić kucharki,a jego sama załatwiła kamerzyste i zespół.Jedynie co sale my załatwialiśmy:)Pomoc rodziców w organizacji wesela jest bardzo potrzebna:)
Stokrotka812 - Pią Kwi 09, 2010 4:39 pm

Nam rodzice wszystko finansują i dają na zaliczki, ale w nic się nie wtrącają. Może jak wesele będzie bliżej to będą bardziej przeżywać...
Marchewunia - Sob Kwi 10, 2010 5:49 pm

U nas jak najbardziej decyzyjni są rodzice. Uważam, że mają doświadczenie (jedna córka wydana za mąż :P ) i więcej obiektywizmu.
Nie zawsze mi się to podoba ale szanuję ich decyzje :)

madziaiwlodek - Nie Kwi 18, 2010 1:36 pm

:o oczywiście, że tak oni finansowali nasz slub i decydowali co i jak a my decydowaliśmy co do gości i naszych ubrań i tak powinno być
Tien - Wto Sie 10, 2010 11:48 am

Ja opiszę sytuację jak to wygląda u nas z przygotowaniami do ślubu.

Całą imprezę finansujemy z własnych pieniędzy, i generalnie ani moi rodzice ani przyszli teściowie nie ingerowali w przygotowania.

Mojej matce nie podobalo sie to, że na weselu będzie DJ a nie orkiestra i próbowała nam to zmienić, bo jak to argumentowała niegdy nie była na takim weselu i nie wie jak to będzie. (pozostaliśmy przy DJ)

Salę wybraliśmy sami tak samo jak kamerzystę, fotografa i kościół.

Wszystko było ok do momentu wybierania listy gości.

Wstępna lista miała ok 120 osób ale rodzice zobaczyli liste i jeszcze doszło kilka osób (ok mogę się zgodzić). Tak chcieliśmy aby na weselu było 110/120 osób żeby na sali nię było za ciasno. Od pewnego momentu zaczęły się schody. Mama zaczęła wymyślać coraz to nowe osoby ponieważ jak to argumentuje
- wypada zaprosić
- bo wesele to nie jest dla młodych tylko dla rodziców też
- oni sie blisko trzymają
- bo ktoś odmówił więc trzeba doprosić
- bo u nas na salę wejdzie a u siostry nie
- bo siostrze odmówili to wy ich zaproście
i wiele innych najprzeróżniejszych argumentów. W pewnym momencie lista urosła do rozmiarów 155 osób. Wczoraj powiedziałem dość. I powiedziałem ani jednej osoby więcej i zaczęła się wielka awantura. Tym razem matka już zaczęła nawet na ojca gadać, że z jego rodziny to nazapraszaliśmy a z jej to nie (co jest kompletnym kłamstwem). nie docierają do mojej matki argumenty że na salę nie wejdzie więcej niz 130 osób itd. i że po prostu nas już nie stać na większe wesele. Generalnie mam juz ochotę odwołac to całe wesele i wziąć sam ślub po czym iść w gronie znajomych gdzies na jakieś piwko i mieć święty spokój. Nie wiem czy dobrze zrobiłem mówiąc dość tego, ale matka mi powiedziała, że dla niej to potwarz żeby ona się musiala prosić aby kogos zaprosic na nasze wesele.

Generalnie ja i moja przyszła żonka :) uważamy że ślub i wesele są tylko i wyłącznie naszym świętem. Rodzice już swoje przeżyli więc niech dadzą nam sie cieszyć tym dniem.

pozdrawiam
Tien

elka85 - Wto Sie 10, 2010 2:27 pm

U nas to głównie rodzice finansowali wesele, więc siłą rzeczy brali udział w podejmowniu wszystkich istotniejszych decyzji. Zawsze udawało nam się dojść do porozumienia a ich pomoc, zwłaszcza przed samym weselem, okazała się bezcenna:)
owca8712 - Wto Sie 10, 2010 2:48 pm

Tien rozumiem Cię doskonale, u nas jest identyczna sytuacja z tym,że to nie moja mama zaprasza wszystkich co popadnie tylko PT, czyli identycznie jak u Ciebie mama Pana młodego:) Dostaje białej gorączki jak słyszę argument pt:"bo my u nich byliśmy to trzeba ich zaprosić" na to mój P odpowiada:"Dobrze mamo Wy tak,ale my nie i nie mamy zamiaru ich zapraszać" i wtedy jest płacz,lament i wielka awantura.

Nie wiem już jak mam jej przetłumaczyć,jeśli mi się to nie uda,to będę musiała zrezygnować z kogoś od Swojej strony, tylko,że ona zrobiła listę na 87 osób a ja 35, reszta to znajomi. Wolała bym się bawić wśród przyjaciół,a nie ciotek,które usiądą i będą tylko komentowały co im się nie podoba. To jest chyba jedyny problem jeśli chodzi o wszystkie wybory.

W przypadku całej pozostałej organizacji to zawsze pytamy się jednych jak i drugich rodziców czy im się podoba to co wybieramy.

ciechu - Wto Sie 10, 2010 4:15 pm

Ja zamiast slowa "ingeruja", uzylbym "pomagaja". Moj brat jak sie zenil to czasami pytal rodzicow, co mysla o tym lub o tamtym, jakiej muzyki sie spodziewaja, takie ogole rozeznanie i rozpoznanie :P

Bo oczywiscie mozna samolubnie ustawic wszystko pod siebie, ale wtedy tylko Para Mloda bedzie sie bawic, wiec awarto przynajmniej wysluchac tego co maja do powiedzenia goscie :P

haohao - Pon Sie 16, 2010 11:51 am

u mnie nadal trwa radosna ingerencja
od sukienki, kwiatków, zaproszeń, obrączek! nie wspomnę już o kluczowych sprawach
idzie oszaleć
wiem że trzeba się liczyć też ze zdaniem rodziców
ale moim zdaniem to musi isć w dwie strony
oni muszą się też liczyć z naszym
ja poszłam na kompromis już w wielu sprawach..oni nigdy.. :/ zazdroszczę wam jeśli wasi rodzicie wam pomagają a nie rozkazują ..a tak właśnie jest u mnie

Tien - Nie Sie 22, 2010 3:32 pm

u mnie już spokój ;] do slubu pare dni. Jak twardo powiedzialem dośc, w koncu przestali ingerowac. teraz zostaly tylko ostatnie szczegoly ;]
.mari. - Sro Sie 25, 2010 9:35 am

U nas mówią swoje zdanie, ale nam pozostawiają ostateczna decyzję. Teściowie sa zaangażowani siłą rzeczy, bo to na nich spoczywają formalności w Łodzi, jako że my mieszkamy w Zielonej Górze. Moja mama mnie popiera cokolwiek nie zdecyduje - chce kameralnie, prosze bardzo, będzie duże wesele - dobrze dorzucę się. Gorzej z moim ojcem, któy raczej mi pieniedzy nie da :/ Jedyny moment kiedy sie wtrącili moi teście to była własnie wielkosć wesela, poparli od pierwszego momentu mojego narzeczonego, że ma byc duze i tyle, bo przecież nie mogą kogos nie zaprosic. Koniec końców moich gości będzie 30-40, jego 70 lub więcej
M4rcysi4 - Sro Sie 25, 2010 11:09 pm

hehe wyjaśnilo sie (oczywiście już dosyć dawno ,ale nie pisałam ;) ) :twisted: Wesele będzie bez poprawin. Wałkowałam ,wałkowałam, przyzwyczajałam ich do tej myśli ,aż w końcu zeszłam do salony gdy rodzice siedzieli i pytam "to jak robimy bez poprawin?" rodzice już mnie mieli chyba dość i tylko sie popatrzyli na siebie uśmiechnęli i bez przekonania zaczęli kiwać ,że nie wiedzą, ale jakby byli bardziej przychylni. No to nastepnego dnia wsiadłam w samochod i zmieniłam umowę :D . Poza tym spięciem wszystko załątwiamy sami (a włąściwie ja sama :-/ P. się baaaardzo mało angażuje), jednak pytamy ich o opinię .
Obrączki- pytamy o zdanie ,ale kupujemy te co się nam podobają,
Kapela- sprawdzona nam obojgu bardzo sie podobała i moi rodzice też słyszeli więc nie było mowy o problemach,
Fotograf-sami ,bo oni sie nie znają ;P ,
Kościół- wbrew mojej mamie-bardzo chciala w mojej parafii ,ale kosciol sie dopiero buduje i to zimny klocek bez niczego w środku, w ogole sobie tego nie wyobrazalam więc poszlismy zarezerwowac termin i godz w kosciele P.,
Kamerzysta- umowa nie podpisana ,ale wstepnie wybralismy sami, bo oczywiscie sie nie znaja :D
Wódka-jedynie w tej sprawie nam serio pomogli, bo my przecież w życiu jeszcze mało wypiliśmy :D i będzie ..... stock ;)

Taże nie ma tego złego. Będzie co wspominac ;P

asinek - Czw Paź 21, 2010 8:01 pm

My na szczęście mamy pełną swobodę działania.

Tak powinno być, przecież to impreza pary młodej, a nie rodziców :)


mimeczka - Czw Paź 21, 2010 8:48 pm

My teoretycznie decyzje podejmujemy sami, przynajmniej takie były zapewnienia rodziców na samym początku. W praniu wyszło, iż moja mamusia " z tego nie może zrezygnować" albo "jak tego nie będzie to może jej też nie będzie" i inne tego typu cudowne szantaże emocjonalne. Moi przyszli teściowie generalnie się nie wtrącają, ale chyba dlatego, że po prostu zgadzają się z naszymi wyborami. Jedyne veto jakie postawili i to o dziwo mega stanowcze na tyle na ile ich znam, dotyczyło kamerzysty. My nie chcieliśmy a oni stwierdzili, że musi być i już.
asinek napisał/a:
przecież to impreza pary młodej, a nie rodziców

Jasne, że tak, ale jeśli, tak jak w naszym przypadku, to rodzice płacą to nie zawsze można przeforsować swoje zdanie.

PaulinaS - Czw Paź 21, 2010 9:13 pm

squirrel napisał/a:
W naszym przypadku rodzice nie ingeruja w przygotowania. Sami za wszystko placimy (nasza decyzja), wiec wszystko zalezy od nas :)


Tak samo jest u nas. Jeśli spytamy to chętnie nam doradzą, ale sami nie ingerują...

Ewa_Ewi - Sro Cze 13, 2012 3:36 pm

Tien napisał/a:
bo wesele to nie jest dla młodych tylko dla rodziców też
absolutnie się z tym nie zgadzam!
Tien napisał/a:
uważamy że ślub i wesele są tylko i wyłącznie naszym świętem. Rodzice już swoje przeżyli więc niech dadzą nam sie cieszyć tym dniem.
z tym zgadzam sie w 100% :) i daj mi Boze pamietac o tym jak w przyszłosci moje wlasne dzieci zdecydują się na slub i wesele ;) Ale nie ukrywajmy - w zyciu niestety często pokutuje zasada "kto płaci, ten rządzi..." brrrrr... Jesli Młodzi sami finansują sobie wesele to mają wieksze pole manewru i inna silę do odpierania prob ingerencji ze strony rodziców i teściów, a jak nie to argumenty finansowe mają tutaj niestety dużą moc sprawczą... Czasami po prostu wypada się radzić, nawet jesli rodzicie nie narzucają za bardzo swojego zdania.
olivka_ja - Sro Sie 15, 2012 8:26 pm

u nas prawie za wszystko płacili rodzice- ale na szczęście nie było aż tak źle, dawali nam prawo do dokonywania wyborów :padam:
poza tym sami uważaliśmy, że nie powinniśmy ich wykluczać z przygotować, a zwłaszcza jeśli chodziło o dodatkowe koszty, które mieliby w związku z tym ponieść
a do części rzeczy (np kwiatów) w ogóle się nie wtrącali :)

Rusałka_Maja - Nie Sie 19, 2012 8:42 pm

olivka_ja napisał/a:
u nas prawie za wszystko płacili rodzice- ale na szczęście nie było aż tak źle, dawali nam prawo do dokonywania wyborów :padam:


U nas częściowo płacimy sami, częściowo pomagają rodzice, ale nie wyobrażam sobie, żeby to dawało im prawo do decydowania za nas w jakiejkolwiek sprawie.. prędzej bym podziękowała i zrobiła skromniejsze wesele :roll:

Magda1312 - Pon Wrz 03, 2012 2:48 pm

Na razie o tym, że wesele już ma wstępny termin (czerwiec 2014, bez konkretnej daty), wie tylko moja mama. Rodzice J. o zaręczynach wiedzą, ale o tym, że plany już jakiekolwiek są, dowiedzą się w tym tygodniu. Moja mama trochę ingerowała przy liście gości, tzn ja zrobiłam swoją, ona swoją i wybrałyśmy z tego wspólnie jakiś środek. Moja kochana rodzicielka sama stwierdza, że jest wścibska (ja tak nie twierdzę!), i że przy wyborach to ona będzie musiała być, ale znam ją na tyle, że wiem, że będzie pomagała wybrać, ale ostateczna decyzja będzie należała do nas młodych. Zaczęło się od jej stwierdzenia, że w ogóle wesela mamy nie robić, tylko obiad dla rodziców, bo nie ma pieniędzy, ale jak się uparłam na wesele, to zaraz było "ale jak to samo wesele? Bez poprawin? Tak się nie da! Jak wesele to muszą być poprawiny!" - i tak zrobimy bez poprawin;) ewentualnie poprawiny w domu:) Podesłała mi zdjęcie ślicznej sukni ślubnej - i tutaj nawet nie szukam innej wstępnej wizji. Na pewno trochę się ta suknia detalami zmieni, ale wstępnie jest już wybrana. W sumie cieszę się, że będzie nam pomagać, bo bardzo liczę się z jej zdaniem, ma dobry gust i myśli o wielu rzeczach - o których ja mogę nie pomyśleć będąc jednocześnie zajęta pisaniem pracy mgr :P Ale mam szczerą nadzieję, że teściowa nie będzie się za bardzo wtrącać...
justine81 - Pon Wrz 03, 2012 3:46 pm

U nas rodzice nie ingerowali w przygotowania wcale, oczywiście byli gotowi pomóc jeśli byśmy ich o to poprosili ale za bardzo nie prosiliśmy :P
Za wszystko płaciliśmy sami ale wydaje mi się, że nawet gdyby rodzice nam pomagali finansowo to nie wtrącaliby się za bardzo, no może trochę teściowa :smile:

patrycjaa_1988 - Pon Wrz 03, 2012 5:03 pm

Nas rodzice pokrywają 3/4 kosztów wesela, mimo to nie wtrącają się wcale. Jedynie w co ingerowali to w listę gości, ale też bez stawiania sprawy na ostrzu noża. Moja mama wychodzi sama z inicjatywa, ale zawsze się konsultuje. Teściowa nie chce się wtrącać w nic, nawet poproszona o porade wymiguje się jak może. :roll:
kiedy chcieliśmy kupić garnitur ślubny, to powiedziała, ze nie jedzie, jej jest wszystko jedno w czym on pójdzie do ślubu :evil: jak widać, żadna skrajność nie jest dobra. :!:

grejpfrut - Czw Wrz 06, 2012 1:53 pm

patrycjaa_1988, to rzeczywiście niezbyt miło... Człowiekowi może się zrobić naprawdę przykro przez taką olewającą postawę (do tego najbliższej osoby!). U nas na razie zainteresowania brak, chociaż Mama narzeczonego roztacza różne wizje, rzuca propozycjami, których na pewno miło jest posłuchać :) Zobaczymy co będzie dalej, ale liczę na owocną wspolpracę ;p
Ewa_Ewi - Wto Wrz 11, 2012 7:21 pm

z dwojga zlego uwazam, ze lepsze takie "olewanie" niz nadmierna gorliwość...
agacionek - Wto Wrz 11, 2012 9:42 pm

Cytat:
z dwojga zlego uwazam, ze lepsze takie "olewanie" niz nadmierna gorliwość...

Dokładnie, u nas trochę przyszły teściu chciał rządzić, ale zawsze był gaszony, więc udało nam się wszystko załatwić tak jak chcieliśmy :)

PaulinaPS - Sro Wrz 12, 2012 1:22 pm

u mnie za większość płaca rodzice i doradzają rzucają pomysły na pewne kwestie zdajemy sie na nich ale wszystko jest z nami konsultowane ale T ma zapedy do rzadzenia np. zamowila bez naszej wiedzy kamerzyste ale to walka z wiatrakami, nie pomaga groźba prośba nic, jak juz jest bardzo groźnie ryczy i sie focha a ja na sama mysl o niej mam dreszcze. Na zaręczynach też dała popis, jak nie chodzi o jej syna to jest super babka jak chodzi o lubego to zamienia sie z taka T jak z kawałów :/
emiiskaa - Czw Wrz 04, 2014 10:44 pm

a ja juz wymiekam i mam dosyc..
Iru - Pią Wrz 05, 2014 9:30 am

U mnie rodzice N finansują prawie wszystko. W sumie z mamą N razem uzgadniamy większość - wymieniamy się naszymi wizjami, która jak to widzi ale ostateczna decyzja zostawiona jest dla mnie :)
Catylyn89 - Pią Wrz 05, 2014 11:12 am

Moi rodzice walczyli dość długo, o każde słowo i ingerencję w wesele... W końcu odpuścili i nawet byli zadowoleni z tego, że nic nie muszą robić, za niczym jeździć... Dopiero pod koniec nam pomogli, czyli przez ostatnie dwa tygodnie przed ślubem. Natomiast rodzice J. głównie walczyli z jakimiś pierdółkami, typu: "Źle wypisane zaproszenie, bo z dziećmi, a oni mają tylko jedno dziecko", czy przy rozsadzaniu gości. Nasi rodzice finansowali wesele, ale dali nam wolną rękę (w jednym przypadku, po dużej walce :P ) w jego organizacji :)
emiiskaa - Pią Wrz 05, 2014 11:22 am

ja na razie słyszę, że wszystkie nasze pomysły są złe.
tzn co do sali to wiedzieli, a jeśli chodzi o zespół, fotografa i kamerzystę - nie wtrącali się, bo się nie znają.
Ale "nie będą znosić naszych wymysłów" typu: winietki, zaproszenia, czy tez tego że nie chcemy poprawin. ba, oni są skłonni sami sobie wyprawić te poprawiny i nas zmusić do nich, szkoda tylko, że nas i tak nie będzie.
aj, mam dosyć.

kapatka - Pią Wrz 05, 2014 12:46 pm

To ja chyba jestem w całkiem niezłej sytuacji. Rodzice nam pomagają, ale głównie finansowo. Oczywiście mają głos w wielu kwestiach, ale jednak decyzje należą przede wszystkim do mnie i MPM. Fotografa, kamerzystę i zespół wybraliśmy zupełnie sami, nikt nam się do tego nie wtrącał. Salę co prawda po konsultacji z rodzicami (byli też z nami oglądać niektóre), ale wybór był jednogłośny. Kucharkę też wyhaczyliśmy my przy okazji objazdu po okolicznych OSP, ale decyzję podjęliśmy wspólnie z rodzicami (chociaż tu to właściwie oni decydowali, bo oni będą płacić, ale my też od razu byliśmy za tym, żeby nie szukać dalej). Reasumując u nas wygląda to raczej tak, że ja z MPM szukamy i załatwiamy, a rodzice zajmują się kwestiami finansowymi. Oczywiście tam, gdzie było tak umówione, bo część kosztów ponosimy sami. Aż się chyba zacznę martwić, bo póki co wszystko układa się tak dobrze, że gdybym była pesymistką to bym już dawno stwierdziła, że coś się w końcu musi posypać :wink:
kaledonia - Pią Paź 31, 2014 10:51 am

Teściowie się w ogóle nie interesowali (i nie dołożyli ani zł),a rodzice moi tylko zasugerowali salę weselną (bo sprawdzona) i tyle.
Z początku oczywiście zdziwienie,że bez zespołu i poprawin, ale nikogo nie musieliśmy przekonywać, bo to Nasze wesele było. :razz:

herbatnik - Pią Paź 31, 2014 11:46 am

Moi rodzice i przyszli teściowie finansują nasze wesele, ale to my zajmujemy się organizacją-wyszukaliśmy salę, zespół, fotografa itd. i mamy w tym wolną rękę, póki co wszystko im się podoba. Wszystko konsultujemy ze sobą i podejmujemy decyzję wspólnie, co mnie bardzo cieszy. Nie mamy podejścia takiego, że skoro oni płacą, to niech załatwiają, wręcz przeciwnie-chcemy mieć maksymalny wpływ na wszystko, co będzie się działo w tym ważnym dla nas dniu i odciążyć ich od wielu spraw, żeby czuli się bardziej gośćmi i nie byli zmęczeni organizacją.
emilka_l - Sob Gru 06, 2014 7:49 pm

troche tak bo beda finansowac nasze przyjecie, glownie w liste gosci, ale mi to nie przeszkadza. Moga sobie zaprosic kogo chca :->
owijek - Sro Mar 18, 2015 1:43 pm

Bardzo chcieli, ale skutecznie ich odsunęliśmy, jedyne na co mogliśmy się zgodzić to sprawy garniaka dla faceta, ojciec doradził żeby kupić szyty na miarę no i tu się zgadzam bo takie sa lepsze i wzięlismy krawca ze Spilliaert, pomierzył i garnitur wyszedł naprawde super.
Sycylijka - Czw Mar 19, 2015 4:12 pm

temat rzeka... u nas w dużej mierze dokładają się moi rodzice, a ponieważ mamcia jest osobą władczą, to już "doprosiła" nam kilku wujów Leszków, których niekoniecznie chciałam na naszym weselu...

cóż..jak to padło wcześniej "kto ma złoto, ten ma władzę" :(

dorotka0603 - Pon Kwi 27, 2015 8:54 am

Nasi rodzice w ogóle nie ingerują... Sami sobie wszystko planujemy, mamy tyle czasu, że nie trzeba się spieszyć, więc na spokojnie sobie oglądamy, spotykamy się z orkiestrą itd. Rodzice ciągle powtarzają, że to Nasz Dzień i nie będą nam go psuć :) Z tego powodu, jestem bardzo wdzięczna rodzicom, że zawsze dawali mi wolną rękę, i jak zrobię coś nie tak, to sama ponoszę za to konsekwencje :)
pannastara - Pią Maj 08, 2015 7:15 pm

Rodzice pomagają nam finansowo, ale nie ingerują (wszystko - poza salą, którą widzieli już po naszej decyzji - będzie dla nich niespodzianką). raczej skupiają się na ponaglaniu, żebyśmy ''wreszcie kupili sukienkę/garnitur'', ''znaleźli dj-a'' i ''poszli na kurs tańca'' itp. faktycznie, mają wpływ na listę gości, ale to akurat uważam za zupełnie naturalne.
mspp - Sro Lut 24, 2016 2:59 pm

Finansujemy sobie wszystko sami, co do złotówki. Chcę by Nasi rodzice byli gośćmi, ale już widzę, że nawet taka prewencja z mojej strony nie pomaga, bo mama i tak panikuje na jakąkolwiek wieść o ślubie, że to zmieniamy/tego nie zmieniamy/ tak robimy/tak nie robimy itd. Jedynie co to razem uzgodniliśmy kogo lepiej nie zapraszać, bo i tak będą niezadowoleni i kogo definitywnie nie pozwolę zaprosić (z jej puli gości, podzieliliśmy gości po równo na trzy części, rodzina moja, rodzina Piotrka, znajomi). O dziwo jakoś bardziej się nie wtrąca, a w przypadku sukni jej pomoc jest nieoceniona, także może pozwolę jej coś tam sobie "porządzić" w ramach podziękowania za dopilnowanie kroju sukni :D
dziduunia - Czw Lut 25, 2016 8:51 am

a ja napisze tak... zaluje ze zgodzilam sie na wesele (poczatkowo mielismy zaplanowane i ustalone przyjecie) ale rodzine M zaczeli "plakac" - jak to bez wesela? stypa ma byc? a co z rodzina? wstyd przed rodzina? bla bla bla wiec zgodzilismy sie na male wesele ale zeby pomogli finansowo bo nie damy rady. to oczywiscie pomogą. Moi rodzice w ogole sie nei wtracaja. powiedzieli ze to nasza decyzja wiec mamy decydowac, ale dla nich wesele jest niepotrzebnym wydatkiem. ale pomogą.

wiec zostalo wesele i co z tego mam? co spotkanie z rodzicami M jest klotnia - wszystko jest na NIE. a czemu to zrobiliscie? a czemu tamto zamowiliscie? a czemu tego jeszcze nie zrobiliscie? a to macie? a co z tamtym? a pomysleliscie o tym? a to za pozno, a tamto juz dawno powinno byc... i tak co spotanie... uwierzcie mi ze nie bylo spotkania co nie byla poruszana kwestia wesela przez tesciow. i nie bylo tematow o ktore sie nie poklocilismy. obojetnie jaki watek czy to zaproszenia, czy to samochod, czy to sala czy to kosciol o wszystko jest klotnia i be i fee i wszystko zle robimy. ostatnio byla taka awantura ze brakowalo noży chyba. jestem na etapie ze probuje przekonac narzeczonego ze odwolujemy wesele bo mam dosc... porwalismy sie z motyka na slonce. okazuje sie ponadto ze oprocz ciaglych klotni bedziemy mieli niewielka pomoc finansowa - tak wiem doceniam ze jakas jest, ale to nie zmienia faktu ze musimy sami uzbierac 4/5 calej kwoty wiec to sa ogromne dla nam pieniadze... takze ingerencja rodzicow doprowadzila nas do skraju wyczerpania i nerwicy

Martusia90 - Czw Lut 25, 2016 8:59 am

dziduunia, współczuje strasznie...Bo nie chodzi o to, żeby bawić się w kredyty i w nową drogę życia z nimi wchodzić....Nie fajnie się zachowują teściowie i wcale Ci się nie dziwie, że masz już dość i chcesz zrezygnować...a co na to Twój narzeczony? jakie jest jego podejście?
dziduunia - Czw Lut 25, 2016 9:18 am

poczatkowo moj narzeczony widzial opcje: idziemy do kosciola, bierzemy slub i jak w amerykanskich filmach wsiadamy w samochod i na lotnisko na podroz poslubna, a goscie neich ida sobie np. na obiad. ja powiedzialam ze nei ma mowy moja rodzina jedzie z daleka i nawet z nimi nie posiedze? wiec mialo byc przyjecie. to tesciowie nie bo stypa i oni na stype nie przyjda. to zostalo male wesele. moj narzeczony zgodzil sie tylko dla mnie bo ja chcialam wesele, mimo ze wiedzialam ze finansowo nie damy rady - ale wiecie mowi sie - jakos to bedzie peniadze to nei wszystko. poza tym jak wiekszosc kobiet sie marzylo... a teraz? ja jestem za obcja pierwsza z wycieczka a narzeczony mowi ze teraz to juz za pozno i nie bedziemy odwalac szopki i odwolywac wszystko... ze trzeba sprawe do konca doprowadzic.
mspp - Czw Lut 25, 2016 9:55 am

dziduunia strasznie Ci współczuje... skoro macie wydać 4/5 całej kwoty i i tak być niezadowoleni bo teściowie wam robią pod górkę to ja bym przełożyła ślub i wesele na termin aż was będzie na nie w 100% stać, wtedy można olać teściów i ich złośliwość. Albo zostać czy opcji małego przyjęcia i tyle. Poza tym kto Wam się karze z nimi spotykać?
Asiek - Czw Lut 25, 2016 12:40 pm

Popieram mspp, a poza tym dziduunia trochę nie ogarniam tematu : dlaczego się wykłócacie? Przecież jesteście pełnoletni (chyba?) i sami płacicie za większość, więc jeśli nie ty to niech narzeczony ustawi rodziców do pionu, bo chyba nie bardzo rozumieją swoją rolę i miejsce (przynajmnie takie odniosłam wrażenie czytają twój opis).
Terry - Pią Lut 26, 2016 11:03 am

Dziewczyny maja racje. Po pierwsze jesli nie zmieniac formy na skromniejsza to przelozcie. Nie ma co sie zajezdzac i nie miec z tego radosci.
A po drugie. Skoro wesele jest tylko dla tesciow i ze wzgledu na wspolfinansowanie to albo finansuja je na takim poziomie zeby bylo albo okrawamy je i wprost dajemy im znac ze nie maja na nie wplywu. Rozumiem ze chca wesela. Ale skoro to tylko 1/5 to nie ma wesela lub wymagan.

Gomigo - Pią Sie 12, 2016 7:47 am

My sami organizowaliśmy wszystko. Nikt się o nic nie pytał, nikt się nie wtrącał. Stroje również kupowaliśmy sami, bez rodzicieli, więc był szok, bo wyglądaliśmy zjawiskowo. Sama jak patrzę na zdjęcia to nie mogę w to uwierzyć :)
Atko - Pon Lis 21, 2016 8:44 am

My jesteśmy dopiero na początku przygotowań i jest różnie :) Do wesela na pewno dokłada się moja mama, bo tak chce. I przyznam, że to na pewno trochę też odciąży nasz budżet, ale przez to muszę zaprosić część rodziny, o której nie myślałam wcześniej, bo mama się uparła i koniec :) Salę wybraliśmy w 100% sami, byliśmy oglądać sami i w zasadzie powiedzieliśmy rodzicom, że wybór padł na tę. Nie wnosili sprzeciwu. Teraz natomiast pojawia się problem z wódką na wesele. Słyszeliśmy, że ma sporo podrożeć, i mimo że wesele mamy dopiero w 2018, to wódkę postanowiliśmy kupić już teraz. Rodzicom mojego M. jest to kompletnie obojętne, zresztą tak jak mnie - wódka to wódka, dla nas żadna nie jest dobra. Natomiast moi rodzice życzą sobie wyłącznie Starogardzką (dość tania, ale nieznana) lub Stumbrasa (znana, ale droga), a mój M. Starogardzkiej nie chce postawić i jest za Stockiem lub Panem Tadeuszem. I oczywiście jest olbrzymi problem, bo każdy chce przekonać do swoich racji.
kfr89 - Pon Lis 21, 2016 11:21 am

Ja, jak i mój narzeczony mamy cudownych rodziców. Nie wtrącają się w nic, jednak pytamy ich o opinię, liczymy się z ich zdaniem. Gdyby nie oni, nie stać by nas było na wymarzone wesele. Salę wybraliśmy sami, wodzireja, fotografa/kamerzystę też, rodzice pomogli mi przy wyborze sukni ślubnej :) Generalnie mimo, że oni płacą, nie stawiają warunków, więc hulaj dusza :) )
Ewelka5 - Pią Kwi 07, 2017 2:50 pm

Nam rodzice pomagali w różnych wyborach, an przykład w wyborze sali weselnej.

usunięto fragment z reklamą sali. Dorotka_

Vanilde - Wto Paź 09, 2018 8:25 pm

Nie mieszkam z rodzicami już 8 lat, a mój M prawie 4 lata. Rodzice nie ingerują w żadne nasze życiowe decyzje, więc w przypadku ślubu również nie. Nam to bardzo odpowiada :-)

Moje wesele będzie pierwszym w rodzinie od dłuższego czasu. U nas nie organizuje się wesel - wszyscy najbliżsi mieli uroczysty obiad po ślubie zamiast wesela. Stąd też nie ma tradycji dokładania się finansowo do tej imprezy. Co więcej, mojej rodzinie wesela źle się kojarzą, więc wszyscy popierają nasze nietradycyjne podejście. O nic nie dopytują, nic nie komentują, wszystko im się podoba. Moja siostra jako jedyna się angażuje - przesyła mi różne inspiracje i pomaga podjąć decyzję co do dekoracji, bo również lubi styl industrialny.

Z kolei w rodzinie M organizuje się tradycyjne wesela (ślub kościelny, błogosławieństwo, daleka rodzina, orkiestra, 5 dań, wódka, oczepiny, poprawiny - a u nas żadnego z tych elementów nie będzie). Nic dziwnego więc, że rodzice M są trochę w szoku, od kiedy przedstawiliśmy im naszą wizję ślubu. Mimo różnic światopoglądowych, starają się nam okazywać wsparcie :-) Kilka kwestii niepochlebnie skomentowali, ale rozumiem, że po prostu ciężko im to sobie wyobrazić póki co. Wierzę, że wesele mimo to się im spodoba :-)

Jedyny aspekt, przy którym zapytaliśmy jednych i drugich rodziców o zdanie, to lista gości. Dopisaliśmy kilka osób na ich prośbę.

krkmin - Czw Lut 27, 2020 4:47 pm

Mama postanowiła zrobić prezent i zamówiła nam kamerzysta. Taki typowy "janusz" z wąsem. Masakra, ale udało się jakoś odkręcić wszystko

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group